Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 38877.23
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.13 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

Dniem

Dystans całkowity:18195.49 km (w terenie 266.94 km; 1.47%)
Czas w ruchu:747:50
Średnia prędkość:22.45 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:173299 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:136067 kcal
Liczba aktywności:353
Średnio na aktywność:51.55 km i 2h 25m
Więcej statystyk
  • DST 137.74km
  • Czas 08:36
  • VAVG 16.02km/h
  • VMAX 66.99km/h
  • Podjazdy 2912m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tatrzańska eskapada II | Velickie | Popradzkie | Strbskie | Hrebeniok

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 26.09.2016 | Komentarze 1


Tej nocy wyspałem się wspaniale, wszyscy się wyspaliśmy. Razem z Arkiem i Kubą o szóstej już byliśmy na nogach, a o siódmej wyjechaliśmy. Tata pospał nieco dłużej, a dziś uderzał na Baraniec.
Umówiliśmy się, że o godzinie 19 spotkamy się w Podolińcu. Tata miał już podjechać tam prosto samochodem, a my jak wiadomo - rowerami.

Dziś na dzień dobry widoki były kapitalne. Pierwsza ukazała nam się Kralova Hola, a po dojechaniu do głównej grań Tatr Wysokich z Krywaniem na pierwszym planie. Pogoda od samego rana żyleta, poranek nieporównywalnie przyjemniejszy od wczorajszego. Obawiając się temperatury porównywalnej z tą wczorajszą dość ciepło się ubraliśmy. Rozbierać się trzeba było zaledwie po kilku kilometrach, ale to dobrze, niedobrze tylko, że niepotrzebnie przez całą drogę musieliśmy wieźć dodatkowy balast. 





Strbskie Pleso (1368 m)
  • Długość podjazdu 17.6 km
  • Średnie nachylenie 2.5%
  • Przewyższenie: 438 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 7.5%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.1%
  • Kategoria podjazdu: 1
  • Nawierzchnia: szosa, stan dobry
  • Ruch samochodowy: w sezonie turystycznym duży

http://www.altimetr.pl/podjazd-strbskepleso.html

Podjazd długi, lecz tak naprawdę w większości go nie czuć.Tylko w kilku miejscach większe nachylenie, poza tym 1-2-3 procentowe. Momentami wiedzie lasem, ale w większości po lewej ukazują nam się Wysokie, a po prawej Niżne Tatry. 
Na początek dnia był dla nas w sam raz, aby się rozgrzać. Na szczycie sklepy, hotele, dwie skocznie narciarskie oraz oczywiście jezioro, a właściwie dwa jeziora.
Po obejrzeniu wszystkich atrakcji zatrzymaliśmy się w małym sklepiku na śniadanie, bo niestety go nie jedliśmy. Napchaliśmy się porządnie, deseru w formie czekolady Studenckiej oczywiście nie zabrakło.







Kolejny podjazd czekał nas dosłownie zaraz. Zjechaliśmy kawałeczek, po czym znów zaczęliśmy się piąć do góry. W mojej opinii był to jeden z najbardziej widowiskowych podjazdów całego wyjazdu. Jeśli nie najlepszy. Jeziorko na szczycie również robiło niesamowite wrażenie. Jedynym minusem była duża ilość osób podróżujących pieszo. Jaki z tego morał? Najlepiej się tam wybierać poza sezonem, bądź wcześnie rano, lub wieczorem. W dół zjechaliśmy alternatywna drogę, wręcz autostradą. Aż do Tatrzańskiej Polanki jechaliśmy w dół. A tam czekała na nas wisienka na torcie - Velickie Pleso.

Popradskie Pleso (1529 m)

  • Długość podjazdu 5.4 km 
  • Średnie nachylenie 5.8%
  • Przewyższenie: 313 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 9.7%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 12%
  • Kategoria podjazdu: 2
  • Nawierzchnia: szosa, stan średni
  • Ruch samochodowy: mały
http://www.altimetr.pl/podjazd-popradskepleso.html



Bardzo szeroka szosa



Velickie Pleso - czyli najtrudniejszy i najwyżej położony podjazd w Tatrach Wysokich.  Podjeżdżało się super, ruch samochodowy zamknięty, turystów pieszych niewielu, nawierzchnia w dobrym stanie i piękne widoki :) Będąc w Tatrach na rowerze to pozycja obowiązkowa. Na szczycie chwilę nam zeszło, porobiliśmy trochę zdjęć, coś przegryźliśmy, no i oczywiście nacieszyliśmy się widokami. 

