Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 38877.23
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.13 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotorelacje

Dystans całkowity:14080.92 km (w terenie 178.74 km; 1.27%)
Czas w ruchu:592:27
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:81.01 km/h
Suma podjazdów:145159 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:86808 kcal
Liczba aktywności:211
Średnio na aktywność:66.73 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 28.16km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.12km/h
  • VMAX 53.33km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 277m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na pożegnanie

Poniedziałek, 7 marca 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 0


W sumie mieliśmy już nigdzie nie jechać, lecz przestało padać, a asfalt nieco przesechł. Wziąłem więc Roberta i około 15 wyjechaliśmy z domu. Przy skręcie na Korczynę spotkaliśmy Kubę jadącego nam na spotkanie i wspólnie zabraliśmy się za podjazd. Widoki dokoła były dość ciekawe, a widoczność całkiem dobra. 

Łagodnym zjazdem dotarliśmy do Wójtowej. Stamtąd po płaskim w kierunku Libuszy. Następnie odbicie w prawo - na Pasternik, później koło kościoła w Libuszy. Odstawiliśmy Roberta i sami  zrobiliśmy jeszcze krótką pętlę przez Kobylankę i Kryg Brzeziny. 

Całość na luzie, pogoda dopisała, przynajmniej nie wiało.

Na Korczynie
Widoczki jak zawsze zachwycają
Na wypłaszczeniu
Na szczycie
Ze szczytu
Zjazd do Wójtowej




Mrukowa, Kolanin

Niedziela, 6 marca 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 0


Po długich rozważaniach o tym gdzie jechać i czy w ogóle jechać, stanęło na tym, że mama zostanie w domu, a ja, Robert i tata pojedziemy na krótką wycieczkę gdzieś w okolicy. Padło na Mrukową. 

Około dziesiątej byliśmy na miejscu. Pogoda udała się wprost wymarzona, więc pełni energii ruszyliśmy w trasę.

Wiatka przy starcie
Wiatka przy starcie

Początkowo szlak częściowo wiódł drogą szutrową, a częściowo równolegle do niej. Po drodze minęliśmy stacje drogi krzyżowej i dotarliśmy do kapliczki. Tam zrobiliśmy krótki postój na odpoczynek i modlitwę.

Przyjemny szlak
Strumień w dole
Kapliczka w lesie
Kapliczka w lesie

Później lekko do góry i dotarliśmy do szutrowej drogi rowerowej, która lecieliśmy, aż do podejścia pod Kolanin. Przed samym podejściem natrafiliśmy na wiatę. Zatrzymaliśmy, żeby coś zjeść. Wtedy też pogoda się pogorszyła, przyszło znaczne ochłodzenie i ruszył się wiatr. 

Pod górkę
Drogą rowerową
Drogą rowerową

Chwila po płaskim
Chwila po płaskim

Coś tam widać
W  słoneczku ciepło
W słoneczku ciepło

Spod wiaty wyszliśmy zmarznięci, ale podejście z konkretnym nachyleniem szybko nas rozgrzało. Ze szczytu niestety spektakularnych widoków nie było, przez minimalne przejaśnienia niewiele udało się dojrzeć.

Ostre podejście pod Kolanin
Ostre podejście pod Kolanin

Spojrzenie w dół
Ostre podejście
Nadal podchodzimy
Na szczycie
Kolanin - 705 m

Podczas zejścia zaczęło lekko mżyć, na szczęście nie przerodziło się to w nic groźnego. Dochodząc do ścieżki rowerowej zamknęliśmy pętlę i już tą samą drogą wróciliśmy do Mrukowej. Pogoda wytrzymała.

