Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 38877.23
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.13 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotorelacje

Dystans całkowity:14080.92 km (w terenie 178.74 km; 1.27%)
Czas w ruchu:592:27
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:145159 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:86808 kcal
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:66.73 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 46.59km
  • Czas 01:56
  • VAVG 24.10km/h
  • VMAX 64.71km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 450m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzny styczeń

Piątek, 29 stycznia 2016 · dodano: 16.02.2016 | Komentarze 1


Krótka pętla w okolicach Marlow. Całość w mocnym wietrze, w okolicach 30-40 km/h. Pierwsze pół pod wiatr, później ze zmiennym, ale głównie w plecy. Z 15 km od domu zaczyna mżyć i tak aż do końca. Ogólnie warunki niezbyt przyjemne.

Angielską  drogą
Gdzieś w UK
Po Anglii

cad. 75 rpm


  • Aktywność Wędrówka

Na piwo do schroniska nad Wierchomlą

Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 14.02.2016 | Komentarze 0


Dwa dni do końca urlopu. Trzeba korzystać, jedziemy więc z tatą spalić trochę przejedzonych słodyczy i odetchnąć świeżym powietrzem. Pogoda udaje się nam kapitalna, calutki dzień słonecznie. Choć poranek nie był zbyt przyjemny, gdy po szóstej wyjeżdżaliśmy spod domu termometr wskazywał -23*C.

Na przełęczy Huta jesteśmy o 7:20, tak jak planowaliśmy. Nadal bardzo mroźno, przygotowywanie się do wyjścia w takiej temperaturze nie jest do końca przyjemną czynnością. 

Szybko ruszamy, trzeba się rozgrzać, akurat wstaje słońce, a to bardzo motywuje. Ośnieżony las z barwach porannego słońca wygląda niesamowicie, lecz ręka marznie niesamowicie przy każdym wyjęciu aparatu.


Wschód słońca

Wschód słońca

W świetle wschodzącego słońca
W świetle wschodzącego słońca

Poranne słoneczko


Pierwszy zaliczony szczyt to Jaworzynka, właściwie nie czuć, że to szczyt, ogólnie cały grzbiet nie ma jakiegoś wyraźnego szczytu.  Cała trasa opiera się na lekkich hopkach.

W lesie biało
Jaworzynka 899 m.

Z profilu
W kierunku schroniska

Schodząc z pierwszej z nich trafiamy na małą halę z piękną panoramą w kierunku Krynicy.

Wychodzimy na polanę
Wychodzimy na halę

Na polanie
Pobliskie pasma
Białe drzewa
Błekit na niebie
Zamglone szczyty
Słońce się przebija
Lekka hopa
Beskid Niski w oddali
Busov na środku, a po prawej ledwo widoczny zarys Magury Stebnickiej (można poznać po przekaźniku na szczycie)

Krajobrazik


Na drugiej hopce zjanduje się skrzyżowanie szlaków, w lewo - Jaworzyna Krynicka, w prawo - Schronisko nad Wierchomlą. My oczywiście idziemy w prawo, jest sobota, więc na Jaworzynie na pewno tłumy.

Postój na herbę
Postój na herbę

Po osiągnięciu najwyższego punktu wyprawy pozostało nam tylko zejście, aby dotrzeć do schroniska. Było ono całkiem ciekawe. Jeszcze będąc w lesie, między drzewami zamajaczyły nam Tatry. To od razu poprawiło nam humory, mieliśmy obawy, że widoczność będzie słaba. 

Najwyższy punkt
Najwyższy punkt - Runek Czubakowski (1084 m).

Bielej niż gdzie indziej
Biało, bielej niż gdzie indziej!

Podczas drogi powrotnej

Tatry już się wyłaniają
Tatry już się wyłaniają

Przymglone szczyty
Schronisko
Schronisko, a za nim...

Przy schronisku
Piesio
Kotek

Przy robieniu zdjęć wymarzłem niesamowicie w dłonie. Na szczęście w nagrodę  w środku czekał już na mnie pyszny grzaniec, po nim danie dnia, czyli 'Kogel' z wołowiną oraz pierogi z jagnięciną, a na deser szarlotka na ciepło. Oj napchalismy się, aż nie chciało się wstawać, a tu trzeba było ruszać w drogę powrotną.

