Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 37942.87
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.31 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:903.11 km (w terenie 39.54 km; 4.38%)
Czas w ruchu:36:48
Średnia prędkość:22.29 km/h
Maksymalna prędkość:78.33 km/h
Suma podjazdów:8776 m
Suma kalorii:7910 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:60.21 km i 3h 04m
Więcej statystyk
  • DST 13.66km
  • Teren 0.60km
  • VMAX 41.37km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 78m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Klaudii na seans filmowy

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 01.11.2014 | Komentarze 0


W cywilnych ciuchach. Na nockę do kuzynki. Seans filmowy i gadanie do późnej nocy. Wyspę Tajemnic oglądaliśmy. Zdecydowanie polecam.



  • DST 110.02km
  • Teren 3.50km
  • Czas 04:50
  • VAVG 22.76km/h
  • VMAX 62.99km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1041m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorlice za dnia, Ołpiny nocą

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 01.11.2014 | Komentarze 2


Gorlice


Wczesnym popołudniem do Gorlic załatwić kilka spraw i zamienić parę słów pod basenem z Kubą i Martyną.
W pierwszą stronę przez Kobylankę i Klęczany, powrót przez Dominikowice i Kryg.


Na odcinku Gorlice - Żmigród
W stronę Dominikowic

Po chleb i do Martyny

Wieczorem już we dwóch, najpierw po pyszny chlebek z domowej piekarni w Kobylance. Później do Martyny. Pojechaliśmy przez Strzeszyn, tam natknęliśmy się na robotników pracujących przy drodze, właśnie kończących pracę. Chwilę musieliśmy poczekać, bo akurat cofali ciężarówkami. Potem podjazd pod Kwiatonowice i grzbietem do Turzy. Zjazd do Rzepienników, tam na dziurach zruszył mi się licznik i prawie przez cały zjazd nie liczył. Podkurzyło mnie to lekko. Na szczęście, gdy byliśmy u Martyny to już mi przeszło.
Powrót chyba przez Racławice i Binarową chyba, nie pamiętam.

Ze świeżutkim chlebkiem
Ze świeżutkim chlebkiem

Świeżutki asfalt
Nowy asfalt w Strzeszynie



  • DST 26.65km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 72.49km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czermna nocą

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 31.10.2014 | Komentarze 0


Zaczęło się od tego, że po wizycie u Oskara miałem się spotkać z Arkiem i jechać z nim na nocną przejażdżkę. Tak się stało, ale jeszcze wcześniej spotkałem na rynku Kosę i Gasiora. I tak gadka, szmatka o dupie Marynie. Zaraz dojechał Arek. Automatycznie zrobiło się jeszcze weselej. Pogadaliśmy dłuższą chwilę i rozjechaliśmy się w swoje strony. Kosa oczywsicie bez świateł, a Gasior bez roweru, daleko do domu nie ma. My w stronę Święcan. Szybki wjazd na Kurpiel, na zjeździe oczywiście Vmax. Za Święcanami odbiliśmy w prawo, na Czermną. Dojechaliśmy do centrum, foto kościołów i powrót.
Ale mnie zgaga po pizzy z Oskarem całą drogę paliła...

Nocleg u Arka.


Nowy kościół w Czermnej

Stary kościół w Czermnej

Pomyłka wcześniej, to jest nowy kościół w Czermnej
Nowy kościół w Czermnej




  • DST 34.46km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:40
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 59.63km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętla przez Męciny

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 31.10.2014 | Komentarze 0


O szóstej rano siedzieliśmy już na rowerach. Warunki do jazdy mieliśmy idealne. W sumie była to jedna z niewielu okazji, żeby przejechać się z Robertem.
Pojechaliśmy na Kryg, za szkołą skręciliśmy w lewo i drogą główną dojechaliśmy do skrętu na Wapienne.Tam podjeździk, za nim minęliśmy uzdrowisko udaliśmy się w kierunku Męciny Wielkiej. Przed nami kolejny podjazd. Gdzieś w połowie zatrzymaliśmy się na przystanku, Robert musiał złapać oddech. Zjedliśmy po bananie i ruszyliśmy dalej. Dojechaliśmy do kapliczki na szczycie, a potem aż do Sękowej cały czas w dół. Dobre kilka kilometrów. Podczas zjazdu podjęliśmy wyścig z autobusem. Trwał aż do zjazdu za kościołem w Sękowej, prowadzącym do Dominikowic. Dojechaliśmy pierwsi.
Ostatni kawałek przez Kobylankę.