Velickie Pleso (1669 m)

  • Długość podjazdu 12.4 km
  • Średnie nachylenie 7.4%
  • Przewyższenie: 917 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 10.9%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.5%
  • Kategoria podjazdu: HC
  • Nawierzchnia: szosa, stan średni
  • Ruch samochodowy: żaden

http://www.altimetr.pl/gora-velickiepleso.html




Już w kolejnej miejscowości czekał na nas następny podjazd - Hrebeniok. Podobnie jak pod Velickie jechało się ok. Ruch samochodowy znikomy, a nawierzchnia dobra. Ze szczytu ładne ujęcie na okolice Łomnicy i Lodowego Szczytu. 

Hrebienok (1270 m)
  • Długość podjazdu 8 km
  • Średnie nachylenie 6.9%
  • Przewyższenie: 558 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 10.4%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 11.9%
  • Kategoria podjazdu: +1
  • Nawierzchnia: szosa, stan dobry
  • Ruch samochodowy: minimalny

http://www.altimetr.pl/podjazd-hrebienok.html



Po prawej masyw Łomnicy, a po lewej Lodowego szczytu



Chwila oddechu



Po zjeździe z Hrebenioka odbiliśmy w lewo i główną kontynuowaliśmy pętlę. Nie ujechaliśmy dobrych kilku kilometrów i już trzeba było znowu odbijać na północ i mierzyć się z kolejnym atakiem szczytowym, ostatnim w Tatrach Wysokich - Tatrzańską Łomnicą. Podjeżdżając trzeba było uważać na gokarto-zjazdówki. Na szczęście nawierzchnia była podzielona pasem, więc trzymając się prawo było bezpiecznie.
Mimo, że był to teoretycznie najłatwiejszy z kilku ostatnich podjazdów to jechało się nam pod niego dość ciężko, wszystko przez to, że zrobiło się bardzo duszno i nie było czym oddychać. Jakoś doskrobaliśmy się na szczyt. Z góry Łomnica była dosłownie na wyciągnięcie ręki. Szkoda, że nie mogliśmy wskoczyć do kolejki i pojechać na szczyt. No niestety, trzeba było dalej pedałować!

Zjazd muszę powiedzieć, że był bardzo ciekawy. Ze szczytu ciągle były wypuszczane gokarty, więc chcieliśmy się wstrzelić w odpowiednim momencie, żeby nie utknąć za którymś z nich. Nie było to łatwe bo było ich dość dużo i oczywiście w końcu dogoniliśmy któregoś z nich, a ten skutecznie nas blokował. Na jednym z wiraży Arka naszło na dość nietypowy, a przy okazji kaskaderski wyczyn. Chcąc wyprzedzić hulajnogę, która nas spowalniała ściął zakręt i pojechał prosto na przełaj. Jak można było się spodziewać, trawa kryła w sobie masę kamieni, które skutecznie go spowolniły i o mało nie spowodowały kraksy, a zadowolony gokartowicz dalej pojechał przodem. Nie było to zbyt rozważne...
Dopiero na jakiejś dłuższej prostej udało się go nam wyprzedzić.

Tatranska Lomnica (1178 m)
  • Długość podjazdu 4 km
  • Średnie nachylenie 7.7%
  • Przewyższenie: 306 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 11%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.6%
  • Kategoria podjazdu: 1
  • Nawierzchnia: szosa, stan średni
  • Ruch samochodowy: żaden
http://www.altimetr.pl/podjazd-tatranskalomnica.ht...




W Tatrzańskiej Łomnicy (miejscowości) odbiliśmy w lewo i ciągle w dół lecieliśmy aż do drogi 66. Planowo mieliśmy tam skręcić w lewo i tak też zrobiliśmy, choć miałem trochę oporów. Obawiałem się, że na miejsce docelowe dotrzemy bardzo późno, a nie chciałem, żeby tata czekał na nas godzinami. Zdecydowałem się zaryzykować. Po skręcie w prawo rozpoczęliśmy długi podjazd pod Zdiarskie Sedlo. Po lewej przez większość czasu towarzyszyły nam piękne widoki na Tatry Bielskie. Na szczycie mieliśmy odbić w prawo. Kubcyk twierdził, że wie który to skręt, jednak trochę go przestrzeliliśmy. Uratowała nas jadąca szosą pani, która skierowała nas w odpowiednią drogę. 

