Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 37978.94
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.31 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 100 km

Dystans całkowity:5437.83 km (w terenie 66.74 km; 1.23%)
Czas w ruchu:225:13
Średnia prędkość:22.49 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:48642 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:151 (75 %)
Suma kalorii:34408 kcal
Liczba aktywności:82
Średnio na aktywność:66.31 km i 2h 55m
Więcej statystyk
  • DST 61.74km
  • Teren 0.60km
  • Czas 02:42
  • VAVG 22.87km/h
  • VMAX 70.68km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 713m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia jazda

Środa, 28 października 2015 · dodano: 09.01.2016 | Komentarze 0


Ostatni dzień w Polsce, pogoda żyleta, o nie, siedział na dupie nie będę, zwłaszcza sam. Tata do pracy, mama do Biecza coś załatwić, a Robert w szkole, ja tymczasem na rowerek.

Spodziewając się widoczności takiej, jak wczoraj, na początek postanowiłem uderzyć na Korczynę. I trafiłem, ze szczytu ukazały mi się Tatry.


Bardzo dobra widoczność
Bardzo dobra widoczność

Cieklina
Na Cieklinkę 2

Kilka fotek na zoomie:

Tatry z Korczyny
Tatry

Biecz z Korczyny
Biecz

Z Korczyny
Pasmo Magury Wątkowskiej

Na zbliżeniu
Liwocz

Maślana
Maślana oraz Glinik

Z Korczyny zjechałem w kierunku Wójtowej, a tam na rondzie w pierwsze prawo i zaraz w lewo, w kierunku przełęczy w lesie Pagorzyńskim, która była drugą dzisiejszą góreczką. 

Na Cieklinkę 3
Podjazd 1
Las Pagorzyński

Jesienne barwy

Później, jadąc przez Dzielec skierowałem się na Cieklin. Tam czekał na mnie główny dziś podjazd, czyli Cieklinka. Po wjeździe do gęstego lasu poczułem się jak w bajce. Wszędzie żółto, pomarańczowo, zielono i nie wiadomo jeszcze jak. Na szczycie baton w nagrodę :P.

Spadające liście
Spadające liście

Pagórki beskidu
Pod Cieklinką
Droga w Dzielcu

Jesienne słońce
Spokojna szosą
Zaczynamy podjazd
Zaczynamy podjazd pod Cieklinkę

Złota jesień
Złota jesień

Złota jesień 2
Złota jesień 2

Po zjeździe do z powrotem do Cieklina udałem się do Duląbki na jeden z moich ulubionych okolicznym zjazdów, gdzie wykręciłem 70 km/h z lekkim hakiem. Po drodze (jeszcze przed zjazdem) znowu miałem bliższe spotkanie z jakimś czworonożnym gadem. Jak tylko zobaczyłem go na środku jezdni, to od razu złapałem za gaz. No i oczywiście, od razu atak. Zrobiłem z nim to, co wczoraj z jednym takim podobnym jak on - dałem prosto po ryju. Efekt natychmiastowy. Chyba mam nowe motto: Raz za razem karam gazem :P.

Po zjeździe w Duląbce udałem się w kierunku Osobnicy. Jadąc z wiatrem mijałem kolejne wsie. W Osobnicy odbiłem w lewo. Dalej Harklowa, Głęboka, Grudna i Biecz. W Grudnej nowy blacik.

Pusta szosa
Pusta szosa w Osobnicy

Czyste niebo
Super tarmac
Super tarmac w Kunowej, nóweczka

Rzeka Ropa
Rzeka Ropa


W Bieczu pojechałem dołem, przez deptak. Końcówka przez Strzeszyn.

Deptak biecki
Deptak biecki

Miasto Biecz
Biecz

max. wys. 389 m
temp. 12 - 15*C



  • DST 56.38km
  • Teren 3.60km
  • Czas 02:35
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 60.34km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 925m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tatry o zachodzie słońca z Liwocza

Wtorek, 27 października 2015 · dodano: 09.01.2016 | Komentarze 2


Czekałem na Arka i czekałem, ale się nie doczekałem. Mieliśmy jechać razem, ale nie było żadnego odzewu, zadzwoniłem w końcu do niego i okazało się, że jednak się nie wyrobi. Było już po 14, zebrałem się szybko, i koło 14:30 wyjechałem. 

