Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 38877.23
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.13 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotorelacje

Dystans całkowity:14080.92 km (w terenie 178.74 km; 1.27%)
Czas w ruchu:592:27
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:145159 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:86808 kcal
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:66.73 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 50.51km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:56
  • VAVG 26.13km/h
  • VMAX 57.95km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 435m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nocne klnięcie

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 2


Pierwsza część trasy samotnie, przez Lipinki i Pagorzynę.

Druga wieczorem, w towarzystwie Kuby, który wrócił z Krakowa. Mi jechało się świetnie, ale mój towarzysz coś nie był w formie. Muszę szczerze przyznać, że ostro na niego kląłem. 
A jechaliśmy naszą standardową Wielką Pętla Kobylańską.

Pozdro Kubcyk :-)

W Pagorzynie
W Pagorzynie

Już niedługo zajdzie
Już niedługo zajdzie

Droga w Pagorzynie

Jakieś szczyty w oddali



  • DST 80.60km
  • Teren 5.24km
  • Czas 04:19
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 57.95km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 894m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bartne + Święcany

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 2


Bartne


Pobudka o 4 . Ja z dużymi lagami, ale jakoś wygrzebałem się z łóżka, z lekką pomocą Kuby. 

Wyruszyliśmy około 5.30, tempo bardzo słabe, Kubę nadal bolał brzuch. Początkiem było chłodno, ale wszystko wskazywało, że dzień będzie piękny. Koło mostu w Sękowej zrobiliśmy dłuższy wymuszony postój. Kuba próbował zregenerować trochę sił, lecz wszystko wskazywało, że trzeba będzie zwrócić. Po dłuższych rozważaniach zdecydowaliśmy jednak jechać dalej.

Po kilku kilometrach odbiliśmy w lewo, w kierunku Bartnego. Droga całkiem ok, mało ruchliwa, widoki bardzo ładne, jedyny minus to miejscami nawierzchnia. Tak pnąc się cały czas w górę dojechaliśmy do schroniska PTTK w Bartnem. Tam zaczyna się niebieski szlak, którym to ruszyliśmy w kierunku Małastowa. Kawałek musieliśmy zwrócić i zaraz odbić w lewo na drogę kamienistą. Ciągnęła się ona przez kilka kilometrów, z całkiem fajnym pojazdem, potem zjazd i powrót na asfalt. Zaliczyliśmy Banicę i ruszyliśmy w stronę Małastowa, praktycznie cały czas w dół, aż dotarliśmy do głównej. Tam stanęliśmy przed wyborem, w lewo - na Magurę - cel wycieczki, czy w prawo, prosto do domu. Oczywiście odpowiedź była prosta (zresztą podjęta już wcześniej), do domu! No niestety. Do Sękowej praktycznie cały czas lekko w dół, za kościółkiem w prawo Dominikowice, Kobylanka i dom. 

Ostatnie przygotowania

Wczesny poranek
Widok na moje podwórko

Oj, słabo to widzę
Mina nie świadczy o niczym dobrym...

Pobliskie górki

Droga w kierunku Sękowej

Most w Sękowej
Most w Sękowej 

Sękówka
Sękówka

Biedny


A jednak jedziemy

Gdzieś chyba w Bartnem

W Bodakach, bardzo ładne widoki

Jedziemy, jedziemy

Cerkiew W Bartnem
Cerkiew w Bartnem

Kolejna Cerkiew

Końcówka podjazdu pod Bacówkę
Końcówka podjazdu pod schronisko w Bartnem

Dał radę!


Satelity ładne
Satelity 

Szlakiem niebieskim w stronę Banicy

To lubię

Podjeżdżam sobie

Jedziemy prosto

Błękit i zieleń

Na Banicy

Do parku linowego?

Małastów

Początek podjazdu pod Magurę
W tle początek podjazdu na Magurę

Święcany 

I stało się, mnie też zaczął boleć brzuch (dzięki Kuba :)). A stało się to popołudniem. Zaraz po tym okazało się, że muszę jechać do Święcan, załatwić pewną sprawę. A konkretnie, wziąć od brata, który akurat spędza tam weekend, podpis potrzebny na jutro w jakimś urzędzie. 
Jakoś objechałem, ale czułem słabość. 



