Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 38877.23
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.13 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotorelacje

Dystans całkowity:14080.92 km (w terenie 178.74 km; 1.27%)
Czas w ruchu:592:27
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:145159 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:86808 kcal
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:66.73 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 34.99km
  • Czas 01:25
  • VAVG 24.70km/h
  • VMAX 71.47km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z podwózką

Czwartek, 6 sierpnia 2015 · dodano: 09.09.2015 | Komentarze 0


Rutynowa przejażdżka, która przerodziła się w całkiem nietypową.

Zaczęło się od tego, że na jednym z podjazdów coś ciężko mi się jechało. Pomyślałem: guma. Nie pomyliłem się. Zatrzymaliśmy się na stacji paliw, którą akurat mijaliśmy. Zabrałem się za klejenie dętki. Wyjąłem wszystko co trzeba, m.in. łatki, które były w zestawie z torbą pod siodełko (nigdy jeszcze ich nie używałem) oraz klej. Elegancko przeczyściłem przedziurawione miejsce, nałożyłem klej, zabrałem się za lepienie, i wtedy okazało się, że owe łatki są samoprzylepne. Klej nie chciał już zejść, więc nie miałem wyboru, musiałem je przykleić na nim, choć wiedziałem, że to nie może się udać. Pod łatką zebrały się pęcherzyki z powietrzem, więc szansa, że podziała były nikłe. Zapasowa dętka jak na złość została w domu. Zapomniałem ją włożyć z powrotem do roweru po powrocie z Polski. Założyłem więc koło i spróbowaliśmy jechać dalej.

Ujechaliśmy kilkaset metrów i już poczułem, że jadę na flaku. Arek zaczął się ze mnie śmiać, ale jego żarty nie potrwały długo, bo spotkało go to samo, wjechał w gwoździa i przedziurawił tylną oponę, tak jak ja. Zmusiło nas to do kolejnego niechcianego postoju. Słońce zaczęło chylić się już ku horyzontowi, a my byliśmy w dupie. Zacząłem od opony Arka. Wyjąłem gwoździa z opony, zakleiłem dętkę (mając doświadczenie z pierwszego razu, tym razem bez kleju), po czym zabrałem się za ponowne łatanie swojej. Niestety, tak, jak się spodziewałem, nie dało to efektu.

Do domu mieliśmy jakieś 12 km, Arek miał już sprawny rower, ale mojego nie za bardzo można było zreanimować. Złapaliśmy przejeżdżający akurat radiowóz, powiedzieliśmy gliniarzom o naszym problemie, a oni powiedzieli, że nie mają zestawu do łatania dętek i odjechali, super podejście. Stwierdziłem, że jedyną opcją będzie, żeby Arek pojechał do domu po moją dętkę. Problem był w tym, że nie znał drogi do domu i nie miał przy sobie telefonu, ani kluczy, bo stwierdził, że nie będą mu potrzebne. Odpaliłem więc gpsa i dałem mu swój telefon. Pojechał. Moment po tym zauważyłem, że nie dałem mu kluczy. Był jeszcze w zasięgu mojego wzroku, ale mnie już nie usłyszał. Zdemotywowany ruszyłem za nim pieszo. Próbowałem złapać jakiś samochód, aby ten przekazał mu wiadomość ode mnie ale żaden się nie zatrzymał, jeden, drugi, piąty, ósmy, nic.

Niespodziewanie jeden jadący z naprzeciwka się zatrzymał. Była w nim młoda angielka. Spytała, czy potrzebuję podwózki, powiedziałem, że tak. Zawróciła więc w pierwszym dogodnym miejscu i poczekała na mnie w zatoczce kilkadziesiąt metrów dalej. Okazała się być całkiem ładna i miła. Samochód nie był za wielki (Volkswagen Polo), ale udało nam się jakoś zapakować rower. Wtedy też jak strzała minął nas Arek wracający najwidoczniej po klucze. Zacząłem krzyczeć, oczywiście nie usłyszał. Rozpoczęliśmy więc pościg. Złapaliśmy go, dałem mu klucze (zupełnie nie wiem po co, uświadomiłem sobie to dopiero po krótkiej chwili, lecz nie chciałem palić głupa przed laską, która mnie zgarnęła) i pojechaliśmy w kierunku domu. Musiałem nawigować, gdyż nowo poznana koleżanka nie wiedziała jak dojechać do Slough. 