Krótki odcinek przez las doprowadził nas do Sedla Prislop. Wtedy Arkowi coś nieprzyjemnie zaczęło strzelać w napędzie. Być może było to spowodowane wybrykiem podczas zjazdu z Łomnicy. Ujechaliśmy kawałek w dół. A zjazd był wręcz kapitalny, nawierzchnia gładziutka, wykręciłem tam Vmaxa. Jednak strzelanie zrobiło się na tyle niepokojące, że trzeba było się zatrzymać. Nie udało się nam zlokalizować usterki. Obawiając się, że rower nie dotrwa do końca postanowiliśmy wrócić do skrętu z krajowej 66 w kierunku Tatr, skąd miał jechać tata.

Zdiarskie Sedlo z Tatranskiej Kotliny (1083 m)
  • Długość podjazdu 11.6 km
  • Średnie nachylenie 2.7%
  • Przewyższenie: 309 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 5.9%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 6.9%
  • Kategoria podjazdu: 3
  • Nawierzchnia: szosa
  • Ruch samochodowy: średni

http://www.altimetr.pl/podjazd-zdiar2.html




Sedlo Prislop (1136 m)
  • Długość podjazdu 8 km
  • Średnie nachylenie 5.0%
  • Przewyższenie: 400 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 8.6%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 12.3%
  • Kategoria podjazdu: 1
  • Nawierzchnia: szosa
  • Ruch samochodowy: minimalny
http://www.altimetr.pl/przelecz-zdiarska.html





Jak się okazało, czekaliśmy na niego jeszcze długo. Nie spieszył się myśląc, że skończymy trasę dość późno. Jadąc więc wcześniej zaplanowaną trasą spokojnie byśmy zdążyli. Ale nigdy nie wiadomo jak zachowałby się rower Arka. Może i byśmy dojechali, a może trzeba by dzwonić po podwózkę, albo zbierać Arka z drogi, jeśli rower odmówiłby posłuszeństwa, tego nie wiadomo. 
Tak, czy inaczej myślę, że lepiej zapobiegać, niż leczyć.

Mimo tych wszystkich perypetii wycieczka bardzo się udała, a najważniejsze cele zostały osiągnięte.





  • DST 191.90km
  • Czas 09:43
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 79.72km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 2761m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tatrzańska eskapada 1 | Tatliakovo | Ziarska | Krywań

Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 30.08.2016 | Komentarze 3


Zbiórkę zrobiliśmy u mnie w środę wieczorem. Najpierw pojechałem samochodem po Arka. Czekając na niego zjadłem jeszcze ciastko z Beatą i Moniką. 

Chcieliśmy iść spać jeszcze przed 22, ale oczywiście pakowanie się przedłużyło, położyliśmy się chyba gdzieś dopiero koło 23. Żaden z nas nie mógł zasnąć. Pierwszy padł Arek. Po dłuższej chwili Kuba. A ja, no ni uja. Z jednego boku na drugi i nic. Coraz bardziej zdenerwowany przeleżałem tak do godziny pierwszej, aż zadzwonił budzik.
Około drugiej wyjechaliśmy w trasę. Miałem prowadzić, ale że w nocy nie zmrużyłem oka to stery przejął tata, który kimnął chyba z cztery godziny, więc był relatywnie wyspany. Kolejna próba zmrużenia oka nastąpiła w samochodzie. Godzina, dwie, a gdzie, nie zasnę. W końcu już zaświtało, więc o spaniu można było już zapomnieć.
Gdy ukazały się nam Tatry, były praktycznie całe w chmurach, a momentami zaczęło nawet pokropywać. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy szlaku na Krywań. Tam przebieranki i te sprawy, a zimno jak fiks, do tego nieprzyjemny wiatr. Zaczęliśmy się trochę obawiać, co do pogody, która jak się okazało postraszyła nas tylko na początku.

Z Arkiem i Kubą wystartowaliśmy kilka minut przed szóstą, cały czas w dół, kierunek > Liptowski Mikułasz. Jakiś czas po nas pieszo wyruszył mój tata, tyle, że on w górę, kierunek > Krywań!

Nie mogę powiedzieć, że pierwsze kilometry były męczące, ale na pewno były zimne, zimne dla osoby, który nie wzięła czapki, ani długich rękawiczek, czy spodenek, czyli Arka. Ale jakoś musiał wytrzymać, no niestety.  Z kilometra na kilometr zaczęło robić się coraz cieplej a niebo się przecierało. Minęliśmy Hradok oraz Mikułasz i aż do 45 km cały czas mieliśmy w dół. W Mikułaszu na skrzyżowaniu Kuba zaliczył glebę z powodu SPD-ków. Do początku podjazdu pod Kvacianske Sedlo humor Kubie nie dopisywał, ale podjazd zaraz przywrócił mu siły.