  • Temperatura 20.0°C
  • Aktywność Wędrówka

W Bieszczady - dzień I

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0


Dojechać na start


Na jeden z najważniejszych celów mojego urlopu wybraliśmy z tatą Bieszczady. Nareszcie udało się wybrać. Mieliśmy jechać rano, ale wyszło, jak wyszło, ruszyliśmy ok. 14.30. Poza ostrą burzą (naprawdę ostrą, wycieraczki nie wydalały w deszczu), z którą minęliśmy się gdzieś w okolicach Komańczy trasa przebiegła szybko i sprawnie. Jak się na drugi dzień okazało, owa burza zabiła na Tarnicy mężczyznę.
Zdaje się, w Cisnej zgarnęliśmy dwie dziewczyny na stopa. Były po większych przejściach, jedna cała w  błocie. Wyrzuciliśmy je (chyba) w Wetlinie a sami zostawiliśmy samochód w Ustrzykach Górnych, u kogoś pod domem.

W drogę

Wystartowaliśmy o 17.30, tym razem już pieszo, szlakiem czerwonym, w kierunku Połoniny Caryńskiej. Podejście stosunkowo łatwe, początkiem, po drodze minęliśmy kilku turystów, a na samej połoninie zostaliśmy już tylko my i góry... i wiatr, bardzo porywisty. Godzina już dość późna, niebo zachmurzone, bardzo klimatycznie. Na szczycie odbiliśmy w prawo, na zielony szlak, który zaprowadził nas do schroniska Koliba. Zejście na początku dość ostre, potem już w miarę łagodnie przez las. O oddali było już widać jak niektóre szczyty chowają się w chmurach.

Idziemy spać...

Na miejsce dotarliśmy już jak zaczęło się ściemniać, ale udało się nam rozbić namiot jeszcze za widoku. Po przygotowaniu wszystkiego wzięliśmy szybki prysznic w schronisku (w sumie na to nie liczyliśmy). Jakaś kolacyjka, rozmowy na mniej lub bardziej ważne tematy i dobranoc.

Dystans ~ 7 km
Szczyty, przełęcze: 
- Połonina Caryńska (1234 m.n.p.m)

Zdjęcia

Początek trasy
Początek trasy

Już widać szczyt
Już widać szczyt

Piękny krajobraz

I znów ładny widoczek

Nie no, znowu? ;)

Tak, znów krajobraz

Wiało, i to mocno
Wiało

Na szczycie Caryńskiej
Na Caryńskiej 

Jakiś widoczek
Klimatycznie...

I kolejny... widoczek

Schronisko Koliba
Schronisko "Koliba"

Nasz domek
Przygotowywanie noclegu


  • DST 39.36km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:34
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 64.76km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 815kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Martyny

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 0


Z Bieszczad wróciliśmy z tatą około 18. Z grubsza się rozpakowaliśmy, zjedliśmy, wziąłem prysznic i pojechałem odwiedzić Martynę i odebrać Kubę na pierwszą wspólną jazdę od października. Niestety, nie zastałem go w dobrej formie. Nie będę przybliżał szczegółów, powiem tylko, że często musiał zaglądać do łazienki. Po chwili spędzonej u Martyny udaliśmy się w drogę powrotną. Było już ciemno. Pojechaliśmy przez Binarowską, nie tak jak ja w pierwszą stronę, czyli przez Kamieniec. Po płaskim w Binarowej dosyć ostro docisnąłem, koło 35 km/h, lecz Kuba z powodu niedyspozycji zostawał. Ale i tak, jak na jazdę z bolącym brzuchem to tempo było dobre. 

W Strzeszynie zatrzymaliśmy się u Kuby i wpadliśmy na pomysł trasy w niedzielę z samego rana. I na jeszcze jeden, żeby przespać się u mnie i rano wystartować razem. Tak więc pojechaliśmy do mnie. Przed snem jeszcze pogaduchy z moimi rodzicami, głównie o polityce :p

Widok z Kamieńca
Widok z Kamieńca

To też z Kamieńca

Chyli się ku zachodowi
Chyli się ku zachodowi



  • Temperatura 22.0°C
  • Aktywność Wędrówka

W Bieszczady - dzień II

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0


Pora wstawać


Morał po dzisiejszej nocce jest taki, że karimaty są w najlepszym wypadku średnie. Trzeba będzie się rozglądnąć za jakimiś matami samopompującymi.
Obudziliśmy się gdzieś przed ósmą. Niebo było praktycznie całkowicie pochmurne, dobrze, że lekko wiało, bo namiot wciąż był wilgotny. Ja wziąłem się za robienie śniadania, a tata za zbieranie manatków. Po jedzeniu, którym były, zdaje się kanapki z konserwą, wzięliśmy się za składanie namiotu. Był jeszcze trochę mokry, no ale nie można czekać z nieskończoność.