Zostałem podwieziony pod sam dom. Szkoda tylko, że nie mogłem do niego wejść. Naszych gospodarzy nie było. Ale lada moment mieli wrócić z urlopu. Modliłem się, żeby Arek dojechał pierwszy, bo mieliśmy jeszcze posprzątać. Po jakiś 20 minutach zobaczyłem Insignię i Arka jadącego za nią. Niestety nie zdążyliśmy.


Pola golfowe
Pola golfowe

Niebooo
Złociste pola
Wymiana dętki nr jeden
Pierwsza guma

Wymiana dętki nr dwa
Powtórka z rozrywki, podwójna!



  • DST 47.26km
  • Czas 01:57
  • VAVG 24.24km/h
  • VMAX 75.14km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 442m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Peszek

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 2


Po pracy jedziemy w Arkiem na krótką jazdę. Zaliczamy kilka podjazdów w Burnham Beeches. Generalnie ok, poza wdepnięciem w coś niekoniecznie ładnie pachnącego pod sam koniec jazdy.

Widoczek na pagórki
Kościółek w Wooburn
Późnym wieczorem
Fioletowe niebo
Okolice BB




  • DST 46.35km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 23.97km/h
  • VMAX 73.02km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W towarzystwie

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0


Pierwsza jazda z Arkiem w UK. Najpierw Black Park, potem Burnham Beeches.
Pod Tesco Extra robimy postój, następnie podjeżdżamy pod Flackwell Heat, potem Kiln Lane i do domu.
Wszystko na luzie.

Z stronę Black Parku
W stronę Black Parku

Black PArk Lake
Black Park Lake

ROzmowa przez telefon
Gdzieś koło Black Parku
Pod Flackwell Heath
Pod Flackwell Heath

Zachód słońca
Gdzieś w krzakach



  • DST 11.29km
  • Czas 00:34
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 27.23km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 41m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Black Park

Środa, 22 lipca 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0


Do Black Parku posiedzieć na ławce.

Black Park Lake
Black Park Lake



  • DST 53.73km
  • Czas 02:51
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Maślana Góra

Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 1


Wyjazd 6 szóstej rano, a raczej o 6:11, gdyż Kuba oczywiście się spóźnił. Cel trasy obrany w okolicy, bo to niestety mój ostatni dzień w Polsce, więc mam jeszcze trochę spraw do załatwienia. 

Poranek ciepły, więc nie trzeba brać dodatkowych gratów. Jedziemy bocznymi drogami przez Kobylankę. Wyjeżdżamy koło basenu w Gorlicach. Na światłach w lewo i główną ciągniemy do Szymbarku. Przed sklepem Arka odbijamy w prawo i zaczynamy właściwą część wycieczki - podjazd pod Maślaną Górę.

Zaczyna się asfaltem. Nachylenie od razu duże. Tak około 1,5 km i zaczyna się droga kamienista. Jedziemy równolegle do niebieskiego szlaku. Nachylenie dosyć zmienne, ale generalnie nie jest jakoś bardzo ciężko. 
Po drodze zaliczamy jeszcze Beskidzkie Morskie Oko. Na szczyt docieramy szybciej niż nam się wydaje. Tam spędzamy kilka krótkich chwil. 
Wieży przekaźnikowej strzegą dwa owczarki niemieckie i wysoki płot. Szkoda, bo widok z wieży byłby niesamowity ;)

Zjazd drogą kamienistą prowadzącą do Bieśnika. Bardzo przyjemny i z ładnymi widokami oraz wieloma hopkami. W Bieśniku na szczycie wbijamy na drogę asfaltową i dalej w dół dobre kilka kilometrów. Tak dojeżdżamy do krajowej 28 i lecimy w kierunku Gorlic. W Delikatesach robimy postój na batona i ruszamy w kierunku domu.

Powrót przez wojewódzką 993. W Dominikowicach na zjeździe pada Vmax. Następnie odbijamy w prawo na Kobylankę, koło kościoła prosto i bocznymi już do Libuszy. Kuba odstawia mnie do domu i tak się rozstajemy. Kolejna wspólna jazda gdzieś na jesień. Może w październiku.