Jakiś ciężki pojazd
Jakiś antyk


  • DST 136.00km
  • Teren 3.50km
  • Czas 07:19
  • VAVG 18.59km/h
  • VMAX 61.82km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 2085m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Eksploracja beskidzkich górek

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 1


https://www.strava.com/routes/4214628

Straszne wiatry

Zaczynamy o 8:20, czyli z dwudziestominutowym poślizgiem. Co najważniejsze nie pada. Zachmurzenie całkowite, temperatura około 4*C, jedyne co może okazać się dziś na niekorzyść, to wiatr...

Jadąc przez Libuszę jest jeszcze znośnie. W Kobylance wiatr po raz pierwszy daje o sobie znać. Przy jednym z mocniejszych podmuchów Kuba traci równowagę, wpada w dziurę i się wywraca. Na szczęście kończy się tylko na dziurze w galotach i lekkim przetarciu na kolanie. Gdy wjeżdżamy na główną w Sękowej, zaczyna się dramat. Wiatr uderza w nas od frontu lub z boku, momentami redukując naszą prędkość po płaskim do 12 km/h. Tak miotani mozolnie toczymy się do Małastowa.



Foto jeden
No to startujemy

FPS view

Przełęcz Małastowska

Po rozpoczęciu podjazdu i wjechaniu  w las robi się dużo ciszej. Po odcinku w tak silnym wietrze podjeżdżanie w ciszy jest wręcz zbawienne. Na przełęczy jemy drugie śniadanie, a następnie marzniemy na zjeździe. 

Foto dwa
Pod Małastowską

Kuba w akcji
Pod Przełęcz
Na przełęczy Małastowsiej
Postój na śniadanie

Piękne dziura
Skutek wywrotki

Na światłach w Gładyszowie skręcamy w prawo i już z bardziej przychylnym wiatrem lecimy do Uścia. Momentami przy bardzo lekkim pedałowaniu lecimy 35 km/h. W Smerekowcu mijamy opustoszały stok z resztkami śniegu.

Stok w Smerekowcu
Stok w Smerekowcu

Spokojną szosą
Spokojna okolica

Wierch Oderne od Uścia Gorlickiego (622 m.n.p.m.)

  • Długość podjazdu 4.4 km
  • Średnie nachylenie 4.8%
  •  Przewyższenie: 212 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 10.5%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 14.7%

W Uściu, przed centrum skręcamy w prawo w kierunku Kunkowej i zaraz znów w prawo, na boczną drogę prowadzącą do przysiółka Oderne. Podjazd zaczyna się bardzo niewinnie, ciągnie się przyjemnie spokojną leśną drogą. Po ok. 2,5 km podjazd robi się ostrzejszy i trzyma praktycznie do samego końca. Górna część z dużymi walorami widokowymi, mimo, że nam akurat widoczność udała się średnia.
Zjazdowy odcinek do Nowicy okazał się dość dziurawy i bardzo stromy, trzeba będzie go kiedyś podjechać.

Pod Oderne
Pod Oderne

Panarama z Wierchu Oderne
Panorama z Wierchu Oderne

Przekaźnik nad Uściem
Przekaźnik nad Uściem

Fajny podjazd
Fajny podjazd

Takie selfie
Ze szczytu
Góreczki

Robimy foty
Wierch Oderne
Wierch Oderne - szczyt

Hasky

Towarzysz

Po zjeździe odbijamy w lewo i lekkimi hopkami docieramy do leśnej drogi gruntowej prowadzącej do Kunkowej. Po drodze natrafiamy na psi gang, złożony z pięciu kundli. Dwa z nich okazują się być dość agresywne. Zaczynają doskakiwać do nas oraz do przyjaźnie nastawionego Huskiego, który przy okazji się przyplątał. Traktuję go gazem, po czym cała zgraja odpuszcza. Husky zabiera się z nami. Pewnie został nauczony wychodzić na spacery z kimś na rowerze. Staramy się mu uciec, bojąc się, że biegnąc za nami się zgubi. Jednak na drodze kamienistej nie jest to łatwe.  Piesio dotrzymuje nam kroku przez dobre dwa kilometry. W końcu odpuszcza. Oddychamy z ulgą.