Niżne z rana


Zaczyna się przejaśniać


Liptovsky Hradok - zamek


Velky Choc, cel na jesień!


Kompozycja idealna







Kvacianske Sedlo (1098 m)
  • Długość podjazdu 8.6 km
  • Średnie nachylenie 5.1%
  • Przewyższenie: 437 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 9.4%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 12.9%
  • Kategoria podjazdu: 1
  • Nawierzchnia: szosa, stan bardzo dobry
  • Ruch samochodowy: duży
http://www.altimetr.pl/przelecz-kvacianske.html

Podjazd zaczyna się w miejscowości Lipowskie Matiaszowce. Początkowo lekko, by później przez około kilometr docisnąć 10%, a później ustatkowanie trzymać 5-6%. Muszę przyznać, że to jedna z tych górek pod które jazda to czysta przyjemność, piękne widoki (nie przez cały czas), super nawierzchnia i dużo zakrętów, naprawdę klasowa szosa.
Na szczycie zrobiliśmy krótki postój, a ja zadzwoniłem do taty spytać, jak i niego. Zjazd super, w końcowej fazie kawał stromej prostej z możliwościami wyciągnięcia konkretnej prędkości.


Początki podjazdu


Wjeżdżamy w las



Liptowska Mara



W Żubercu konkretny popas


Tatliakovo Jezero (1374 m)
  • Długość podjazdu 12.6 km
  • Średnie nachylenie 4.8%
  • Przewyższenie: 610 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 11.2%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.2%
  • Kategoria podjazdu: +1
  • Nawierzchnia: szosa, stan bardzo dobry
  • Ruch samochodowy: minimalny
http://www.altimetr.pl/podjazd-tatliakowojezero.ht...

Długi, w większości dość lekki podjazd doliną Rohacką pod grań Rohaczy. Ostatnie trzy kilometry strome. Nawierzchnia super, miejscami nowiutka tafla. Duży ruch pieszy, który utrudnia podjazd, jak i zjazd. Najwyższy punkt dnia, jak i nasz na rowerze ogólnie.
Na szczycie oczywiście porobiliśmy zdjęcia. Zjazd z dużymi możliwościami, ale jak już wspominałem - piesi :).



Blacik


Dolina Rohacka


Ostry Rohac


Przymgliło szcyty

W Żubercu

Rozpoczynamy drogę powrotną i zarazem podjazd pod przełęcz

Kvacianske Sedlo (1098 m)
  • Długość podjazdu 9.8 km
  • Średnie nachylenie 3.5%
  • Przewyższenie: 340 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 8.1%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 12.1%
  • Kategoria podjazdu: 1
  • Nawierzchnia: szosa, stan dobry
  • Ruch samochodowy: w sezonie turystycznym duży


Łatwiejszy z dwóch wariantów, najcięższa końcówka. Zdobyliśmy go bardzo szybko z racji ustalonej ramy czasowej. Na dynamicznym zjeździe udało mi się wykręcić całkiem niezłego Vmaxa - 79,72 km/h. Jadąc do Mikułasza Tatry ukazały się nam w pełni, wraz z górującym nad wszystkim Krywaniem.


Kamieniołom imienia Petera Sagana?



Ziarska Chata (1291 m)

  • Długość podjazdu 15.4 km
  • Średnie nachylenie 4.5%
  • Przewyższenie: 693 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 10.3%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.5%
  • Kategoria podjazdu: +1
  • Nawierzchnia: szosa, stan zły
  • Ruch samochodowy: minimalny
http://www.altimetr.pl/podjazd-zarskachata.html

Zapomniałem chyba dodać, że prócz zimnego przedpołudnia dzień był naprawdę upalny. Najbardziej dało się to odczuć podczas podjazdu po Ziarską Chatę. Był to jedyny moment kiedy Arek zaczął wątpić i zmuszony był nawet zatrzymać się przy źródełku. 
Moim zdaniem podjazd pod Ziarską jest dużo ciekawszy od tego pod Tatliakovo, mimo bardzo styranej nawierzchni. Jego plusem jest także dużo mniejszy ruch pieszy, samochodów również praktycznie brak, tylko to co do schroniska. Chata położona jest pod łańcuchem Rohaczy, można powiedzieć symetrycznie do tej nad jeziorem Tatliakowo, po drugiej stronie grzbietu.



Grzbiet Rohaczy


Ziarska Chata



Po zjechaniu z Ziarskiej Chaty i włączeniu się do głównej natknęliśmy się na szosowca, który podjudził nas do małego ścigania. Pociągnęliśmy za nim kilka kilometrów, po czym się rozstaliśmy, on skręcił w lewo, my polecieliśmy główną do Hradok, żeby tam zaopatrzyć się wałówką na kolację.