Podróży ciąg dalszy

Na rozgrzewkę, zielonym szlakiem, podejście pod Przysłup Caryński (795 m.n.p.m.). Dość ostre, ciężkie plecaki dały się odczuć. Na przełęczy zastanawialiśmy się czy zaliczyć dodatkowo Magurę Stuposiańską, która nie była nam po drodze. Odpuściliśmy, będzie na kolejny raz. A więc poszliśmy niebieskim szlakiem w prawo, w stronę Widełek. Zaczęło pogrzmiewać... Na zejściu spotkaliśmy dwóch całkiem spoko kolesi... trochę wstawionych :D Dłuższą chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy dalej. Przecięliśmy się z Wielką Pętlą Bieszczadzką i dalej drogą kamienistą na południowy wschód. W przydrożnej budce kupiliśmy bilety i uzupełniliśmy wodę. Uważam, że dobrze, iż wejście do parku jest płatne. Ci ludzie też muszą z czegoś żyć, bo jak nie z turystyki, to z czego. A cena nie była i tak wygórowana. Grzmiało już coraz bliżej...

Pod wiatą

Po około 200 m odbiliśmy z drogi na ścieżkę, przeprawiliśmy się przez potok i rozpoczęliśmy podejście. Jak ma się rozumieć wkoło nas przeważały buki, choć był też moment, że praktycznie w 100% las był iglasty. Sam szlak bardzo zachęcający, bez widocznej większej ingerencji człowieka. To lubię w Bieszczadach.
Po kilku kilometrach lasem nastąpiło nieuniknione - zaczęło padać. Szczęście, że pokrowce na plecakach mieliśmy już założone, włożyliśmy tylko kurtki i gitara. Fuksem po kilkuset metrach w deszczu dotarliśmy do porządnej wiaty. Tam się zatrzymaliśmy. Zaraz po nas dotarła para Ukraińców, których mijaliśmy na podejściu, a za nimi jeszcze jedna dziewczyna (całkiem niezła :D). Deszcz trochę zelżył, więc wraz z tatą ruszyliśmy dalej. 50 metrów - jak nie lunęło! Biegiem z powrotem! I tak chyba z 40 min straciliśmy pod wiatą.

Bukowe Berdo

Przestało. Prawie. Ruszamy. Ukraińcy wyforsowali się naprzód, my za nimi, laska odpuściła. Uszliśmy może z kilometr i to co ukazało się naszym oczom po prostu zaparło dech w piersiach. Wszędzie dookoła opary, coś wspaniałego. Cały las oddychał. Idąc grzbietem Bukowego Berda widoki były przepiękne, chmury zaczęły się rozchodzić, słońce przebijać. Po lewej mieliśmy dolinę Sanu, po prawej Terebowca. Nie spieszyliśmy się, Ukraińcy uciekli daleko naprzód. Aż trudno uwierzyć, że ten szlak jest jednym z najmniej uczęszczanych w Bieszczadach... ale dobrze, bo byliśmy tam tylko my i natura. Jak okiem sięgnąć nie było widać żadnych oznak cywilizacji, nawet domów w oddali. Po zdobyciu szczytu (1313 m.n.p.m.) czekało nas kilka hopek, następnie Krzemień (1335 m.n.p.m.) i już zejście na przełęcz Goprowską. Tam dogoniliśmy Ukraińców, którzy akurat posilali się pod kolejną wiatą.

''Obiad''

Poszliśmy za ich przykładem. Na palniku zagotowaliśmy wody na zupkę chińską, która w zupełności nas nie zadowoliła. Ani pod względem smaku, ani ilości. Dopchnęliśmy czekoladą i chałwą.
Skarpety poszły do suszenia. W sumie się nie spieszyliśmy, druga nawałnica o której jeszcze nie wspomniałem nas ominęła. Zaczęło robić się słonecznie, ale też bardzo wiało. Posiedzieliśmy jakieś pół godziny.

