Info

avatar
Imię:
Artur
Wiek:
27
Miejscowość:
Biecz/Libusza Slough

PRAKTYCZNIE NIC NIE AKTUALNE, ALE MAM AMBITNY PLAN WRZUCAĆ CHOĆ CIEKAWSZE WYPADY
Na bikestatsie od: 19.07.2013r.
Kilometry na bikestatsie: 37978.94
Kilometry w terenie: 305.64
Prędkość średnia: 18.31 km/h

TOP

Dystans dzienny:
1. Bieszczady 2016 - 305 km
2. Velka Domasa, Słowacja 251.22 km
3. Góry Lewockie 221.16 km

Dystans miesięczny:
1. Wrzesień 2013 1437.82 km
2. Sierpień 2013 1327.82 km
3. Lipiec 2016 1126.34 km

Max. prędkość: 81.01km/h
Max. podjazdy dobowe: 3546 m
Mój profil na bikestatsie


Najwyższe podjazdy/szczyty:

1.Kralova Hola - 1946 m - wrzesień 2016

2. Velickie Pleso - 1670 m - lipiec 2016

3. Popradzkie Pleso - 1529 m - lipiec 2016

Sezon 2017: button stats bikestats.pl Sezon 2016: button stats bikestats.pl Sezon 2015: button stats bikestats.pl Sezon 2014: button stats bikestats.pl Sezon 2013: 4385.40 km button stats bikestats.pl
Sezon 2012: 3036.03 km
Sezon 2011: 2677.73 km

Zaliczone Gminy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy parker09.bikestats.pl

Archiwum bloga

Flag Counter

Wpisy archiwalne w kategorii

2015

Dystans całkowity:4802.67 km (w terenie 50.50 km; 1.05%)
Czas w ruchu:209:37
Średnia prędkość:21.70 km/h
Maksymalna prędkość:80.10 km/h
Suma podjazdów:44670 m
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:53.96 km i 2h 31m
Więcej statystyk
  • Temperatura 12.0°C
  • Aktywność Wędrówka

Cergowa i Pustelnia Św. Jana z Dukli

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 03.11.2015 | Komentarze 0


Trasa:

Nowa Wieś (351) > Cergowa (716)  > Nowa Wieś > Pustelnia Św. Jana (503) > Nowa Wieś

Dystans: 9,4 km
Przewyższenie: 574 m
Obniżenie: 574 m

Z domu wygrzebaliśmy się późno, gdzieś po jedenastej. Wcześniej kościół, decyzja o wyjeździe i pakowanie. Koło godziny dwunastej byliśmy na miejscu, czyli w Nowej Wsi. Pogoda świetna, już jadąc samochodem było na co popatrzeć, piękna polska złota jesień. Samochód zaparkowaliśmy przy głównej prowadzącej do Barwinka, zaraz przy czerwonym szlaku, z możliwością pójścia w dwie strony. 

Cergowa (716 m)

Najpierw ruszyliśmy na północny zachód, na Cergową. Początek podejścia prowadził otwartym terenem między domami i polami. Za plecami mieliśmy całkiem ładne widoki na pobliskie pagórki. Widać było też wieżę widokową z Barwinka oraz kamieniołom w Lipowicy. Po niedługim czasie weszliśmy w mieniącą się kolorami jesieni bukowinę.
Przed szczytem zrobiliśmy krótki postój, żeby zjeść po bułce i batonie. Prócz tego po drodze opychaliśmy się cierpkimi, ale smacznymi owocami tarki, czy jak kto woli tarniny.
Na Cergowej byliśmy przed czternastą. Wpisaliśmy się do księgi, zrobiliśmy kilka fotek i ruszyliśmy z powrotem w dół. Niestety trzeba było iść tą samą drogą, bo nie było za bardzo jak zapętlić trasy. Przez cały odcinek na Cergową i z powrotem spotkaliśmy dwie osoby.

Pustelnia Św. Jana z Dukli (503 m)

Po zejściu z Cergowej postanowiliśmy przestawić samochód do miejsca, gdzie jak się nam zdawało po drogiej stronie drogi zaczynał się szlak. Jednak okazało się, że szlak był tam gdzie się nie spodziewaliśmy. Musieliśmy przestawić auto z powrotem.