Ostatni etap wycieczki prowadził nas cały czas lekko w górę, aż do pola namiotowego w Rackovej Dolinie, gdzie czekał już na nas wygłodniały tata, była godzina 20. Wziętą z domu bukowiną rozpaliliśmy ognicho i usmażyliśmy kiełbachy, a przepiliśmy je zasłużonym piwem.

Noc przespaliśmy jak małe dzieci :).

Krywań w tle

Taki widok towarzyszył nam przez ostatnie kilometry


Krywań, ten to ma klasę 


Poli się
Nasz kemping


Na koniec jeszcze kilka fot od taty, który pechowo na Krywaniu znalazł się ciut za wcześnie, kiedy chmury jeszcze utrzymywały się nad najwyższymi szczytami. Na poprawę widoczności czekał na czubku około godziny, lecz niestety niska temperatura i uporczywy wiatr zmusiły go do odwrotu. Będąc jakieś pół godziny w dół chmury całkowicie się rozeszły. Pech.
Następnym razem się uda :)

A teraz fotki:

Krywań - szczyt
Krywań - szczyt

Małe przebłyski
Małe przebłyski

Widać niewiele
Już się przetarło
Niebo już czyste

Rzut oka w dolinę
Tatry Wysokie
Widoczek z Tatr
Kralova Hola
Na koniec Kralova Hola



  • DST 81.79km
  • Czas 04:10
  • VAVG 19.63km/h
  • VMAX 81.01km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 1151m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Upalny Liwocz

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 2


Wycieczka na Liwocz podczas urlopu stała się już niemalże tradycją. Dziś wybraliśmy się w trzyosobowym składzie: Arek, Kuba no i ja.
Od siebie wystartowałem gdzieś przed jedenastą. Po drodze zgarnąłem Kubę, a na Kurpielu spotkaliśmy się z Arkiem. Mierzyłem dziś na Vmaxa na Kurpielu. Udało się, pobiłem swój rekord prędkości - 81.01 km/h (stary to 80,49 km/h). Oj na szosie można by na Kurpielu cuda wyczyniać. 

Koło kółka rolniczego spotkaliśmy Zborka. Krótka rozmowa i sporo śmiechu, jak zawsze. W Delikatesach zaopatrzyliśmy się w jakieś karbsy i ruszyliśmy w stronę Przechodów. Za szczytem odbiliśmy w prawo i nowo poznanym odcinkiem dotarliśmy do Lisówka. Później już standardową trasą przez Wróblową dojechaliśmy do Brzysk.

Podjazd pod Liwocz rozpoczęliśmy od kościoła, dla mnie i dla Arka był to pierwszy raz tym wariantem, Kuba przetarł szlak już ten szlak zimą. Sztajfa jak najbardziej zaspokoiła moje oczekiwania, dość długa i baaardzo ostra, a upał też swoja dołożył.

Widoki ze szczytu miło dziś nas zaskoczyły, widać było nawet zamglone Tatry. O tej porze roku nieczęsto trafia się na taką widoczność. Wybraliśmy zjazd drugim wariantem, mimo mniejszego nachylenia bardziej nadaje się do dynamicznego zjazdu.

Powrót tą samą drogą. Arka odstawiamy w Swięcanach, a my z Kubą kręcimy jeszcze do Gorlic.


Podjazd pod Przechody


Najostrzejszy moment podjazdu pod Liwocz


Biecz oraz Gorlice




  • DST 27.97km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:33
  • VAVG 18.05km/h
  • VMAX 65.32km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Korczyna, Pagorzyna, Harklowa

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 15.08.2016 | Komentarze 0


Popołudniowa rundka z Robertem i Kubą. Najpierw pod Korczynę, zjazd prostą. Potem premia górska w Pagorzynie. Po zjeździe odbijamy w lewo i przez Głęboką wracamy na Korczynę. Powrót koło kościoła w Libuszy. 

Warunki pogodowe idealne, całość bardzo powoli. Robert po zatruciu żołądkowym, ale dał radę.





  • DST 17.63km
  • Czas 00:50
  • VAVG 21.16km/h
  • VMAX 45.21km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Musiało poprapać

Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 29.06.2016 | Komentarze 0


Akurat jak wyjechaliśmy musiało zacząć paprać. Co za pogoda. Urypało tylko myty wczoraj rower. Bezsens. Tylko się wku**iłem.