Tatryyyy
Wysokie

Taterki
Zachodnie

Góry i okulary
Polaryzacja
To są Tatry ;)
Przez szybę
Pijąc grzańca
Pijąc grzańca

Piękna panoramka
Delikatnych cirrusów momentalnie przybywało

Oto schronisko
Ostatni rzut oka na schronisko


Podczas drogi powrotnej minęliśmy całkiem dużo turystów, w tym duża cześć na nartach. Powrót ą samą drogą, po drodze mieliśmy dwa podejścia do pokonania. 

Coraz więcej chmurek
Gdzieś w lesie
W dolnych partiach zbiera się mgła
W dolnych partiach zaczęła zbierać się mgła

Na zbliżeniu
Widoczek number łan
W kierunku Krynicy

W lesie
Zaraz będzie ciemno
Niedługo będzie zachodzić
Słońce już dość nisko, robi się zimno



Przy samochodzie byliśmy o 15. Do domu jechało się ok, warunki na drogach były w większości dobre. Na Wawrzce ładna panorama słońca chylącego się ku zachodowi. 

Na hucie
Wsiadamy.



  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Liwocz

Piątek, 22 stycznia 2016 · dodano: 08.02.2016 | Komentarze 2


Jaki by to był urlop bez wizyty na Liwoczu. Tym razem nietypowo, bo nie na rowerze, a pieszo. Dzień wcześniej zrobiliśmy sobie razem z Kubą rozgrzewkę podczas spaceru w środku nocy na Korczynę. Wyszło nam jakieś 12 km.

Na miejsce przywiózł nas tata Kuby. Pozdrowienia dla niego :). 
Koło 14 ruszyliśmy spod tartaku w Jabłonicy. Początek trasy drogą drwali, tą którą po raz pierwszy zaliczałem Liwocz razem z Arkiem jakieś 7 lat temu.

Pod liwoczem


Drewno
Teraz przed nami kawałek zejścia


Pod wiatą zatrzymaliśmy się na kanapkę . Momentami zdawało się, że niebo się ciut przejaśnia. Liczyliśmy, że ze szczytu uda nam się obejrzeć zachód słońca.

Przed nami wiata
Przed nami wiata

Sople lodu

Chyba nie będzie dobrej widoczności

Chyba nie będzie dobrej widoczności


Dalszy odcinek prowadził kilkoma hopkami, następnie odbiliśmy w lewo na zielony szlak (też będący drogą kamienistą). Tak przez dłuższy czas nachylenie było dosyć duże. Na kolejnym skrzyżowaniu dróg spotkaliśmy gościa cisnącego na górę rowerem.  Aż do samego końca siedzieliśmy mu na ogonie. Tempo miał niewiele większe niż my, ale prawie cały czas jechał, tylko w kilku krytycznych momentach musiał prowadzić. 

Biało Biało
Portrecik
Zasuwa na szczyt
Jedyny spotkany turysta, na rowerze


Na szczycie nawiązała nam się całkiem miła rozmowa. Z wieży niestety niczego nie dojrzeliśmy. Śnieg zaczął mocno sypać. Nowo poznany kolega ruszył w drogę powrotną, a my czekaliśmy na jakieś przejaśnienie. Niestety się nie doczekaliśmy.

Jedyny spotkany turysta
Drogozwkaz
Zaraz przed szczytem

Na wieży
Też na wieży
Pod wieżą


Droga powrotna prowadziła zielonym szlakiem w kierunku Czermnej. Założyliśmy raki i rozpoczęliśmy zejście. Tak i ja, jak i Kuba szliśmy tą drogą pierwszy raz. Przy wyjściu lasu, pod wiatą zdjęliśmy raki i zjedliśmy po batonie. Ostatnia część trasy wiodła asfaltem, a dokoła było już ciemno. Gaz trzymałem na podorędziu, ale na szczęście nie byłem zmuszony go użyć. Na drodze głównej spotkaliśmy się z tatą Kuby, który zawiózł nas do domu.



  • Temperatura -11.0°C
  • Aktywność Wędrówka

Busov

Niedziela, 17 stycznia 2016 · dodano: 07.02.2016 | Komentarze 1


Wyjeżdżamy wraz z tatą z domu gdzieś koło dziewiątej. 28-ósemka w dobrym stanie, boczne drogi oblodzone więc nie szaleję. Miejsce docelowe - Wysowa-Zdrój. Samochód zostawiamy niedaleko cerkwi. 