Ostatni szczyt

A była nim, jak nie trudno się domyślić - Tarnica (1346 m.n.p.m.). Podejścia nie zostało nam wiele, najpierw do przełęczy "Pod Tarnicą" (1275 m.n.p.m.) i później ostatni odcinek na szczyt. Wiało! Niemiłosiernie. Długo nie siedzieliśmy, kilka fotek, parę chwil by nacieszyć oczy i jazda na dół z powrotem na przełęcz i w lewo w kierunku Wołosatego. Zejście szczerze mówiąc dosyć się ciągnęło. Słońce zaczęło powoli zachodzić.

Nocleg

O dwudziestej byliśmy przy drodze głównej. Zeskanowaliśmy teren w poszukiwaniu noclegu. Znalazł się szybko. Namiot rozbiliśmy już w późno wieczornej szarudze. Towarzyszyły nam przy tym dwa małe kociaki.
Prysznic, jedzenie, konwersacja, zerknięcie na mapę, spanie, a raczej staranie się zasnąć. Koty, które na początku wydawały się być słodkie, do końca takie nie były. Usilnie starały się nam przeszkodzić w zaśnięciu. Dochodziły cały czas do namiotu, próbowały wejść, drapały, ocierały się. Chyba nas bardzo polubiły, bo nie my jedyni mieliśmy tam namiot, a tylko nas wkurzały.
Mino wszystko jakoś przetrwaliśmy tę 'ciężką' noc.


Dystans ~ 26 km
Szczyty, przełęcze:
- Przełęcz Przysłup Caryński ( 795 m.n.p.m.)
- Kopa ( 886 m n.p.m.)
- Bukowe Berdo (1073, 1201, 1313 m.n.p.m)
- Krzemień ( 1335 m.n.p.m.)
- Przełęcz Goprowska ( 1160 m.n.p.m)
- Przełęcz pod Tarnicą ( 1275 m.n.p.m.)
- Tarnica ( 1346 m.n.p.m.)


Foty

Składanie namiotu
Miejsce naszego noclegu

Jakiś Misiek
Nazwałem go Misiek

Już coś widać
Pierwsze widoki

Ładne krzaki
Podejście w kierunku przełęczy

Rzeka Wołosatka
Rzeka Wołosaty

Po deszczu, robi wrażenie
Po deszczu, zaczyna parować

Paruje ostro

Cieszy oko
Caryńska

Piękne, piękne
Bukowe Berdo

Jest na do popatrzeć
Wciąż kropi, ale już zaczyna się rozjaśniać

Grzbiet :)

Skałki, skałki
Przepaść?

Więcej skałek
Wychodnie

Widoczek
Ostro paruje

Opary opary

Mistrzostwo świata
Na takie widoki czekaliśmy!

Ja gdzies tam
Na tle połonin

Juz nie wiem co pisac

Chmury straszyły
Niezła nawałnica szła od strony Ukrainy, ale w przeciwieństwie do tej pierwszej, ta już nas ominęła.

Już widać Tarnicę
Już widać Tarnicę
Też ładne
Niezła ścianka, choć nie wygląda

Panoramka Bieszczad

Z Tarnicą w tle

Widok na wschód
Z przełęczy Goprowskiej (1160 m.n.p.m)

Miejsce odpoczynku i posiłku
Czas coś zjeść

Jemy!
Suszenie skarpet

Zupki chińskie
A na obiad chinol...

Pod Tarnicę

Ładnie to wygląda
Przełęcz Goprowska

Na przełęczy
Przełęcz pod Tarnicą (1275 m.n.p.m)

Podchodzi
Krótki odcinek z przełęczy na sam szczyt

Z Tarnicy
Z Tarnicy

I krzyż

Ja na Tarnicy

Tata na Tarnicy

Ostre te kamienie ;)

I schodzimy

W stronę Wołosatego
Zejście w kierunku Wołosatego

Widok z dołu
Widok na Tarnicę od Wołosatego

Już zachodzi
Już zachodzi...



  • Temperatura 26.0°C
  • Aktywność Wędrówka

W Bieszczady - dzień III

Czwartek, 17 lipca 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0


"Co robimy?"