  • DST 57.55km
  • Czas 02:45
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 58.47km/h
  • Podjazdy 531m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chiltern Classic - dojazd

Sobota, 25 czerwca 2016 · dodano: 29.06.2016 | Komentarze 0


Do

Pobudka o 5:40, niebo bezchmurne, ładnie. Jem, zbieram się i o 6:25 wyjeżdżam zgarnąć Andrzeja.  Początkowo dość chłodno, lecz bardzo przyjemnie. Spokojnym tempem pedałuję do Maidenhead. Kilka minut przed siódmą jestem w miejscu spotkania - na dużym rondzie. Zrzucam tam część odzieży, po czym ruszamy w kierunku Marlow.

W Marlow momentalnie się zachmurza, praktycznie całkowicie, co trochę nas niepokoi, jednak będąc już na miejscu w High Wycombe ponownie się rozpogadza. Jest ósma.

Ludzi masa, dużo stoisk,całkiem fajnie się to wszystko prezentuje. Idziemy do rejestracji, przepakowujemy się, plecaki oddajemy do depozytu i jesteśmy gotowi na start.

Z

Po krótkim deszczu, który przeczekaliśmy popijając kawkę pora ruszać do domu. Jedziemy ponownie przez Marlow, tyle, że nie do Maidenhead, a do Slough. Od Marlow już standardową trasą przez zetkę i Harvest Hill. Jadąć spokojnie pod zetkę, na samym początku wyprzedza nas lasia. Bez problemu łapię za nią koło i z uśmiechem słucham jak z każdym metrem coraz głośniej dyszy nie mogąc już złapać oddechu. Na szczycie daję babinie spokój i czekam na Andrzeja. W Cookham łapie on gumę. Przez co spóźniam się na mecz Polska - Szwajcaria. Później już bez przygód. 

Całość po mokrej nawierzchni, na szczęście prawie w ogóle nas nie zlało. Przez chwilę tylko trochę pokropiło.
Do domu wchodzę pod koniec pierwszej połowy, po golu Błaszczyka. 
Co zdarzyło się dalej, chyba każdy wie :)

temp. 13 - 17*C


  • DST 75.30km
  • Czas 02:42
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 76.89km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1010m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chiltern Classic

Sobota, 25 czerwca 2016 · dodano: 29.06.2016 | Komentarze 0












Na cały ten wyścig, a raczej rajd pojechałem głównie dla sprawdzenia samego siebie, nie licząc na jakiś znacząco dobry czas. Wystartowaliśmy o 8:30. Już po dwustu metrach musiałem się zatrzymać i poczekać na Andrzeja, który zaczął się ceregielić z kaskiem. Nie chciałem się od razu rozdzielać, więc poczekałem. Jednak już na pierwszym, lekkim, rozgrzewkowym podjeździe odłączyłem się i wziąłem się za wyprzedzanie. Na skrzyżowaniu kierowany nie wiem czym pomyliłem skręt. Chyba przez to, że znałem trasę zbyt dobrze :P. Coś mi się ubzdurało, że tam mieliśmy jechać, no i pojechałem. Na szczęście  w miarę szybko się pokapowałem. Ale i tak klika minut straciłem.

Ponownie zacząłem się przesuwać do przodu.  Najpierw na zjeździe, który dobrze znam, później na podjeździe na grzbiet. Na górze złapałem jakiś teamowy, 6-cio osobowy pociąg i odpocząłem chwilę w tunelu. Przed karkołomnym zjazdem z Kingston Hill, wraz z jednym gościem urwaliśmy się z grupki. Puściłem go przodem, chwilę odczekałem i puściłem się w dół. Jak zawsze na tym zjeździe, adrenalina skoczyła do góry. Przy 76 km/h niestety musiałem zacząć hamować, bo zacząłem już dojeżdżać do konkurenta, a była szansa na Vmaxa... Na wypłaszczeniu pociągnęliśmy średnią ponad 50 km/h. Na rozjeździe niestety się rozstaliśmy, ja w lewo - werjsą krótką, on w prawo - wersją długą, bądź epicką. Szkoda, liczyłem, że pociągniemy tych kilka kolejnych płaskich kilometrów jakimiś konkretnymi zmianami. Wyszło na to, że jechałem sam. Po drodze minąłem dwie laski. 