Pierwszy odcinek wycieczki to podejście pod Sedlo Cigelka (645m). Początkowo wydaje się nam, że jest bardzo zimno, ale już po krótkim odcinku się rozgrzewamy. Lekkie podejście mija bardzo szybko, na przełęczy jemy po lodowym batonie zbożowym (przy takiej temperaturze niestety robią się na kamień). Słońca niestety brak, ale niebo wygląda za to bardzo ciekawie. 

W Wysowej
Pierwsze podejście
Podejście pod Sedlo Cigelka

Sedle cigelka
Sedlo Cigelka


Już na początku zejście wychodzimy z lasu, a naszym oczom ukazuje się piękna panorama najwyższych szczytów Beskidu Niskiego. Po prawej Lackowa (997 m), po lewej masyw Busova (1002 m), a pośrodku, w dolinie mała miejscowość - Cigelka. Całe zejście wiodło otwartym terenem, krótkimi momentami nawet wychylało się słońce.

Widok na Słowację
Widok na Słowację

Schodzimy
W dolinie Cigelka

Masyw Busova
Masyw Busova

Podobnież
Masyw Lackowej
Masyw Lackowej

Lecim do Cigelki
Coraz bliżej


W Cigelce spokój, jak to w Słowackiej wsi. Mija nas może ze trzy samochody, pieszych nie widać w ogóle. Jeden z samochód się zatrzymuje, a Słowak pyta nas, czy nie widzieliśmy psa, który mu zaginął. Niestety nie pomagamy.
Jak się później okazuje miejscowość jest podzielona na dwie części, tą którą zwiedziliśmy na początku, czyli słowacką, oraz cygańskie slumsy, przez które musimy jakoś przebrnąć. Zaraz po wejściu zaczynają nas obskakiwać grupki natrętnych dzieci, sępiących o pieniądze oraz słodycze. Pierwszej grupce dajemy batona na odwal się. Drugą już ignorujemy, ale nie jest to łatwe, bo natręty idą za nami dobre kilkaset metrów. 

Cerkiew w Cigelce
Cerkiew w Cigelce


W końcu się od nich uwalniamy, wchodzimy w las i rozpoczynamy podjeście. Śnieg dość śliski, zakładamy więc raczki.  Jeśli chodzi o oznaczenia, to prócz jednego znaku na początku, to zero. Bez GPSa w telu można by sobie nadłożyć trasy. 
Początek podejścia z umiarkowanym nachyleniem. Obchodzimy szczyt meandrą i rozpoczynamy finalny odcinek - czyli ostrą ściankę. 

Ubieramy raki
Czas ubrać raczki

Lackowa
Fragment Lackowej

Ośnieżone krzaki
Herbatka
Herbatka

Stromo
Stroma końcówka

Przemy na szczyt
Od dołu


Ze szczytu widoki byłyby super, niestety pogoda nie pozwoliła zobaczyć zbyt wiele. W kierunku północnym coś było widać. Na południe zero. Zaraz po nas na szczyt dociera trzech chłopaczków ze Słowacji. 
Wpisujemy się do księgi gości, kilka fot i już jesteśmy zmarznięci. Termometr na szczycie pokazuje -11*C, a do tego mocno wieje. 

Widok z Busova
Biało wokół
Nie widać za wiele
Nie widać za wiele 

Ale bia lo
Na szczycie 1002
Na szczycie - 1002 m

Termometr na szczycie -11
Termometr oraz księga gości na szczycie
-11*C


Wracając omijamy slumsy, idąc polami na przełaj. Pogoda się psuje, robi się mała zamieć. Podczas podejścia pod granicę widoczność spada dramatycznie. Na przełęczy znów lodowy baton, potem zejście do Wysowej, podczas którego robi się ciemno, a ja zaczynam marznąć w dłonie.