Pierwsze pytanie jakie zadaliśmy sobie rano brzmiało: jak rozegrać dzisiejszy dzień? Po chwili namysłu zdecydowaliśmy nie taszczyć niepotrzebnie wszystkich rzeczy, a zostawić namiot i część z nich i iść z mniejszym obciążeniem, dotrzeć do Ustrzyk, zabrać samochód i przyjechać po resztę rzeczy.

Coś o weekendowej stonce

Rozpoczęliśmy gdzieś po ósmej. Udało się jeszcze w miarę zacząć przed całym tłumem, choć i tak już zdążyliśmy zobaczyć więcej ludzi niż przez dwa pierwsze dni razem wzięte. Tak to już jest, że podczas weekendów na takich szlakach jest olbrzymi ruch, dlatego zdecydowanie preferuję przyjeżdżanie tu w tygodniu. Tylko, żeby się tak zawsze dało...

Szerokim Wierchem

Początek trasy to podejście na Tarnicę, to którym wczoraj schodziliśmy. Niby powtórka, ale krajobraz całkiem inny, niż wczoraj. Dużo jaśniej, niebo początkowo praktycznie bezchmurne, no i  szliśmy w odwrotnym kierunku. Na przełęczy zatrzymaliśmy się na chwilę, aby się napić i ubrać wiatrówki, bo wiało straszliwie. Teraz czekał nas najładniejszy odcinek dnia - Szeroki Wierch, czyli klika kilometrów odsłoniętym grzbietem. Tam minęliśmy, żeby nie przesadzić, setki ludzi i zauważyliśmy jakiś plus stonki - miał nam kto robić zdjęcia, hehe.

Zejście

Dobre w końcu musiało się skończyć, weszliśmy do lasu. Koniec widoków. Tam już przyspieszyliśmy kroku i bez przystanków dotarliśmy do kamienistej drogi, równolegle do której płynął Terebowiec. Czyściutki i przejrzysty, górski strumień. Znaleźliśmy kawałek kamienistej plaży, umyliśmy z grubsza buty, odświeżyliśmy się i ruszyliśmy w kierunku Ustrzyk. Ostatni kawałek już drogą asfaltową.

Powrót do domu

Około 13.30 byliśmy koło samochodu. Stał cały i zdrowy, trochę nagrzany. Pojechaliśmy zabrać namiot i resztę manatków po czym skierowaliśmy się w kierunku zachodnim, do domu. Około 18 byliśmy na miejscu. Ale ja długo na tyłku nie usiedziałem, ale o tym już w kolejnym wpisie.


Dystans ~ 11.5 km

Szczyty, przełęcze:
- Przełęcz pod Tarnicą (1275 m.n.p.m.)
- Szeroki Wierch (1315 m.n.p.m.)

Podsumowując:

Dystans całkowity 7 km + 26 km + 11,5 km ~ 44.5 km

Szczyty, przełęcze:
- Połonina Caryńska (1234 m.n.p.m)
- Przełęcz Przysłup Caryński ( 795 m.n.p.m.)
- Kopa ( 886 m n.p.m.)
- Bukowe Berdo (1073, 1201, 1313 m.n.p.m)
- Krzemień ( 1335 m.n.p.m.)
- Przełęcz Goprowska ( 1160 m.n.p.m)
- Przełęcz pod Tarnicą ( 1275 m.n.p.m.) 2x
- Tarnica ( 1346 m.n.p.m.)
- Szeroki Wierch (1315 m.n.p.m.)

Fotosy

Wred... słodkie kociaki
Nocne marki

Zwijamy się
Nasz to ten ostatni, po prawej

Na początek podejście pod Tarnicę
Tarnica

Piękna kompozycja kolorów
Piękna kompozycja kolorów

Widok na stronę Ukraińską
Te szczyty w oddali to już Ukraina

Słonecznie było

Szeroki Wierch
Szeroki Wierch

Stamtąd wczoraj schodziliśmy

Uzupełnianie płynów
Uzupełnienie płynów na przełęczy

Na Szerokim Wierchu

Tarnica widziana z Szerokiego Wierchu

Tata na Szerokim

Bukowe Berdo

Nareszcie wspólne zdjęcie

I znów Tarnica

Se siedzi

Se siedzimy

A to Połonina Caryńska

Ponownie Bukowe Berdo

Strumyk
Terebowiec
Pod wodą :D
Pod wodą
Motylek

Już kamienistą drogą
Już prawie przy drodze głównej

A tu asfaltową
Już widać samochód...