Wybrałem najkrótszą trasę, żeby mieć pewność, że zdążę na zachód słońca. Na początek przez obwodnicę biecką, dalej 28-ósemką. W Siepietnicy odbiłem w lewo, na Lisów. Cały czas słonecznie, jeszcze ciepło, 13 stopni. Gdy dojechałem do rozjazdu ukazał mi się jesienno-czerwony Liwocz, a ja odbiłem w prawo i przez Lipnicę, Wróblową i Ujazd dotarłem do Brzysk. 


Słoneczko
Przez lasek
Przez Lisów

Łagodne pagórki
A oto Liwocz
A oto Liwocz

Podjazd rozpoczyna się po skręcie w lewo, przy drodze głównej jest znak informujący nas, żeby do szczytu mamy 4,5 km. Trzy pierwsze kilometry są po asfalcie, z jednym stromym i jednym bardzo stromym odcinkiem.
Podjeżdżając, na jezdni ukazał mi się pies... Spodziewałem się powtórki z przed kilku dni, wyjąłem więc gaz, palec dałem na spust i powoli zbliżałem się do delikwenta. Dosyć mały, ale wystarczający, żeby poszarpać spodnie, albo lekko dziabnąć. Jak tylko mnie zobaczył, od raz dał sygnał do ataku i ruszył na mnie. Gdy tylko odpowiednio się zbliżył skarałem go gazem prosto w mordę. Efekt był natychmiastowy, wściekłe ujadanie ucichło, a on dał sobie od razu spokój i zawrócił.
Dalszy odcinek przez las przebiegł już bez problemów.

Wieczorny widok
Oświetlony krzyż Ujazdowski

Widać Krzyż
Fragment podjazdu


Na szczycie byłem dwie, czy trzy minuty po czwartej, zachód właśnie się zaczynał. Nie byłem ani za wcześnie, ani za późno, można powiedzieć, że byłem wtedy, kiedy uznałem za stosowne, tak jak czarodziej (słowa Gandalfa ;)). 
Widowisko zapowiadało się ciekawie, Tatry idealnie widoczne, a wszystkie dolinki w niższych górach zalane mgłą. Z czasem niebo zaczęło się coraz bardziej czerwienić, mgiełka opadła, ale Tatry jeszcze bardziej się uwydatniły. Było co oglądać.

Na zachód
W kierunku wschodnim

Początek zachodu
Zaraz się zacznie


Taterki z Liwocza
Taterki

Taterki 2
Taterki 3
Taterki 4
Taterki 6
Taterki 7
Taterki 8
Taterki 9
Piękny zachodzik

Po skończonym pokazie zacząłem się zbierać, muszę przyznać, że trochę zmarzłem, w końcu ponad pół godziny przestałem na wieży.
Do domu godzina jazdy, więc mogłem pozwolić sobie na trochę szaleństwa i poświeciłem mocniej, prawie tak, jak Gandalf w kopalniach Morii. Noc nie była kompletnie ciemna, bo Łysy był w pełni.

Nowa lampeczka
Nowa lampeczka

Łysy się pokazał
Łysy się pokazał


Trasa powrotna dokładnie taka sama, jak w pierwszą stronę. W Lipnicy Górnej, zatrzymałem się, żeby trochę się rozebrać, podjeździk mnie rozgrzał. 
Poprawka, droga powrotna nie była dokładnie taka sama, mianowicie w Bieczu pojechałem przez miasto, które nocą zawsze wspaniale wygląda.

Kościół w Bieczu
Fara w Bieczu
temp. 13 - 2,4 C



  • DST 54.10km
  • Teren 3.60km
  • Czas 03:00
  • VAVG 18.03km/h
  • VMAX 61.26km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 728m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mglista Magura Małastowska

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 09.01.2016 | Komentarze 0


Po wcześniejszym, nieplanowanym powrocie z Niżnych otwarła mi się dziś opcja jazdy. Wziąłem ze sobą Roberta. Zdecydowałem zrobić około 50 km, więc idealnym celem była Małastowska. Robert tam jeszcze nie był rowerem, więc akurat. Gdy wyjeżdżaliśmy pogoda była super, 13 stopni, słonecznie, jedynie wiatr nie był zbyt korzystny.