Robert na podjeździe

Chwila oddechu

Droga w Krygu

Słońce jeszcze nisko




  • DST 251.22km
  • Teren 1.00km
  • Czas 10:16
  • VAVG 24.47km/h
  • VMAX 65.41km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 7095kcal
  • Podjazdy 2230m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Słowacja, Svidnik, woda

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 30.10.2014 | Komentarze 2


Wstawanie i pierwszy odcinek

Pobudka o trzeciej. Jakieś słabe jedzenie. Wyjazd zaraz po czwartej. Wczesny poranek bardzo chłodny, ale zapowiadający piękny i upalny dzień.
Pierwsze kilometry przebiegły nam jeszcze w półmroku. Utrzymywaliśmy spokojne tempo, trzeba było się dobrze rozgrzać, zanim rozpoczęliśmy właściwą jazdę. Dobrze rozpalił nas podjazd pod przełęcz Małastowską. Na przełęczy zatrzymaliśmy się, aby zjeść właściwe śniadanie. Mimo, że zjedliśmy szybko, to i tak trochę ochłonęliśmy, na zjeździe znów dał się odczuć chłód. Choć w sumie to był nawet przyjemny, zwłaszcza, gdy mogliśmy przy okazji podziwiać wschodzące słońce i parującą ziemię. Odcinek hopkami do Koniecznej minął szybko i przyjemnie, jedynie w Koniecznej chwilę stanęliśmy w korku bo akurat krowy przechodziły przez jezdnię. Na granicy byliśmy o szóstej.

Svidnik

Jednym z najlepszych momentów wycieczki był odcinek między Konieczną, a Zborovem. Na początek długi zjazd po idealnym, położonym rok temu asfalcie. Później kilka hopek, cały czas z tendencją w dół, sprzyjającym wiatrem i pięknymi widokami dookoła. W Zborovie odbiliśmy w lewo i falistym, malowniczym terenem ruszyliśmy w kierunku Svidnika - jednego z celów wyprawy. 
Przed ósmą byliśmy już w Svidniku. Miasto jak miasto, mniejsze, niż się spodziewaliśmy. Przy jakiejś ławce zatrzymaliśmy się, żeby na szybko opitolić buły i ruszyć w kierunku sztucznego zbiornika wodnego Veľká Domaša. W sumie wyszło na to, że w mieście nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia.

Veľká Domaša

Na początku kolejnego odcinka natknęliśmy się na całkiem fajny leśny podjazd w wypłaszczeniem na szczycie i polami pełnymi boćków. Z góry ładnie było widać drogę główną ze Svidnika do Stropkowa, którą później wracaliśmy. Zaczęło robić się już naprawdę ciepło, zrzuciłem część ciuchów. Przed zjazdem ostrzegł nas znak "POZOR 12%". Następnie odcinek drogą nr 73 i skręt w lewo na 556. Nią jeszcze kilka kilometrów i dotarliśmy do naszego celu. Zbiornik całkiem duży, ładny. Na miejscu się nie zatrzymywaliśmy na długo, zrobiliśmy tylko kilka zdjęć. Nie było się co rozsiadać z racji zapowiadanych burz i opadów.

W kierunku granicy

Z powrotem pojechaliśmy drogą przez Stropkov. Odcinek dużo łatwiejszy od tego, którym jechaliśmy w pierwszą stronę. Praktycznie płasko. Na polach znowu pełno bocianów, jeszcze więcej, niż wcześniej. Ostro nadgoniliśmy tam średnią. W Svidniku natknęliśmy się na krótki odcinek drogi ekspresowej. Woleliśmy nie ryzykować jazdy nim, a więc musieliśmy wjechać kawałek w miasto i go ominąć. Podczas postoju w mieście, w celu sprawdzenia mapki, zza płotu zaczepił nas jakiś dziadzio, proponując nam jabłka. Nie odmówiliśmy... :) 
Po kilku minutach jazdy byliśmy już poza miastem. Odcinek do Barwinka niesamowicie nas wymęczył. Upał, który już wcześniej dawał się we znaki dał się odczuć jeszcze bardziej i do tego wody nie mieliśmy za wiele. Po drodze zatrzymaliśmy się przy jakiejś rzeczce płynącej równolegle do drogi. Trochę się ochlapaliśmy. Od razu lepiej. Szkoda, że na krótko. W końcu dotarliśmy do granicy. Pierwsze co zrobiliśmy, to wizyta w sklepie i uzupełnienie wody. A na miejscu jeszcze 1,5 l wody wypite w moment.