Towarzysz podróży
Tymczasowy kompan
Spokojnie lecim
Jedziem szosą


Na zjeździe z Kunkowej bez szaleństw. Na podjeździe pod przekaźnik również, całość spokojnym tempem. Z góry podziwiamy zdobyty wcześniej podjazd pod Oderne. Na zjeździe do Uścia nie udaje się wykręcić dobrego Vmaxa, Boczny wiatr bardzo przeszkadza, zmuszając nas do kurczowego trzymania kierownicy.

Leśna droga
Zjazd z Kunkowej
Zjazd z Kunkowej

Beskid Niski
Świeże drewno
Okolice przekaźnika
Jakaś panoramka
Gorecki
Zakrętasy
Zakrętasy

Podjazd pod Oderne
Podjazd pod Oderne

Standardowo w delikatesach ładujemy baterie. W piekarni po drugiej stronie ulicy kupujemy również bułki słodkie na drogę.

Postój w Uściu

Wspaniały odcinek przez Stawiszę


Podczas odcinku do Hańczowej dokucza nam wiatr w twarz. Rezygnujemy z odcinka do Blechnarki, frontalny wiatr jest zbyt dokuczliwy i szybko odbijamy w prawo, w kierunku Stawiszy. Odcinek okazuje się być wspaniały, tak pod względem widoków, jak i nawierzchni. Podjeżdża się bardzo dobrze, ale najlepsze zaczyna się na szczycie. Popychani mocnych wiatrem w plecy, mimo małego nachylenia z konkretną prędkością i bez żadnego wysiłku lecimy aż do Kąclowej (czyli jakieś 15 km za darmo).

Skręt na Stawiszę
Skręt na Stawiszę

Panoramka 2
W oddali Wysowa, a nad Radocyną mgła

W Stawiszy
W Stawiszy 2
Bardzo dobra nawierzchnia
Ładne widoczki
Pod Stawiszę
Pod Stawiszę

Ale co dobre to się szybko kończy. Na naszej drodze stają dwa podjazdy pierwszej kategorii: Modynianka i Kawiory. Oba stosunkowo krótkie, lecz bardzo treściwe. Z obu piękne panoramy na okolicę.  Oba też kosztują nas trochę wysiłku, lecz naprawdę warto. 

Modynianka (556 m.n.p.m)
  • Długość podjazdu 1.8 km 
  • Średnie nachylenie 11.0%
  • Przewyższenie: 198 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 14.9%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 16.2%

Z Modynianki
Z Modynianki

Kościół w Grybowie
Kościół w Grybowie

Kawiory (595 m.n.p.m)

  • Długość podjazdu 3.2 km 
  • Średnie nachylenie 7.8%
  • Przewyższenie: 249 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 14.7%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 17.1%


Droga płytowa
Droga płytowa
Widoczki łądne
Dalej płytami
Teraz zjazd
Krajobrazik
Ptaszkowa
Dobre płyty
Pociąg
Kopa nad Ptaszkową
Kopa nad Ptaszkową

Kościół w Ptaszkowej
Kościół w Ptaszkowej 

Następnie udajemy się do Grybowa. Tam po króciutkim odcinku krajową 28 odbijamy w prawo na ulicę zdrojową, prowadzącą na ostatni podjazd, czyli Górę Chełm. Górka nie jest jakoś specjalnie trudna, lecz po drodze odzywa się ponownie dokuczliwy wiatr, który tym razem przechodzi już wszelkie granice i usiłuje nas zwalić z drogi. Nie dajemy się. Na szczycie odbijamy w lewo i wąską nitką (w jednym momencie szutrową) docieramy na szczyt góry Ropskiej. Dalej w dół, lecimy w kierunku Gorlic. Wiatr nadal dokucza, spychając nas na środek drogi. Po zjechaniu w dolinę trochę się uspokaja. Rozważamy jazdę przez Bielankę, ale z racji, że ruch na głównej nie jest dokuczliwy, kontynuujemy 28-semką.