Sam początek

W Dominikowicach


Przez Kobylankę i  Dominikowice jechało się ok, w Sękowej odbiliśmy w lewo i zaczęła się walka z wiatrem w twarz. Tak aż do samego podjazdu pod przełęcz.

W Sękowej
W Sękowej

Sękowa, koło kościoła
W stronę Małastowa
W stronę Małastowa


Po drodze dziś minęliśmy więcej kolarzy, niż przez wszystkiego moje kilometry podczas tego urlopu dotychczas, zwłaszcza na podjeździe. Do przełęczy Robert musiał zatrzymać się tylko raz i to pod sam koniec. Później niestety nie było gorzej, dużo stromiej i do tego droga kamienista w ostatnim fragmencie. Tam właśnie podjąłem rywalizację z kolesiem na MTB, który wyjechał przed nami od strony schroniska. Zacząłem się więc do niego zbliżać i miałbym go, gdyby nie Robert, na którego musiałem poczekać. Nie był zbyt zadowolony z faktu, że go odstawiłem.
 
Na Małastów
Początek podjazdu

Z podjazdu pod przełęcz
Z podjazdu pod przełęcz

Serpentyna na podjeździe
Serpentyna na podjeździe

Najostrzejszy asfaltowy odcinek
Najostrzejszy asfaltowy odcinek

Podjazd drogą kamienistą
Końcówka drogą kamienistą

Na szczycie zrobiliśmy kilka fotek i trzeba było się ubrać, bo momentalnie zrobiło się zimno, z trzynastu stopni temperatura spadła do pięciu. a wokół pojawiła się gęsta mgła. Ubrałem więc ocieplacze na nogi. Rękawic niestety nie mogłem ubrać, bo okazało się, że Robert nie wziął swoich, więc odstąpiłem mu moje. Na zjeździe zmarzłem sakramencko! Dłoni nie czułem. Aż do samego domu nie mogłem się rozgrzać. Zwłaszcza, że nie było już żadnego podjazdu, który by na to pozwolił. 

Na szczycie
Na szczycie - 813 m

Mgła złapała, zimna mgła
Mgła złapała, zimna mgła

Przełęcz
Przełęcz

Początek zjazdu
Początek zjazdu

Aż do Sękowej lecieliśmy z wiatrem. w Kobylance dopadły nas dwa psy. Jeden wpadł Robertowi pod koła, ten się wywrócił, ale przy tym poturbował psiura nieźle. Momentalnie obydwa uciekły.  Robertowi nic się nie stało, ale potargał mi jedną rękawiczkę. Żałuję, że nie zdążyłem kundli potraktować gazem. Lubię psy, ale agresory biegające przy drogach to jakieś nie porozumienie. Na łańcuchy z nimi!

Niebo w Libuszy
Prawie koło domu

temp. 13 - 5 - 10*C



  • DST 51.67km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 16.32km/h
  • VMAX 61.08km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 792m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maślana Góra w jesiennych barwach

Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 04.11.2015 | Komentarze 0


Mglisty poranek i zimny, ale wg zapowiedzi ma być ładnie. Mam ochotę na Maślaną Górę, biorę więc Roberta i jedziemy. Do Gorlic ciągniemy bocznymi drogami przez Kobylankę - Pustki. Przyjemne lekkie hopki, miejscami przez las. Do Gorlic wlatujemy ulicą Sosnową. Na światłach przy głównej odbijamy w lewo i jedziemy w kierunku Ropicy. W mieście mgła trochę rzadsza, nawet momentami przebija się słońce. Po wyjechaniu na obrzeża sytuacja jednak szybko wraca do normy.