  • DST 28.52km
  • Teren 1.80km
  • Czas 01:09
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 78.33km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 372m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kurpiel i tegoroczny Vmax

Środa, 16 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 0


Cel trasy: Szerzyny, obczaić jakąś szosówkę, którą chce zakupić Arek.

Do biedronki w Bieczu samotnie, tam spotykam Arka i dalej, na Kurpiel już w towarzystwie. Niebo wygląda nie pewnie, cały czas pogrzmiewa i się kotłuje. W Święcanach zahaczany jeszcze do Arka do domu wziąć piłkę do siaty dla chłopaków grających pod szkołą w Święcanach.
Gdy już tam dojeżdżamy chmury są naprawdę blisko, grzmi głośniej. Rezygnujemy z jazdy na Szerzyny, zostaję na jednego seta w plażówę, Arek na dłużej. Powrót do domu samotnie.
Nie zlało mnie.

Strzeszyńska prosta
Strzeszyńska prosta

Kokpit z nową lampką
Kokpit z nową lampką

Kotłuje się
Kotłuje się

Arek na foto
Arek

Kurpiel, zjazd to tu zawsze pada Vmax
Kurpiel, zjazd to tu zawsze pada Vmax

Zachodzące słońce na Kurpielu
Zachodzące słońce na Kurpielu



  • DST 29.75km
  • Czas 01:04
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 62.82km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 182 ( 91%)
  • HRavg 156 ( 78%)
  • Kalorie 702kcal
  • Podjazdy 223m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test kamery - Xperia Z1

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0


Krótka rundka po pracy. Nareszcie znalazłem trochę czasu. Dziś test uchwytu na telefon. Do GPSa sprawuje się idealnie. Do nagrywania gorzej, brakuje trochę kąta, aby dobrze było widać drogę. Ale w zestawie był jeszcze drugi uchwyt. Tamten powinien się bardziej nadać.

Jutro dokładniejszy opis.

Link do filmiku:

http://youtu.be/DW2x9kBgcNU





  • DST 19.13km
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na picie / Nowe zabawki

Środa, 4 czerwca 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 0


Kilometry z dzisiejszego wpisu to taka składanka z ostatnich dni. Nie było kiedy pojeździć.

Część z nich to dojazd na imprezkę do kolegi z pracy, a pozostała to krótka testowa jazda. Nareszcie sprawiłem sobie uchwyt na telefon, lampkę na tył oraz torbę podsiodłową. Do full kompletu brakuje nowej lampki na przód oraz pompki.

A tak się teraz moja bestia prezentuje...

Z nowymi akcesoriami

Nowy Kokpit

Znów od tyłu

Od tyłu

Następnym razem prawdopodobnie będzie jakiś filmik. Przetestuję kamerkę w telefonie.



  • DST 81.16km
  • Czas 02:55
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 48.08km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 190 ( 95%)
  • HRavg 151 ( 75%)
  • Kalorie 2154kcal
  • Podjazdy 410m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upalnie, wietrznie

Poniedziałek, 19 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 2


Wyjazd w samo południe. Zgrzewa nieźle, ale i wieje, co z jednej strony jest zbawcze, a z drugiej przeszkadza w jeździe niesamowicie. Zaczynam przez miasto, jadę na Windsor. Tam oczywiście setki turystów, ale jakoś się przeciskam. Po wyjeździe z miasta zaczynam mijać kolarzy, jeden nawet na CAADzie jak mój, tylko, że na białym. Udaje mi się dziś obczaić kilka nowych szos.
W drodze powrotnej, już w Slough, jadę przez miasto, a tu z przystanku podchodzi koleś do drogi i rękę wystawia (za mną jechał autobus) a ja mu pionę przybijam. Ścieszył michę ładnie :D

Odpoczywa
Odpoczywa.

Ładna łąka
Zielono, bardzo zielono

Jakaś szopa
Jakaś szopa ;)

Znów odpoczywa
Znów odpoczywa

Dzisiejsze paliwo:
- twix
- 2 banany
- czekolada
- 1,5l soku z Mango

Staty:
0-0