Prawie...


Kawałek ujechaliśmy główną, ale już w Tylawie odbiliśmy w lewo, bocznymi drogami przez Mszanę i Chyrową dotarliśmy do Iwli. Przez cały ten odcinek towarzyszyły nam piękne widoczki, ale na niebie zaczęły tworzyć się już burzowe chmury. Pod Biedronką w Żmigrodzie zrobiliśmy krótki postój na jedzenie. Chmury zaczęły już nas ścigać, a więc nie było co zwlekać. W Krygu poczuliśmy wiatr w plecy, zwiastujący deszcz. W Libuszy już był tak mocny, że na prostej koło Straży mieliśmy 52 km/h, szkoda, że musiałem wyhamować przed zjazdem do domu. Choć w sumie to nie, bo jakieś trzy minuty po tym jak wszedłem do domu na zewnątrz lunęło deszczem. Jak nie wiele brakło, prawie mnie zlało, prawie... Kubcyk też jakoś uciekł, choć miał kawałeczek dalej.



3:50, gotowy do jazdy

3:50 - gotowy do jazdy

Z Przełęczy Małastowskiej
Z Przełęczy Małastowskiej

Wschodzik słońca
Wzeszło

W kierunku Koniecznej
Ulubiony gest kolegi

Jedziemy w dół

Zjeżdżam ostro

Ładne widoczki 1

Wzeszło
Jeszcze paruje

Krowy na środku drogi
To do nich należy szosa

Konie przy granicy

Na przejściu w Koniecznej
Na przejściu w Koniecznej

Kapitalny zjazd w kierunku Zborova

Kapitalny zjazd w kierunku Zborova
Świetny zjazd

Tuż przed Zborovem

Słowackie górki

Dalej przez Słowację

Kokpit mój

Piękny grzbiet
Piękny grzbiet

Odważny kolarz :P
Ciśnie

He he he
Piękny krajobraz

Hopka przed nami
Hopka przed nami

Ładna kompozycja
Ładna kompozycja

Co tu więcej pisać

Jedziemy przez Słowację

Trochę przymglone

Kapliczka
Końcówka podjazdu za Svidnikiem

Jakaś droga w Słowacji
Po prawej pole pełne bocianów

Bociany, wszędzie bociany!
Bociany, wszędzie bociany!

Pozor!
Pozor!

Już widać cel wyprawy
Już widać cel wyprawy

Celownik snajperski

Na tle jeziora
Veľká Domaša

Ja na tle jeziorka

Dziesiątki boćków
Dziesiątki

W Svidniku
W Svidniku

Jabłka od bardzo miłego Pana
Jabłka od bardzo miłego dziadunia

Czołgi w Svidniku


Pora się ostudzić
Pora się ostudzić

Jakiesik działa
Zdaje się, że w Barwinku, lub zaraz przed

Maszyna numer 1


Maszyna nr 21

Pomnik przy granicy
Na granicy

BArwinek
Przejście graniczne w Barwinek

Piękny widoczek
Piękne widoczki na odcinku przez Mszanę i Chyrową

W stronę Żmigrodu

Już się chmurzy
Już się chmurzy

Jakaś przyczepa pośród pól
Siedziba pustelnika? 

Postój w Biedronce w Żmigrodzie
Postój w Biedronce w Żmigrodzie

Samoklęski

W Samoklęskach

  • DST 9.61km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:28
  • VAVG 20.59km/h
  • VMAX 64.24km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 97m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót ze Święcan

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 0


Po nocce u kuzyna. Zółwim tempem po mokrej drodze.



  • DST 120.72km
  • Teren 9.20km
  • Czas 05:58
  • VAVG 20.23km/h
  • VMAX 67.83km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1551m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jazda w III aktach

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 26.10.2014 | Komentarze 0


I. Pagorzyna


Pojechaliśmy chyba gdzieś lekko po południu. Robert, Kuba i ja. Pogoda ładna, trochę pochmurno. Na początek, na życzenie mojego brata do lasu między Wójtową, a Pagorzyną pojeździć trochę w terenie. Przy okazji udało nam się nazbierać trochę grzybów, zobaczyć cmentarz wojskowy i zostać wielokrotnie ukąszonym przez komary, których były tysiące.
Potem zjazd w stronę Pagorzyny, gdzie skręciliśmy w lewo w kierunku Harklowej i powrót przez Wójtową.

Młody dał radę i ma potencjał, ale musi ćwiczyć. 