Początek podjazdu
Początek podjazdu

Pod Maślaną Górę
Zaraz wjeżdżamy na kamienie
Zaraz wjeżdżamy na kamienistą

Podjeżdżamy dalej
Już po kamieniach
Pagórki

Podjazd pod Maślaną Górę
Koło Morskiego Oka
Koło Morskiego Oka

Morskie Oko
Morskie Oko

Przekaźnik na Maślanej Górze
Przekaźnik na Maślanej Górze

Na szczycie
Na szczycie - 753 m.n.p.m.

Z Bieśnika
Z Bieśnika



  • DST 13.26km
  • Czas 00:25
  • VAVG 31.82km/h
  • VMAX 47.79km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybka pętla przez Kryg

Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0


Po ogarnięciu betów po wyprawie w Bieszczady znalazłem jeszcze chwilę na rower. Około 20 ruszyłem. Pojechałem na pętlę Krygowską.

Tempo dobre. Niestety to moja przedostatnia jazda podczas tego urlopu. Jeszcze pewnie jutro coś z Kubą ukręcę, a w niedzielę lot.

Mglisty zachód
Z Krygu




  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Wędrówka

Bieszczady - I Dzień | Na Smerek na zachód słońca

Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 01.09.2015 | Komentarze 0


Dystans: 12,8 km
Przewyższenie: 653 m
Obniżenie: 653 m

Trasa: 
Kalnica (602) > Smerek (1223) > Kalnica (602)



Z Robertem i tatą około 17 przyjechaliśmy do Kalnicy. Przy schronisku młodzieżowym rozbiliśmy namiot i w sumie już nie mieliśmy zamiaru nigdzie się ruszać. Koło nas rozbił się miły gość, który samotnie przemierzał cały GSB prowadzący z Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach i był to jeden z ostatnich dni jego wyprawy.

Otworzyliśmy sobie piwko (nie byle jakie, bo Miodne z browaru Kormoran, po prostu niebo w gębie, polecam) i w tracie popijania naszła mnie myśl, żeby iść jeszcze dziś na Smerek podziwiać zachód słońca. Wyszedłem z inicjatywą i dwa razy nie trzeba było powtarzać. W jednym momencie się zebraliśmy i ruszyliśmy w drogę. Bez plecaków, wzięliśmy jedynie czołówki i jakieś kanapki.

Początek asfaltem, po jakimś kilometrze dotarliśmy do czerwonego szlaku. Krótki fragment przebyliśmy po drodze kamienistej po czym wskoczyliśmy już na właściwy szlak. Podejście minęło nam bez większych, czy mniejszych przygód. Po drodze zrobiliśmy sobie jeden krótki postój. Na szczycie spotkaliśmy pierwsze i jak się później okazało ostatnie dwie osoby tego dnia na szlaku. Byli to dwaj goście nagrywający w trybie poklatkowym zachód słońca, który był tego dnia dość ciekawy. Słońce na początku schowało się za chmurami, by na końcu na chwilę się pokazać, po czym zniknąć za horyzontem. Porobiłem trochę zdjęć, zjedliśmy kanapki i po zachodzie ruszyliśmy w drogę powrotną.

Do momentu wejścia do lasu szliśmy jeszcze bez lampek. Między drzewami moment zrobiło się kompletnie ciemno. Do latarek szło się bardzo przyjemnie i klimatycznie, bo wokół latały dziesiątki świetlików. Kilka razy się zatrzymywaliśmy i wyłączaliśmy cały sprzęt świecący, aby móc je podziwiać.

W schronisku byliśmy o ile dobrze pamiętam około 23. Wieczór był ciepły, wypiliśmy jeszcze po jednym piwku i ułożyliśmy się do snu.


Idziemy na Smerek

Podejście na Smerek

Koniec lasu
Podejście pod Smerek
Już prawie na szczycie
Widać szczyt

Z gopro
Bieszczady wieczorewm
Zachód ze Smerka
Bieszczadzki zachód
Połonina Wetlińska
Połonina Wetlińska

Jeszcze na chwilę się pokazało

Zejście już nocą
Zejście już nocą



  • Temperatura 30.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bieszczady - II Dzień | Połonina Wetlińska

Czwartek, 16 lipca 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 0


Dystans: 15,4 km
Przewyższenie: 885 m
Obniżenie: 615 m


Trasa:
Kalnica > Smerek (1223) > Przełęcz M. Orłowicza (1095) > Schronisko PTTK Chatka Puchatka (1215) > Przełęcz Wyżnia (873)



Noc minęła cicho i spokojnie. Obudziło nas poranne słońce. Przed siódmą wygrzebaliśmy się ze śpiworów. Na śniadanie pyszna (bez ironii) turystyczna zupka z saszetki. Po spakowaniu potrzebnych rzeczy ruszyliśmy w drogę. Namiotu nie zabieraliśmy ze sobą.