Po kilku kilometrach ruchliwą 28-ósemką skręcamy w prawo, na Bieśnik. Od mostu nad Ropą zaczynamy podjazd. Na początku bardzo lekko, po drodze kilka hopek. Im wyżej, tym mgła rzadsza, aż w Bystrej ustępuje całkowicie. Wychodzi słońce i od razu robi się przyjemniej. Po lewej ukazuje się nam Maślana, jeszcze w chmurach. Końcówka pod przełęcz jest najstromsza + zły asfalt. Robert musi nawet zrobić krótki postój. Przy okazji się trochę rozbieramy. Z przełęczy widok na obie stromy całkiem różny. Wschodnia - całkowicie zamglona, zachodnia - stosunkowo przejrzysta. 

Bieśnik z Ropicy Polskiej (508 m)
  • Długość podjazdu 6.4 km
  • Średnie nachylenie 3.2%
  • Przewyższenie: 207 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 7.5%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 11.3%
http://www.altimetr.pl/podjazd-biesnik2.html


Odbijamy w lewo, w kilometr asfaltem i wjeżdżamy na właściwą część dzisiejszej trasy - w teren. Las o tej porze roku wygląda pięknie, do tego słońce i błękit nieba, idealna kombinacja. Droga usypana jest tłuczniem, więc pod górę jedzie się nawet ok, lecz można zapomnieć o szybkich zjazdach. Po wielu zakrętasach i hopkach docieramy na szczyt - 753 m. Tam oczywiście witają nas dwa owczarki pilnujące przekaźnika. Robimy kilka fotek, odpoczywamy chwilę na pniaczkach i pora wracać.

Zjeżdżamy alternatywną drogą do Szymbarku. Długi odcinek oczywiście w terenie, na jednej z polan zatrzymujemy się, gdyż pięknie widać sąsiednie górki, całe owiane mgłą. Po drodze, na wertepach Robert gubi przednią lampkę. Pod koniec ukazuje się nam Góra Chełm, a my wjeżdżamy na asfalt i do głównej włączamy się przy sklepie Arka. Tam w lewo i do Gorlic 28-ósemką.

Końcówka również przez Kobylankę, tyle, że z małą wariacją, mianowicie docieramy do centrum i tam odbijamy w lewo. Tam przy prędkości około 30 km/h doczepiają się do nas dwa, na szczęście małe psy. Ja jadę pierwszy te ustawiają się między nami i jeden niefortunnie wpada Robertowi pod koła, wywracając go. Agresywne szczekanie przeradza się w skomlenie, wypierdki uciekają, a Robert podnosi się z gleby. Na szczęście nic tylko trochę się obił... i rozdarł jedną z rękawiczek, które mu pożyczyłem, eh. Jeden plus całej sytuacji jest taki, że pokarało tego kajtka. Lubię psy, ale nie mogę strawić agresorów puszczonych luzem. Żałuję, że nie zdążyłem ich potraktować gazem.


max. wys. 753 m
temp. 8 - 13 C

Maślana widziana z domu
Maślana widziana z domu

Pod Bieśnik
Hopka podczas podjazdu pod Bieśnik

Maślana w chmurach
Maślana w chmurach

Końcowa stromizna
Końcowa stromizna

W kierunku zachodnim
Z przełęczy, zachód

W kierunku wschodnim
Z przełęczy wschód

Podjazd pod Maślaną
Podjazd pod Maślaną

Polska złota jesień
Polska złota jesień

Kontynuacja podjazdu
Trzeba uważać na rynienki

Podczas podjazdu
Już szczyt
Już szczyt

Przekaźnik na szczycie
Przekaźnik na szczycie

Pod drzewem
Orwerki
Nogi nogi
Siedząc na pniaczku

Polanka
Przymglone góry
Przymglone góry

Ambonka
Ruchliwa 28
Ruchliwa 28



  • DST 58.99km
  • Czas 02:23
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 577m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na nowych laczkach

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 0



Po porannym overku wybrałem się z Arkiem i Andrzejem na krótką jazdę. Ja na nowych gumach, dzięki którym wprowadziłem trochę koloru do roweru.