Pod Górę Chełm (566 m.n.p.m)
  • Długość podjazdu 4.4 km 
  • Średnie nachylenie 5.2%
  • Przewyższenie: 230 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 9.5%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 12.5%

Pod Górą Chełm
Pod Górą Chełm 

W Szymbarku wiatr zaczyna trochę pomagać, w Gorlicach jeszcze bardziej, więc kilometry do samej Libuszy lecą szybciutko. Za mostem w Klęczanach się rozjeżdżamy. Kuba z wiatrem, a ja niestety aż do samego domu muszę się z nim zmagać.
O 17:20 jestem na miejscu. Szybko się ogarniam, łapię kluczyki zgarniając po drodze Kubę jedziemy do Martyny na przepyszną pizzę, która po takim wysiłku jak dziś smakuje dodatkowo dwa razy lepiej :)



  • DST 30.20km
  • Czas 01:20
  • VAVG 22.65km/h
  • VMAX 63.17km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po pracy

Wtorek, 23 lutego 2016 · dodano: 27.02.2016 | Komentarze 0


Słonecznie i ciepło, lecz tylko na początku i tylko w słońcu. Szybko się ochłodziło. Lekko i spokojnie. Po drodze jeden podjazd - Wash Hill. Nawet ładny zachód.

temp. 9*C > 6*C

Widoczek jeden
Okolice Wooburn
Widoczek nr dwa
Widoczek nr trzy
Ostatni widoczek




  • DST 100.26km
  • Czas 04:08
  • VAVG 24.26km/h
  • VMAX 59.69km/h
  • Podjazdy 980m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wzgórze Haddington

Niedziela, 21 lutego 2016 · dodano: 21.02.2016 | Komentarze 1


O 11 spotykamy się z Arkiem na rondzie za Lidlem. Pochmurnie, ciepło i bardzo wietrznie. Kierunek trasy - Haddington Hill.

Jazdę w kierunku północnym rozpoczynamy przez Burnham Beeches. Tam Arek daje piękny pokaz zjeżdżania na pobocze, zalicza przy tym dużą kałużę i na szczęście jakoś utrzymuje równowagę. Po jakiś 10 km dojeżdżamy do głównej, przed nami dwa duże ronda, jedno trzy, drugie czteropasmowe. Po krótkim odcinku bardzo ruchliwą drogą szybkiego ruchu odbijamy w lewo. Dla nas obu to nowe odcinki. Jak się okazuje, całkiem spokojne, a asfalty w większości znośne.

W miejscowości Chalfont St. Giles zatrzymujemy się kupić picie. Miejsce to poznaję od razu, w tym samym sklepiku zatrzymywałem się jakieś dwa lata temu, wracając z Amersham. Po zalaniu bidonów czeka nas krótki zjazd, dojeżdżamy do głównej i na szczęście tylko ją przecinamy. 

Dalsza część trasy okazuje się całkiem przyjemna. Cały czas lekko pniemy się w górę, a asfalt jest naprawdę dobry. Podczas krótkiego postoju na załatwienie potrzeb fizjologicznych mija nas duża grupka emerytów. W miejscowości South Heat mijamy salon Astona Martina.

Większa grupka
Długa prosta
Ruch duży

Podczas krótkiego postoju

Im bliżej Haddington, tym więcej hopek na drodze, a widoki coraz ciekawsze. Podjazd na szczyt prowadzi w strony północnej, objeżdżamy więc wzgórze równoległa drogę (z najwyższym punktem o kilka metrów niższym, aniżeli szczyt wzgórza), później trochę zjazdu. Odbijamy w dróżkę w lewo i zaczynamy finalny podjazd. Klimat bardzo fajny, brak wszechobecnych w Anglii żywopłotów, wokół drzewa i ostre nachylenie terenu z obu stron.