Schodzimy na przełąj
Schodzimy na przełaj

Robi się zamieć
Robi się zamieć

Pod seldo
Sedlo Cigelka - wiata
Góry dla ludzi gór, chołota i śmieci zostają na dole



  • DST 124.76km
  • Czas 05:06
  • VAVG 24.46km/h
  • VMAX 68.77km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 1246m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Haddington Hill

Środa, 6 stycznia 2016 · dodano: 12.01.2016 | Komentarze 0



Start o 10:30, samotnie. Część znanymi drogami, na początek Winterhill, później Henley. Gorąco na podjazdach, niepotrzebnie ubrałem base layera z długim rękawem. Później w górę, czyli Chiltern Hills, tam powyżej 200 m nad poziom morza pojawia się gęsta mgła. Włączam oświetlenie. Potem ostry zjazd z Kingston Hill. Mokro. 
Do dole mgła ustępuje. Do samego Haddington Hill jadę po płaskim, dopiero pod koniec zaczynają się hopki. Okazuje się, że tamtejsze pagórki nie są zalesione, więc przy lepszej widoczności z góry panorama na 360. Dziś nic nie byłoby widać, więc nawet nie szukam drogi na sam szczyt. 
Jeśli chodzi o drogi to nawet dość fajne, co najważniejsze - spokojne, będę tu częściej wpadał. Dużo górek. 

Powrót przez Hazelmere i Beaconsfield. Trochę zmarzłem w stopy. Przez całą drogę dwie bułki  domu, cztery banany i 0,7l wody. W domu melduję się o równej 17.

temp. 7 - 4*C

Bardzo pochmurno
Okolice Henley

English road
Gęsta mgła
Na pagórkach mgliście

Mglisty las
Dalej mgła
Góreczki chiltern
Góreczki Chiltern we mgle

Pagórczeki
Kolejna kopka
Ładny kościół
Zabytkowy kościół
Zabytkowy kościół
Ten sam kościół
Autostrada



  • DST 56.37km
  • Czas 02:18
  • VAVG 24.51km/h
  • VMAX 60.27km/h
  • Temperatura 11.5°C
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

5 000 km

Czwartek, 31 grudnia 2015 · dodano: 12.01.2016 | Komentarze 0


Skończyłem robotę o 12. Ogarnąłem się szybko, kupiłem strawę na Sylwka i koło 13:30 pojechałem. Początkowo prawie bezchmurnie, z każdym momentem coraz więcej chmur.  Standardową trasą jadę na Winterhill, później w kierunku Pinkneys Green.  Większość pod wiatr. Do Marlow kieruje się droga, którą jeszcze nie jechałem. Okazuje się, że prowadzi ciekawym, krętym zjazdem, a później dwupasmówką, na której kręcę 40 km/h. Do samego Marlow nie wjeżdżam. Znowu nowym odcinkiem jadę pod Flackwell Heath. W przeciwieństwie do innych podjazdów do tego miasteczka, ten okazuje się być stosunkowo długi, ale łagodny. Na zjeździe do Wooburn Green wykręcam Vmaxa. W Burnham Beeches łapie mnie przelotny deszcz, który chrzci nową  bluzkę na deszcz. 

W Slough, koło Metro Banku spotykam się z Arkiem i jedziemy do Tesco po 'napoje' na Sylwestra. Tam czekam na niego całą wieczność, takie kolejki. Droga do domu to ucieczka przed deszczem. Tylko trochę mnie moczy, minimalnie.

cad. 78 rpm
temp. 11,5 - 9*C

Kokpit podczas jazdy
Standardowe ujęcie
Niebo robi się ciekawe
Rewolucje
Rewolucje 2
Rewolucje 3
Rewolucje 4




  • DST 123.04km
  • Czas 05:00
  • VAVG 24.61km/h
  • VMAX 78.04km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 1264m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Chiltern Hills

Poniedziałek, 28 grudnia 2015 · dodano: 12.01.2016 | Komentarze 0


Ostatni dzień z czterech wolnych na Święta i pierwszy z naprawdę ładną pogodą. Wyciągam Arka i jedziemy na pagórki Chiltern.
Zbiórka zaplanowana na 9:30 pod Metro Bankiem.  Przed wyjazdem chcemy jeszcze zaliczyć biuro z przesyłkami, gdzie Arek ma odebrać swoją lampkę oraz Tesco. Pod biurem Royal Maila całujemy klamkę (przecież dziś Bank Holiday, jak mogliśmy zapomnieć), Tesco otwarte, więc zaopatrujemy się w prowiant. Mijając Salt Hill Park okazuje się, że jest cały zataśmowany, a wszystkie wejścia obstawia policja, pewnie znów jakieś zabójstwo... Po drodze zahaczamy jeszcze do mnie po czołówkę dla Arka, w razie nieplanowanego powrotu w nocy.