Postanowiłem pokazać chłopakom górki oraz fajne dróżki w okolicy Fingest. W obie strony pojechaliśmy przez Marlow, tyle, że alternatywnymi dróżkami. W miejscu docelowym zrobiliśmy postój na ławeczce. Już powoli zaczyna robić się jesiennie.


cad. 70 rpm



Na nowych laczkach

Zaraz zjazd
Po płaskim
Za Marlow
Hopki przed nami
Okolice Freith
Spokojna dróżka
I wreszcie ja na zdjęciu
Podjeździk
Słońce się przebija
Pagórki i pola
Widoki z ławeczki

Kolejny podjeździk
Podjeździk w drodze powrotnej



  • DST 61.35km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 46.75km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 452m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna ustawka

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 2


Cały wyjazd wyniósł 81 km, lecz pierwsze 10 km, czyli dojazd do Maidenhead oraz ostatnie 10, czyli przejazd przez Windsor oraz odcinek do Slough wyłączyłem z kilometrażu wycieczki z racji, że było to zamulanie przez miasto, tzn. korki, światła itp., itd. Kilometry te dodam do miesięcznych dojazdów.

Z Andrzejem umówiłem się na 13 przy rondzie w Maidenhead. Z domu wyjechałem o 12:30. Ciepło, lecz trochę wietrznie. Ubrałem tylko spodenki i koszulkę. Dobrze, inaczej bym się przegrzał.

W umówionym miejscu byłem prawie na czas. Cztery minuty spóźnienia. Pojechaliśmy zrobić pętlę w okolicach Windsoru, Ascot i Bracknell.  Początek cały czas z wiatrem, później zaczął wirować i ogólnie ciężko się jechało.  W Windsorze czekał na nas Irek, który akurat skończył pracę. We trójkę pojechaliśmy do Slough i tam się rozstaliśmy.

cad. 74 rpm


Andrzej w akcji
Angielska prosta
Angielska prosta

Gdzieś za Windsorem
Bryczki




  • DST 95.41km
  • Czas 04:07
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 69.73km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybowce, hopki i widoczki

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 1


Niestety Arek był dziś w pracy, więc pojechałem sam. Kierunek: pagórki na północ od Marlow.

Początek trasy moją standardową drogą przez lasy, następnie Winter Hill i zjazd do Marlow. Tam przeciąłem Tamizę i zacząłem lekko piąć się do góry, by z około 30 metrów nad poziom morza dotrzeć do około 265. Okolice bardzo ładne i spokojne. Raz już tamtędy jechałem, tym razem trochę zmodyfikowałem trasę. Po drodze minąłem klub lotniczy, a na niebie mogłem podziwiać szybowce.

W najdalej oddalonym od domu punkcie zaliczyłem świetny zjazd z Kingston Hill, a później podjazd alternatywną drogą oraz rezerwat Aston Rowant. Przed podjazdem złapał mnie anglik około pięćdziesiątki i rozmawiając razem dotarliśmy na górę. Przed rezerwatem się rozstaliśmy. Na miejscu chwila relaksu na ławce oraz trochę zdjęć, widoki bardzo ładne.

Powrót do w kierunku Marlow to już praktycznie cały czas zjazd, nie licząc małych hopek. Na jednej z nich wziąłem jakiegoś kolarza, który ruszył za mną aż do końca zjazdu, potem przez Marlow, ale na podjeździe pod Winter Hill szybko wysiadł i samotnie już dojechałem na górę. Następnie na dokładkę zaliczyłem Kiln Hill i tak się uzbierało, że wyszło ponad tysiąc w pionie co mnie bardzo cieszy.

cad. 68 rpm


Angielskie pagórki

Za Marlow zaczynają się pagórki

W okolicach Marlow
Szybowce
W okolicach klubu lotniczego - start szybowca

Okolice Freith
Zielone górki
Spokojna okolica
Spokojna okolica

Spokojnie i cicho
Spokojnie i cicho w kierunku miejscowości Freith

Łagodne pagórki
Łagodne pagórki

Pooola
Podjazd
Droga prowadząca na jeden z lepszych tutejszych podjazdów

Płaskowyż
Płaskowyż

Widok z góry
Zielono tu
Na górce
Panorama w kierunku Oxfordu
Panorama w kierunku Oxfordu

Widok na motorway
Rower i ławka
Prosta w dół





  • DST 54.58km
  • Czas 02:14
  • VAVG 24.44km/h
  • VMAX 65.48km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poroboczo

Piątek, 25 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0


Start o 16:30. Wyjeżdżamy z Farnham, przez Stoke Poges jedziemy w kierunku Gerrards Cross i zaraz odbijamy w lewo, po czym kierujemy się na Burnham Beeches. Po przecięciu M40 nadal na północ. Zaskakująco dobrym asfaltem dojeżdżamy do Hazelmere i tam robimy postój. Nie siedzimy długo, bo zaczyna robić się chłodno. Wracamy równoległa drogą, na wiadukcie nad M40 zatrzymujemy się, aby podziwiać zachód słońca. Dalszy odcinek to już tylko zjazd do domu. Robi się ciemno i bardzo chłodno.