Kokpicik
Podjazd pod Haddington Hill
Nadal podjeżdżamy


Fragment podjazdu
Fragment podjazdu 

Panorama z punktu widokowego
Przed szczytem zatrzymujemy się w punkcie widokowym z panoramą na zachód

Aston Rowant
Rezerwat Aston Rowant, a tam jedne z moich ulubionych podjazdów w okolicy

Chwila relaksu
Pozowane ;)

Na górze jak zawsze dużo ludzi, jestem tu po raz trzeci i niestety znów odpuszczam ostatnie 800 metrów, które trzeba przebyć pieszo, błoto jest niesamowite, ludzie chodzą w gumowcach. Robimy tylko foto pod znakiem i jazda na dół. Na jednej z hopek Arek ponownie daje popis i chcąc przejechać jej najłagodniejszym fragmentem, zaraz koło pobocza, wjeżdża w dużą dziurę zaraz za hopką i z trudem utrzymuje równowagę i łańcuch z trudem zostaje na korbie. Ja pękam ze śmiechu. Dosłownie.
Najwyższy punkt Chiltern Hills
                                                                         Najwyższy punkt Chiltern Hills

Większa część drogi powrotnej wiedzie tą samą trasą, nic nie przedłużamy z racji, że Arek jest umówiony na 17 na spotkanie. 
Tempo dużo lepsze, niż w pierwszą stronę, więcej zjazdów, a do tego, gdy za miejscowością Lee włączamy się do głównej wyprzedza nas rozpędzony typek na góralu na cienkich oponach. My praktycznie rozpędzamy się od zera, ale szybko nabieramy tempa dokręcamy do 50 km/h i bierzemy gościa. Ten pedałuje ale nie ma najmniejszych szans. Mimo wszystko pedałuje jak opętany i przez kilka kilometrów utrzymuje się w naszym polu widzenia. Wjeżdżając do South Heat typka już nie widać, a  Arek proponuje zatrzymać się pod salonem Astona i zrobić kilka fot. No to ok. Po chwili w oddali wyłania się nasz konkurent, wracamy więc na rowery, po kilkuset metrach zatrzymują nas światła, gość pedałując jak szalony zbliża się do nas, nadal czerwone. Gdy już jest jakieś 200 m za nami zapala się zielone, ruszamy od razu z kopyta i znów zwiększamy dystans. Kilka skrętów i rond, a ten nadal ciśnie za nami. W końcu na kilku hopkach oddalamy się już bardzo znacznie i więcej go nie widzimy. 

Przy dużym rondzie w okolicach Beaconsfield się rozdzielamy. Mamy 82 km, Arek jedzie główną prosto do Slough, żeby zdążyć na spotkanie, a ja odbijam w prawo i okrężną drogą również ląduję w Slough. Przez ostatnie kilka kilometrów siąpi niegroźny deszczyk.



  • DST 33.60km
  • Czas 01:30
  • VAVG 22.40km/h
  • VMAX 60.85km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niechciany wysiłek

Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 20.02.2016 | Komentarze 0


Gardło i katar nadal trochę męczą, więc postanawia jechać na rekreacyjną rundkę. Jadę do Wooburn Green, tam na zjeździe pada stosunkowo słaby Vmax. Następnie lekkim tempem podjeżdżam przez Windsor Lane. 

Później zjazd drogą, którą praktycznie zawsze mijałem ale nigdy nią nie jechałem, okazuje się być to całkiem fajny zjazd (a raczej podjazd, bo zjazd dość niebezpieczny). Podjeżdżam pod Kiln Lane, później znów w dół. Jadę z powrotem w kierunku nowego odcinka. Na początku podjazdu z podporządkowanej drogi wjeżdża jakiś typem i łapie za mną koło. 3/4 podjazdu jadę równym spokojnym tempem, ten siedzi zaraz za mną, pod koniec zapinam bieg o 3 wyższy i gwałtownie przyspieszam konkretnie go odstawiając. Po jakimś kilometrze, na lekkim zjeździe ten znów do mnie dojeżdża. Na jednej z hopek znów dociskam i tym razem na dobre go odstawiam. Gardło od razu daje się odczuć, ale niestety, ja rzadko popuszczam.