W Watlington odbiłem w lewo i rozpocząłem trzeci podjazd, podczas którego wyprzedziłem z czterech typków. Nie zatrzymywałem się na Feed Stopie. Dalej leśny zjazd nie pozwolił się porządnie rozpędzić przez średnią nawierzchnią i mylące cienie drzew. Zaraz potem rozpocząłem kolejnym podjazd. Tą drogą akurat nigdy nie jechałem, okazała się całkiem przyjemna, aż do szczytu. Zjazd był totalną katorgą po tragicznie dziurawym, brudnym asfalcie. Tak dotarłem do Hambleden. Przy kościółku nawrotka o prawie 180* i równoległą drogą pojechałem z powrotem w kierunku północnym. 

Tam czekała najostrzejsza ścianka całego wyścigu, gdzie wyprzedziłem typka, który prowadził rower. W Freith w prawo i znów na południe - zjazd do Marlow. Na dole w lewo i trzeba było zmierzyć się z ostatnią górką. Wziąłem jednego, kolejny majaczył mi z przodu ale nie mogłem go dorwać. Przed szczytem słońce ostro dogrzało, prawie 30*C.

Końcowy zjazd do Wycombe poszedł bardzo mocnym tempem, jednak typka nie dorwałem.

Jak się okazało, dojechałem jako jeden z pierwszych zawodników, z czasem 2:42:30, czyli 3-cim czasem, na 173 zawodników, co totalnie mnie zaskoczyło.Dwóch zawodników przede mną miało ex aequo 2:37:02 Gdyby nie incydent z kaskiem i zgubienie trasy liderka mogłaby być moja, tylko 5 minut... Ale co tam, źle nie jest ;)


OPEN 3/173

cad. 78 rpm

temp. 15 -25*C



  • DST 22.58km
  • Czas 01:11
  • VAVG 19.08km/h
  • VMAX 65.88km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sztajfa

Wtorek, 14 czerwca 2016 · dodano: 20.06.2016 | Komentarze 0


Pogoda od rana wisi, ale decydujemy się z Robertem jechać na krótki rozruch. Na początek odwozimy Kubę, który u nas spał do domu. Tam rozwija się dłuższa konwersacja z jego tatą. 

Gdzieś przed 11 wyjeżdżamy od Kuby. Trasa króciutka, na początek pod Strzeszyn, Bugaj, później sztajfa pod Kwiatki. Robert z problemami. Na górze postój pod sklepem. Powrót przez Zagórzany, Klęczany, Kolonię. 

Wytrzymało bez deszczu, cały czas w okolicach 19*C. Przyjemnie. 


Sztajfa przed nami







  • DST 31.36km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 68.28km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 374m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Korczyna, Pagorzyna

Poniedziałek, 13 czerwca 2016 · dodano: 20.06.2016 | Komentarze 0


Poniedziałkowe popołudnie. Po obiedzie jadę odwieźć samochód do Biecza, rower biorę do bagażnika i wracam na nim do Libuszy. Pod szkołą spikam się z Robertem i Kubą.

Jedziemy na krótką objazdówkę po okolicy. Na początek na Korczynę zobaczyć jaka widoczność. Na szczycie prosto i zjazd do Wójtowej. Dalej na przełęcz w Pagorzynie. Na szczycie stajemy, żeby obczaić, czy są grzyby. Nie ma. Zjeżdżamy do Pagorzyny. W Lipinkach postój w parku. Na ostatnim zjeździe Vmax. 


Z Korczyny


Bieczyk


Roberto


Zjazd do Wójtowej


Pod Pagorzynę




Pagorzyna


Bociek



Postój w Lipinkach



  • DST 200.27km
  • Teren 25.00km
  • Czas 09:35
  • VAVG 20.90km/h
  • VMAX 65.49km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Podjazdy 2350m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Słowacka dwuseta - Konieczna, Svidnik, Barwinek, Żydowskie

Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 20.06.2016 | Komentarze 2



Dziś pogoda zapowiadała się już dużo lepiej, wg prognoz miało być głównie zachmurzone, z miejscowymi przejaśnieniami. W realiach przez większość czasu bardzo mocno grzało. Wyjechaliśmy około siódmej. Początkowo dość chłodno, ale już w Dominikowicach zdejmowaliśmy linery. Dalej podjazd pod Małastowską fajnie nas rozgrzał, na górze się nie zatrzymywaliśmy. Odcinek do granicy bardzo szybko nam zleciał. Na przejściu zrobiliśmy krótki postój na bułkę.

Zjazd do Zborova jak zawsze piękny, Stebnicka, hrad i tym podobne. Tam spotkaliśmy pierwszych dwóch cyklistów. Na hopce za Zborovem zatrzymaliśmy się chwilę, aby nacieszyć się widokami. Gdy mieliśmy ruszać okazało się, że mamy ogon. Kuba w przypływie emocji zaliczył glebę przy starcie. Tym razem dla równowagi obdarł prawe kolano.