Wschód słońca
Wschód słońca jeszcze z okna

Wyjeżdżamy ze Slough i kierujemy się na Burnham Beeches. Tam lekko do góry, wyjeżdżamy na jakieś 100 m.n.p.m. i zaliczamy zjazd do Cookham. Później Winterhill, na szczycie niestandardowo odbijamy w lewo i jedziemy odwróconą trasą z przedwczoraj. Na grzebiecie łapie nas jakiś kolarz w którym ucina się krótka pogawędka. Po kilki kilometrach odbijamy w prawo i lecimy na Henley. Po drodze zaczynamy mijać co raz liczniejsze grupki kolarzy. Przed miastem zaliczamy dwa podjazdy, a na ostatnim zjeździe wykręcamy 75 km/h. W Henley mnóstwo cyklistów, dziesiątki, ale my się nie zatrzymujemy. 

Burnham Beeches
Burnham Beeches

Krótki postój na foto
Hedsor Towers
Hedsor Towers, zoom 30x to super zabawa


Jedziemy na północ, chwilę główną, po czym skręcamy w prawo. Przy drodze mijamy radiowozy i zabitą krowę, Dokoła pełno pagórków oraz pól z winogronami. Wszystko to oświetlone słońcem wygląda dużo ładniej niż przedwczoraj we mgle. Robimy krótki postój na foty i batona. Ruszając, dojeżdża do nas jakiś gość, wyprzedza nas i nadaje mocne tempo. Po około trzech kilometrach zaczyna robić się stromiej, a Arek odpuszcza. Ja nie odpuszczam ani na długość roweru, do szczytu dojeżdżamy równo, gość odjeżdża, a ja czekam na Arka. 

Spokojna okolica
Spokojna droga
Ta sama droga
Chiltern Hills
Samolocik
Krowy
Spokojna szosa

Odbijamy w prawo i jedziemy w kierunku Christmas Common, lekko pod górę. Później już grzbietem dojeżdżamy do rezerwatu Aston Rowant. Widoczność niestety bardzo słaba. Robi się chłodniej, więc nie siedzimy długo. 
Zjeżdżamy przez Aston Hill i kierujemy się na Kingston Hill.

Przekaźnik
Przekaźnik na Aston Hill

Widok z rezerwatu Aston Rowant
Widok z rezerwatu Aston Rowant

Panoramka
Zoomik
Zamglone dziś
Arek na górce
Bicykl

Podjazd bardzo fajny do treningu, na szczycie decydujemy się nim zjechać i podjechać drugi raz. Wykręcam 78 km/h. Ponowny podjazd, na szczycie okazuje się, że nie mam licznika. Znajdujemy go 200 metrów niżej, musiałem go trącić wyjmując telefon. 
W Stokenchurch zatrzymujemy się pod Tesco Extra. Kupuję jakieś wrapy, coś słodkiego i picie, dychy nie ma... 

Podjazd pod Kingston Hill
Podjazd pod Kingston Hill

Kingston Hill Ascent
Pod Kingston Hill

Powrót przez Oxford Road, którą jeszcze nie jechałem. Początkowo lekko w dół. Po prawej ukazuje się nam łądna dolinka. Mijamy wiatrak, który zawsze widzieliśmy z oddali. Gdy go fotografujemy mija nas rozpędzony gostek. Końcowa część zjazdu bardzo stroma. Przez Fingest jedziemy do Marlow. Jedna hopa przed nami, później już tylko zjazd. Po drodze wyprzedzamy kilku kolarzy i w końcu natrafiamy na delikwenta, który wyprzedził nas jadąc z góry i teraz my go bierzemy. 

Ładna dolinka
Miejsce mocy? :P
Miejsce mocy?

Myszołów
Widoczek
Rowerek

W Marlow zatrzymujemy się chwilę na moście i podziwiamy Tamizę. Podjazd pod Winterhill spokojnie. Dalej Cookham kolejny podjazd, czyli Kiln Lane. Do Slough jedziemy przez Stoke Poges, po drodze zaliczając jeszcze dwa mniejsze podjazdy. 
W domu jestem o 17.