Końcowe kilometry w lekkiej mżawce, w samą porę dojeżdżam do domu.

Coomon Line
Jakaś dróżka



  • DST 15.63km
  • Czas 00:50
  • VAVG 18.76km/h
  • VMAX 41.14km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 109m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Symbolicznie

Czwartek, 18 lutego 2016 · dodano: 20.02.2016 | Komentarze 0


Z Arkiem po pracy. W ogóle miałem nie jechać z powodu złego samopoczucia. A jednak pojechałem, całość powoli i spokojnie.

Burnham Beeches
Podczas postoju



  • DST 100.36km
  • Czas 04:22
  • VAVG 22.98km/h
  • VMAX 58.53km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 877m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Postimprezowo

Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 17.02.2016 | Komentarze 1


Impreza z chłopakami z pracy udała, niestety gdy przebudziłem się koło szóstej rano czułem się beznadziejnie. Herbata i do łóżka. O 8:30 przebudziłem się ponownie. Wciąż zmięty, ale było już coś lepiej. Kolejna herbata. Z Andrzejem byłem umówiony na 12. Do tego czasu udało mi się już zazbierać i całkiem rześki wstawiłem się w umówionym miejscu.

Na cel obraliśmy Haddington Hill. Na Stravie miałem zaplanowaną równą 100-tkę. Niestety aplikacja odmówiła współpracy, improwizowałem więc z mapami Google.

Jak się okazało, kiedy pierwszym razem byłem na Haddington Hill, nie osiągnąłem właściwego szczytu. Tym razem trafiliśmy, lecz okazało się, że ostatnie 800 m trzeba przebyć pieszo. Andrzejowi nie było to zbyt w smak, więc odpuściliśmy. Następnym razem pójdę.

Powrót powrót w całkiem dobrym tempie. Pod koniec zaczyna padać. Jeśli chodzi o kilometraż, to wyszło dokładnie tyle ile zaplanowałem.


Podczas postoju
Maszynka
Okolice Haddington Hill

temp. 10*C > 5*C


  • DST 47.56km
  • Czas 02:00
  • VAVG 23.78km/h
  • VMAX 53.31km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 413m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Hedsor Towers i malowniczy zachód słońca

Czwartek, 4 lutego 2016 · dodano: 17.02.2016 | Komentarze 1


Po pracy jedziemy z Arkiem na krótką pętlę. Do Hedsor Towers jeszcze za widoku, tam podziwiamy zachód słońca i jedziemy na Winterhill. Później zjazd agrafką do Marlow. Na dole odbijamy w lewo i jedziemy w kierunku dużego ronda, gdzie zjeżdżamy na drugim zjeździe i podjeżdżamy na wzniesienie alternatywnym podjazdem. 
Pod koniec jeszcze podjazd pod Kiln Lane i standardową drogą do domu
Ruch samochodowy przez większość trasy dość spory. Bez wiatru i nawet ciepło. 

Najlepsze jeszcze przed nami
Rozżarzyło się
Hedsor Towers

Bardzo malowniczy zachód

cad. 75 rpm



  • DST 29.31km
  • Czas 01:11
  • VAVG 24.77km/h
  • VMAX 64.32km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 231m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimny wieczór

Środa, 3 lutego 2016 · dodano: 17.02.2016 | Komentarze 0


Krótko po pracy, standardową pętlą przez Kiln Lane. 

Ładne niebo
Zachodzik nad autostradą

cad. 76 rpm