Angielska szosa

Dziesiątki Danieli
Dziesiątki danieli

Zachodzik nad autostradą
Road to Hell


cad. 70 rpm
temp. 16 - 10 C


  • DST 59.64km
  • Czas 02:18
  • VAVG 25.93km/h
  • VMAX 51.19km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 324m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Niedzielnie w grupce

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 0


O 10:30 spotkaliśmy się z Arkiem i Irkiem pod polskim kościołem. Mgła, która od rana zalegała nad miastem nie mogła się rozejść, było zimno. Na początek cel: dojechać do Maidenhead, czyli przedrzeć się przez miasto i ciągłe światła i ruch. Takim sposobem pierwsze, jakieś 12 km przejechaliśmy ze średnią koło 20 kmh...

W Maidenhead dołączył do nas Andrzej i dziś to on wybrał traskę. Tam mgła się rozeszła,  pokazało się słońce, a my zrzuciliśmy część ciuchów i pojechaliśmy w kierunku Readingu. Po Krótkim odcinku odbiliśmy w lewo i już czułem gdzie jedziemy - okolice Ascot i Windsoru, dobrze mi znane i lubiane za całkiem niezłe asfalty i ładne widoczki. Tempo od razu wzrosło, przez większość czasu 30 i więcej. Trasa dużo bardziej płaska, niż wczoraj ale z kilkoma fajnymi hopkami, na których trochę z Arkiem uciekaliśmy, poza tym cały czas jechaliśmy kupą, ze zmianami na prowadzeniu.

W Windsorze zatrzymaliśmy się na ławeczce pod zamkiem. Tam pogrzaliśmy się w słońcu i ruszyliśmy z powrotem do Slough. Irek uciekł nam na jednych światłach i zniknął. We trzech, walcząc ze światłami dotoczyliśmy się do Slough. Zahaczyliśmy o rowerowy, gdzie pracuje Janek. Chwilę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się, każdy w swoją stronę.

Wrażenia po dziś dobre, myślę, że uda nam się regularnie jeździć w większej ekipie oraz robić dłuższe dystanse. Chęci są, a to już połowa sukcesu. 

Niestety dziś bez zdjęć.


temp. 13-20 C
cad. 79


  • DST 73.26km
  • Czas 03:10
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 71.09km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 678m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustawka

Sobota, 19 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 0


Nareszcie udało mi się zgadać z kimś na jazdę w Anglii. Mianowicie ze starszym gościem, Andrzejem, który chce skompletować ekipę do jazdy w okolicach Slough. 

Spotkaliśmy się o 13 pod Lidlem. Pomyślałem, żeby zrobić krótką pętlę w okolicach Marlow i tak też zrobiliśmy. Całość bardzo pagórkowata, co dosyć zaskoczyło mojego kompana, gdyż okazało się, że praktycznie nie zna tych okolic. Zaliczyliśmy kilka okolicznych ścianek m. in. Flackwell Heath o maksymalnym nachyleniu 20%, Kiln Hill oraz Winter Hill. Tempo spokojne, dużo po drodze rozmawialiśmy. Muszę powiedzieć, że pomimo swojego wieku (65 lat) naprawdę daje radę i ma niezły sprzęcik - Cube na karbonie, z osprzętem Ultegra.

Po powrocie do Slough zajechaliśmy jeszcze do jego kolegi - Irka, z którym umówiliśmy się na jazdę na jutro. Jest jeszcze Arek, także będzie nas czterech.

cad. 69 rpm

Ciśniemy pomiędzy żywopłotami
Angielskie widoczki
Przyjemna dróżka