W Smilnie odbiliśmy w prawo i przez Sarisskie Cierne i Dubovą dotarliśmy do Niżnego Mirosova. Odcinek bardzo obfity w piękne panoramy. Asfalt miejscami tragiczny, a miejscami nowe tafle. Generalnie pozytywnie. 
Przed Svidnikiem kilka odcinków z ruchem wahadłowym, robią nowe tafle, co niezmiernie nas ucieszyło.  W mieście zatrzymaliśmy się przy muzeum wojennym, przy okazji chapnęliśmy kanapki.

Pod granicę pokręciliśmy elegancką szosą, z wieloma świeżymi fragmentami. Mimo wszystko dość ciężko się jechało. Na przejściu w barze koło Orlenu zrobiliśmy dłuuugi postój na porządny obiad. Ja wziąłem wątróbkę z frytkami, Kuba schabowego z frytkami.  A raczej chcieliśmy wziąć, bo w realiach Kuba przez pomyłkę zamówił ziemniaki dla nas obu. Nie powiem dobre były, ale taką miałem ochotę na frytki :D

Później jeszcze zakupy w Orlenie, po czym ruszyliśmy na Pustelnię Św. Jana. Nawierzchnia na przelotówce gorsza, niż po stronie słowackiej, fajnie by było, gdyby ją zreperowali. Po kilku kilometrach odbiliśmy w lewo i od razu rozpoczęliśmy podjazd.

Pustelnia Św. Jana (519 m)
  • Długość podjazdu 1.5 km 
  • Średnie nachylenie 10.5%
  • Przewyższenie: 161 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 12.2%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 21.7%

Podjazd jest dość krótki, lecz o bardzo konkretnym nachyleniu. Nawierzchnia bardzo dobra, w dolnej partii bardzo ładne widoki na Cergową i inne okoliczne górki. Na szczycie kaplica, źródło oraz oczywiście pustelnia. W niedziele i święta duży ruch pieszy i do pewnego momentu samochodowy (w ~połowie jest zakaz wjazdu samochodów).

Na górze zrobiliśmy krótką wizytę w kaplicy i pustelni i ruszyliśmy w dalszą drogę. W Tylawie odbiliśmy w prawo i już spokojnymi szosami popłynęliśmy do Krempnej. W Mszanie dopadła mnie słabość. Myślałem już o skróceniu trasy, ale po ujechaniu kawałka i zjedzeniu żelu polepszyło mi się i już w Chyrowej było całkiem ok. Do Polan zjechaliśmy po świeżej nawierzchni, bardzo dynamicznym zjazdem, dalej do Krempnej już doliną.

Tam na skrzyżowaniu, po skręcie w lewo rozpoczęliśmy długi i lekki podjazd pod najwyższy punkt wycieczki - Żydowskie (670 m). Przed nami było 15 km 'asfaltu', a raczej jego pozostałości, i to najgorszego sortu, z dziurami wielkości dochodzącej całej szerokości jezdni. Na szczycie czekały na nas w nagrodę piękne widoki i cisza (dla ruchu samochodowego droga jest zamknięta).

Po zjeździe trafiliśmy prosto do Ożennej, małym sklepiku zaopatrzyliśmy się w coś słodkiego i picie. Odcinek do Kotania był dla mnie niezbyt przyjemny, bo bardzo mocno zbierało mnie spanie, dosłownie zasinałem na rowerze. Na szczęście nie trwało to długo. Do Desznicy dobry kawałek terenem, później do Brzezowej podobnie.

Przez Mrukową dotarliśmy do wojewódzkiej 993. Jechało się świetnie. W Krygu udało się złapać zachód słońca. 

W domach byliśmy przez 21. Na kolację domowa pizza.


Libusza > Konieczna > Zborov > Svidnik > Barwinek > Pustelnia Św. Jana > Żydowskie > Mrukowa > Libusza




Pod Przełęcz Małastowską


Z Przełęczy Małastowskiej


Dalszy ciąg zjazdu


Jest OK!


Slovensko


Bajeczny zjazd do Zborowa


Pasmo Magury Stebnickiej







Stebnicka Magura

Zborov Hrad
Zborov Hrad

Szosa pod granicę
Szosa pod granicę 








Stebnicka i Zborov u jej stóp






Nie-tafla


Tafla












Kaplica
                                                                                              Kaplica przy Pustelni


Pustelnia Św. Jana


Paralotniarze





Bociek



W Krempnej


Początek drogi na Żydowskie




Chwila relaksu



Z punktu widokowego



Dziurawy zjazd