Początek trasy taki sam jak wczoraj, czyli podejście czerwonym szlakiem na Smerek, podczas, którego niebo praktycznie całkowicie się zachmurzyło, a po wyjściu na połoninę ukazały nam się wędrujące dookoła ściany deszczu. Ubraliśmy więc szybko kurtki, a zaraz po tym zaczęło lekko padać. Na szczęście prawdziwa ulewa nas minęła i poszła gdzieś w kierunku Soliny. 

Już schodząc ze Smerka niebo zaczęło się rozjaśniać, a z pomiędzy chmur zaczęło wychylać się słońce. Przed przełęczą Orłowicza zrobiliśmy postój na jedzenie. Na samej przełęczy się nie zatrzymywaliśmy z powodu tłumu tam obecnego. Za przełęczą, prócz ciągłej połoniny czekał nas jeden ciekawy fragment przez leśne zagajniki.

Dalej niewielkimi hopkami, już w upale, mijając zastępy turystów dotarliśmy do schroniska Chatka Puchatka. Tam już nie zastępy, a legiony ludzi. Zrobiliśmy sobie w pobliżu krótki postój, uzupełniliśmy wodę i kupiliśmy coś na ząb. Został nam tylko ostatni etap wycieczki czyli zejście do Przełęczy Wyżniej, z której busem dotarliśmy z powrotem do Kalnicy.

Na miejscu złożyliśmy namiot, w pobliskim sklepie kupiłem sobie Red Bulla na drogę, aby przypadkiem nie przysnąć za kółkiem, tacie piwo na ochłodę po upalnej trasie, a Robertowi Pepsi. bo lubi. Właścicielki schroniska akurat nie było, więc zadzwoniliśmy pod numer podany na drzwiach i umówiliśmy się z nią, że pieniądze za nocleg zostawimy w umówionym miejscu. Po załatwieniu formalności mogliśmy wreszcie ruszyć do domu. Jechało się ok, poza trzema sytuacjami z kierowcami, którzy w ogóle prawka nie powinni dostać, np. wyprzedałem jakąś babę, a ta w tym momencie zaczęła zjeżdżać do osi, a ja musiałem odbijać na pobocze. A czemu? Bo się gapiła w telefon.

Nasz namiot
Fala deszczu
Fala deszczu, która na szczęście nas minęła

Deszcz nad Bieszczadami
Bieszczadzkie deszcze
Deszcze w górach
Na połoniny
Zaczyna się rozpogadzać
Juz słonecznie
Tatko
Z kamerki
Po Połoninie Wetlińskiej
Po Połoninie Wetlińskiej

Góoory
Smerek

W kierunku schroniska
Piękny widok
Idziemy
Bieszczadzki krajobraz
Skałki
Pogoda się wyrobiła
Skały, więcej skał
Kolejne skały
Panorana na okolicę
Widoczek ładny
Przez Połoninę Wetlińską
Bieszczadzkie górki
Smerek w oddali
Fajny szlak
Caryńska na wprost

Schronisko Chatka Puchatka
Postój na posiłek
Postój pod Chatką Puchatka


  • DST 40.38km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:32
  • VAVG 26.33km/h
  • VMAX 69.57km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Petęlka przez Turzę

Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 0


Początek pod wiatr, w Strzeszynie zgarniam Kubę i jedziemy w kierunku Turzy. Najpierw podjazd pod Strzeszyn, dalej Bugaj i Sitnica. Aż do nawrotki w Turzy cały czas pod wiatr. Wokół pełno chmurek deszczowych, ale na szczęście wszystkie mijamy bokiem.

Po skręcie na Moszczenicę tempo momentalnie wzrasta, lecz niestety Kubę łapią jakieś słabości i to nas spowalnia. Na zjeździe w kierunku Zagórzan pada Vmax. 

Za dworkiem odbijamy w lewo i boczną dróżką ciągniemy do Stemika. Potem powrót na główną i ze zmiennym już wiatrem do Kuby. Mam wziąć od niego zostawioną tam wcześniej koszulkę.
Oczywiście jej zapominam. Do domu już samotnie. Jazdę kończę jakieś 10 min przed deszczem. heh.