Jadą, jadą


Widoki z Wójtowej

Początek podjazdu
Początek podjazdu

Książkowy wręcz
Książkowy

Trochę trzeba było nazbierać
Będą na kolację

Komarów były setki

Cmentarz w lesie
Cmentarz wojenny

Zjazd

I pozdjazd

Robert ciągnie pod górę

II. Las Grodzki

Późnym popołudniem umówiliśmy się wraz z Kubą na ustawkę z Przemkiem. Zbiórka na targowicy w Bieczu. Nie wiadomo było gdzie jedziemy, więc improwizowaliśmy. Na początek Podwalem i na Kamieniec. Potem kilka kilometrów po lesie Grodzkim i trochę kręcenia się po okolicy. Dobrze się z nim jechało.

III. Wizyta u Martyny

Ostatni już dziś etap miał miejsce nocą. A pojechaliśmy znowu we trzech, ale znów w zmienionym składzie - Arek, Kuba i ja. Noc była ciepła i bezwietrzna, jechało się świetnie, do czasu. Ale o tym zaraz.
Pojechaliśmy na Zagórzany, tam czekał nas pierwszy podjazd, czyli Kwiatonowice, przez połowę którego Arek gadał sobie przez telefon. Dalej grzbietem do Turzy, gdzie skręciliśmy w prawo na zjazd do Rzepiennika Biskupiego. W Rzepienniku Suchym złapały mnie katastrofalne słabości. A to przez to, że nie jadłem przed jazdą, myślałem, że jakąś 30-stkę zrobimy. Podjazd pod Ołpiny przeminął w strasznych katorgach, ale jakoś dotarliśmy do zaprzyjaźnionego miejsca, które na szczęście mieliśmy w pobliżu, czyli do domu Martyny, dziewczyny Kuby. Tam się posililiśmy kanapkami z pomidorem, który jest moim ulubionym warzywem :) Chwilę pogadaliśmy i około północy ruszyliśmy w drogę do domów. Pojechaliśmy przez Racławice i Binarową. Na wypłaszczeniu w Binarowej ostro przycisnęliśmy. Z Kubą rozstaliśmy się koło Biedronki w Bieczu i sami pojechaliśmy do Arka.
Z nocnej trasy
Ostatni etap



  • DST 54.47km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 18.16km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 716m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Magura Małastowska

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 2


Dzisiejsza wycieczka miała wyglądać inaczej, niestety pogoda pogoda pokrzyżowała nasze plany. Mieliśmy uderzyć na Krynicę oraz podjechać pod granicę ze Słowacją, ale na tamte tereny były zapowiadane burze, a więc odpuściliśmy.
W zamian pomyśleliśmy pojechać przez Sękową na Magurę Małastowską (813 m.n.p.m.), następnie zjechać niebieskim szlakiem do Owczar, później Gorlice i dom.

Wyszło bardzo krótko, ale dobrze wyczuliśmy pogodę, bo niedługo po powrocie do domu puścił się deszcz.
Poranek ładny, jechało się dobrze. Aż do przełęczy było w większości słonecznie. Później zaczęło się mocno chmurzyć.
Podjazdu jest kawałek, trzy kilometry z hakiem do przełęczy, później jeszcze gdzieś koło dwóch, w tym większa część drogą kamienistą. Sam szczyt jest zalesiony, choć idąc grzbietem zdarza się kilka prześwitów.

Zejście szlakiem niebieskim w stronę Owczar to typowy szlak pieszy, kilka momentów naprawdę ostrych, bardzo trudno się zjeżdżało, zwłaszcza, że opony mieliśmy nie do końca przystosowane do jazdy po takim terenie. Mimo to udało się cało dotrzeć na dół i wstrzelić się na drogę kamienistą. Tam całkiem ładny odcinek z widokiem na pochmurne niebo i przeprawą przez potok. Później asfaltem cały czas w dół, aż do Gorlic. W delikatesach zrobiliśmy postój i porządnie zjedliśmy. I właśnie wtedy zaczęło lekko pokropywać. Deszcz zaczął się dopiero, gdy już siedzieliśmy w domach i się śmialiśmy.