Tamiza, Marlow
Tamiza, Marlow

W pionie
Kościół w Marlow
Kościół i most w Marlow

Samolocik


Tempo dziś dość dobre, Arek dał radę. Pogoda też dopisała. Nowy Panasonic sprawuje się elegancko, a 30 krotny zoom optyczny to super sprawa.  Owijki też super.
Jutro niestety do pracy.
Zostaje mi 68 km do 5k w tym sezonie.


cad. 77 rpm
temp. 13-10*C



  • DST 80.94km
  • Czas 03:31
  • VAVG 23.02km/h
  • VMAX 70.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 843m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Henley on Thames

Sobota, 26 grudnia 2015 · dodano: 12.01.2016 | Komentarze 0


Wyjazd miał być do południa, planowałem setkę, ale Arek miał świąteczne śniadanie w domownikami. Czekam więc na niego. Ruszamy po dwunastej. Na zewnątrz ciepło, około 14 stopni, ale bardzo, bardzo wietrznie i pochmurno. Mimo wszystko jedzie się nie najgorzej. Standardową drogą lecimy na Marlow. Miejscami bardzo mokro, lecz wiatr nieprzerwanie suszy asfalt. W Fingest jedziemy w lewo i nowo poznanym odcinkiem kierujemy się na Henley. Przekraczamy rzekę i główną lecimy w kierunku Maidenhead. Przed miastem łapie nas ciemność, a my odbijamy w lewo i lecimy na Winterhill, tam zamykamy pętlę i tą samą drogą wracamy do domu. Na podjeździe pod Kiln Lane Arek umiera, wszystko przez źle dobrany do pogody ubiór. 


cad. 72 rpm

Postój na jedzienei
Szybkie zakupy

Za Marlow
Dróżka 2
W Fingest
Pola i lasy
Za Fingest
Analiza traski na GPS

Jakąś spokojną dróżką
Dróżka 3
Dróżka 4
W Henley
W Henley

Nad Tamizą
Tamiza
W Henley
Tamiza
Podjazd 10%
Podjazd 10%

Jakieś ruiny
Jakieś ruiny

Niebo wieczorem




  • DST 30.46km
  • Czas 01:20
  • VAVG 22.85km/h
  • VMAX 50.22km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koło Legolandu

Czwartek, 17 grudnia 2015 · dodano: 10.01.2016 | Komentarze 0


Początek przez Slough. Do Windsoru najkrótszą drogą, koło zamku, później wzdłuż parku, w kierunku Ascot. Na dużym rondzie nawrotka i powrót równoległą drogą prowadzącą koło Legolandu. Pasowałoby się kiedyś tam wybrać :P.
Ciepło, momentami nawet słonecznie.

cad. 68 rpm

Windsor Park
Windsor Park

Droga w Windsorze




  • DST 54.90km
  • Czas 02:40
  • VAVG 20.59km/h
  • VMAX 60.65km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 489m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręto, ciasno i mokro

Środa, 16 grudnia 2015 · dodano: 10.01.2016 | Komentarze 0


Dzień wolny. Jadę więc na krótki rozjazd. Początkowo świeci słońce, później całkowicie się zachmurza. Na początek okrężną drogą przez Stoke Poges jadę na Burnham Beeches. Później podjazd pod Flackwell Heath, a następnie bocznymi dróżkami jadę do Marlow. W mieście trafiam na kolarza, który zaczyna cisnąć i wysuwa się do przodu, łapię więc koło i liczę, że skręci w kierunku Winterhill. Skręca. Jeszcze z kilometr po prostym mkniemy 35 km/h. Gdy zaczyna się podjazd ten od razu zrzuca z blatu i zwalnia totalnie. Natychmiastowo wysuwam się do przodu i jestem na szczycie, gdy ten ma za sobą jakieś 2/3 podjazdu. 

Następnie przejeżdżam przez Cookham i zaczynam ostatni podjazd - Harvest Hill. Później już tylko zjazd do Slough.
Całość spokojnie, prócz tego jednego wspomnianego wcześniej zrywu. Ogólnie mokro, rower urąbany.


cad. 65 rpm

Kokpicik
Górki koło Marlow
Mokra nawierzchnia
Wąsko
Ostry
Z Winterhill
Z Winterhill