Niepewne churzyska
Kubcyk na foto




  • DST 164.44km
  • Teren 4.00km
  • Czas 08:15
  • VAVG 19.93km/h
  • VMAX 63.66km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Podjazdy 1898m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Diable Skały | Jezioro Rożnowskie

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 29.08.2015 | Komentarze 1


Start później niż było zakładane, zamiast o 7 ruszamy około 7:20. Ranek dużo cieplejszy, niż wczoraj, około 10 C. Wolnym tempem, przez Kobylankę jedziemy w kierunku Zagórzan. Na rondzie postój na śniadanie. Następnie Szalowa, za centrum trochę się rozbieramy, a plecak przekazuję Kubie. W Stróżach krótki postój w Delikatesach, podczas którego mija nas dwóch kolarzy, których po kilku kilometrach mijamy my i nawiązuje się mała i niestety krótka rywalizacja, gdyż musimy odbić w lewo, na Sącz.

W Niecewie widząc znak "Rezerwat Diable Skały" zjeżdżamy w prawo. Odcinek do niego prowadzący okazuje się dłuższy niż nam się wydaje i tak robimy jakieś dodatkowe 20 km. Przed rezerwatem czeka nas jeszcze podjazd pod Bukowiec. Sam rezerwat to coś w stylu Skamieniałego Miasta w Ciężkowicach. Robimy kilka fotek i wracamy.

Po powrocie na domyślną trasę wycieczki kierujemy się na Korzenną. Dalej na podjeździe w Librantowej pierwszy raz ukazują się nam Tatry. W Klimkówce odbijamy w lewo i po zjeździe wbijamy się w krajową 75.  Na szczęście tylko na moment, bo po kilometrze, może dwóch odbijamy w prawo na wojewódzką 975. Tam leśny podjazd pod Dąbrową. Na szczycie znów ukazują się nam Tatry.

Zjazd prowadzi nas już nad Jezioro Rożnowskie. Aż do Gródka nad Dunajcem wijemy się wzdłuż brzegu. W przydrożnym sklepie kupujemy jakąś strawę po czym w najbardziej wysuniętym na wschód punkcie jeziora robimy postój. Po chwili chilloutu wracamy na trasę. Przed Bartkową odbijamy w prawo. Przez Podole-Górową docieramy po raz drugi do Bukowca. Część trasy prowadzi przez jakieś błotniste leśne drogi, część przez płytowe. Na tym odcinku upał bardzo daje się we znaki, więc w jakimś sklepie uzupełniamy zapasy wody, a resztę wylewamy na głowy. Następnie czeka nas jeszcze kawałek podjazdu i zjazd do Bruśnika.

Przez Kąśną Górną i Dolną docieramy do Ciężkowic. Główną mkniemy do Gromnika, gdzie odbijamy w lewo, na Rzepienniki. W Ołpinach robimy postój u Martyny. Kuba zostaje na dłużej, ja jadę do domu dość dobrym tempem.

Jedziem na Rożnów
Boćki

Podjazd pod Bukową
Podjazd pod Bukową

Podjeżdżamy pod Bukową
Fajny podjazd
Złociste pola
Rezerwat Diabe Skały
Rezerwat Diable Skały

Skała numer 1
Skała numer 2

Słońce dogrzewa
Zjeżdżamy z Bukowej
Bardzo przymglone Tatry
Ciut lepiej widoczne Tatry
Z profilu
Jak się dobrze przyjrzeć, to można zobaczyć Tatry w tle

Podjeżdżamy
Już prawie nad jeziore
Jezioro Rożnowskie
Jezioro Rożnowskie

Tatry po raz trzeci
Tatry, ledwo widoczne

Jezioroooo
Aż chciało się wskoczyć

Droga wzdłuż jeziora
Droga wzdłuż jeziora

Woooda
Gródek nad Dunajcem
Gródek nad Dunajcem

Okolice Jeziora
Wysepka
Wysepka

Chwila chilloutu
Chwila chilloutu

Wooda
Nieplanowany teren
Nieplanowany teren

Po Płytach
Po Płytach

Widać Tatry
Po drodze płytowej
Nadal po płytach
Black enegry
Black enegry

Kościół jakis
Gdzieś w Ołpinach
Gdzieś w Ołpinach