Foty:

Pod Magurę Małastowską
Początek podjazdu pod przełęcz

Na przełęczy
Na przełęczy

Podjeżdżam

Małastowska 813 m.n.p.m
Szczyt

Cmentarz koło szczytu

Bardzo ostry zjazd
Bardzo ostry, ale tutaj tego nie widać

Przyjemna jazda szlakiem

A tu gdzieś krzakami

Szlakiem po grzbiecie

Ładne drzewa

Widok w kierunku Owczar

Piękne widoczki po wyjeździe z lasu

Pochmurnie, za kilka godzin będzie padać

Kawałek drogą kamienistą

Lekki zjazd

Zjazd do Owczar

Widoczek jakiś

Przeprawa przez strumień

Very cloudy

Zjazd gdzieś tam
W Owczarach

W Owczarach

Królewska uczta pod delikatesami w Gorlicach
Zajęty jedzeniem



  • DST 50.51km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 26.13km/h
  • VMAX 57.95km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nocne klnięcie

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 2


Pierwsza część trasy samotnie, przez Lipinki i Pagorzynę.

Druga wieczorem, w towarzystwie Kuby, który wrócił z Krakowa. Mi jechało się świetnie, ale mój towarzysz coś nie był w formie. Muszę szczerze przyznać, że ostro na niego kląłem. 
A jechaliśmy naszą standardową Wielką Pętla Kobylańską.

Pozdro Kubcyk :-)

W Pagorzynie
W Pagorzynie

Już niedługo zajdzie
Już niedługo zajdzie

Droga w Pagorzynie

Jakieś szczyty w oddali



  • DST 80.60km
  • Teren 5.24km
  • Czas 04:19
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 57.95km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 894m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bartne + Święcany

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 2


Bartne


Pobudka o 4 . Ja z dużymi lagami, ale jakoś wygrzebałem się z łóżka, z lekką pomocą Kuby. 

Wyruszyliśmy około 5.30, tempo bardzo słabe, Kubę nadal bolał brzuch. Początkiem było chłodno, ale wszystko wskazywało, że dzień będzie piękny. Koło mostu w Sękowej zrobiliśmy dłuższy wymuszony postój. Kuba próbował zregenerować trochę sił, lecz wszystko wskazywało, że trzeba będzie zwrócić. Po dłuższych rozważaniach zdecydowaliśmy jednak jechać dalej.

Po kilku kilometrach odbiliśmy w lewo, w kierunku Bartnego. Droga całkiem ok, mało ruchliwa, widoki bardzo ładne, jedyny minus to miejscami nawierzchnia. Tak pnąc się cały czas w górę dojechaliśmy do schroniska PTTK w Bartnem. Tam zaczyna się niebieski szlak, którym to ruszyliśmy w kierunku Małastowa. Kawałek musieliśmy zwrócić i zaraz odbić w lewo na drogę kamienistą. Ciągnęła się ona przez kilka kilometrów, z całkiem fajnym pojazdem, potem zjazd i powrót na asfalt. Zaliczyliśmy Banicę i ruszyliśmy w stronę Małastowa, praktycznie cały czas w dół, aż dotarliśmy do głównej. Tam stanęliśmy przed wyborem, w lewo - na Magurę - cel wycieczki, czy w prawo, prosto do domu. Oczywiście odpowiedź była prosta (zresztą podjęta już wcześniej), do domu! No niestety. Do Sękowej praktycznie cały czas lekko w dół, za kościółkiem w prawo Dominikowice, Kobylanka i dom. 

Ostatnie przygotowania

Wczesny poranek
Widok na moje podwórko

Oj, słabo to widzę
Mina nie świadczy o niczym dobrym...

Pobliskie górki

Droga w kierunku Sękowej

Most w Sękowej
Most w Sękowej 

Sękówka
Sękówka

Biedny


A jednak jedziemy

Gdzieś chyba w Bartnem

W Bodakach, bardzo ładne widoki

Jedziemy, jedziemy

Cerkiew W Bartnem
Cerkiew w Bartnem

Kolejna Cerkiew

Końcówka podjazdu pod Bacówkę
Końcówka podjazdu pod schronisko w Bartnem

Dał radę!


Satelity ładne
Satelity 

Szlakiem niebieskim w stronę Banicy

To lubię

Podjeżdżam sobie

Jedziemy prosto

Błękit i zieleń

Na Banicy

Do parku linowego?

Małastów

Początek podjazdu pod Magurę
W tle początek podjazdu na Magurę

Święcany 

I stało się, mnie też zaczął boleć brzuch (dzięki Kuba :)). A stało się to popołudniem. Zaraz po tym okazało się, że muszę jechać do Święcan, załatwić pewną sprawę. A konkretnie, wziąć od brata, który akurat spędza tam weekend, podpis potrzebny na jutro w jakimś urzędzie. 
Jakoś objechałem, ale czułem słabość.