Praktycznie cały odcinek do Pustelni prowadził przez las. Wyjątkiem była jedna polana, z której ukazały się piękne widoki w kierunku granicy. Było to jedno z dwóch miejsc zwracających na siebie uwagę, które mijaliśmy idąc pod Pustelnię. Drugim był bardzo nieprzyjemny odcinek z rozjeżdżonej gliny, której nie było jak ominąć, trzeba było iść po niej. Straszliwie kleiła się do butów, ciężko było podnosić stopy.
Będąc prawie u celu wbiliśmy się na asfaltową drogę, którą doszliśmy do końca. Kiedyś będzie się tu można wybrać rowerem.

http://www.altimetr.pl/podjazd-pustelniaswjana.htm...

Na miejscu można zobaczyć ową Pustelnię, zabytkową kaplicę oraz napić się wody mineralnej. Akurat, gdy podeszliśmy pod kapliczkę zaczął się różaniec, zostaliśmy więc. Później nabraliśmy trochę wody do butelek i ruszyliśmy w drogę powrotną.
W domu byliśmy około osiemnastej, a w ramach regeneracji na kolację zjedliśmy domową pizzę made by mama :)

Ptaszki lecą
Widoczek jeden
Przez Bukowinkę
W drodze na Cergową

Przejrzysta bukowina
Dalszy widoczek
Przyjemny szlak
Dalej bukowiną
Cergowa szczyt
Na Cergowej

Przez las
Schodzimy
Dalszy ciąg zejscią
Zejście z Cergowej

W kierunku granicy
Panorama z polanki, po drodze na Pustelnię

Pod Pustelnię Św. Jana
Pod Pustelnię Św. Jana

Kapliczka przy Pustelni
Kaplica koło Pustelni
Przed kaplicą
Na koniec wyszło słońce



  • DST 170.17km
  • Teren 0.60km
  • Czas 08:32
  • VAVG 19.94km/h
  • VMAX 65.14km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 2487m
  • Sprzęt Kellys Scarpe
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sercu Bliski Beskid Niski

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 01.11.2015 | Komentarze 0



Początek
 urlopu nastał. Plany duże, oczekiwania wobec pogody chyba jeszcze większe, a czasu niestety nie tak wiele, niecałe dwa tygodnie. W domu standardowo byłem około północy z piątku na sobotę. Około dziesiątej rano przyjechał do mnie Kuba. Ja już od dawna byłem na nogach i przygotowywałem wszystko, czego potrzebowałem.  Żeby poszło szybciej wykorzystałem go do przykręcenia błotników, nie zapowiadało się, że będzie za sucho. Wg prognoz miało krążyć wiele przelotów, a temperatura miała się wahać między 10, a 15 stopni.

Wyjazd ten był przez nas wielce wyczekiwany, więc mimo nie do końca przychylnych prognoz, późno, bo około 10:30 ruszyliśmy w trasę. Póki co, niebo wokół nie wyglądało najgorzej, całkowicie zachmurzone, ale nie zwiastowało deszczu. 


Trasa, którą zaplanowałem wyglądała tak:



Całość skupiona była na zahaczeniu o jak najwięcej podjazdów Beskidu Niskiego. Głównie zależało mi na Górze Piorun, Przełęczy Kotowskiej oraz Popradowej Wyżnej. W sumie naliczyłem jedenaście podjazdów, o których warto coś więcej tu napisać.


1. Magura Małastowska (710 m), (my jechaliśmy tylko do przełęczy (604 m))

  • Długość podjazdu 5.4 km
  • Średnie nachylenie 5.7%
  • Przewyższenie: 310 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 9.4%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 15.2%
http://www.altimetr.pl/podjazd-maguramalastowska....

Trasę rozpoczął odcinek do Małastowa. Jadąc przez Kobylankę i Dominikowice towarzyszyła nam Maślana Góra co jakiś czas wyłaniająca się zza pobliskich pagórków. Zaczęliśmy lekkim tempem, aby rozgrzać mięśnie. W Sękowej wjechaliśmy na wojewódzką 977 i powoli zaczęliśmy się wznosić do góry, a pierwszy właściwy podjazd rozpoczął się w Małastowie - Przełęcz Małastowska. Całość z w miarę równym nachyleniem, bez ścianek, na początek jak znalazł.
Przed samą przełęczą przywitała nas mgła i zimno. Pod wiatką koło cmentarza zjedliśmy śniadanie i ubraliśmy deszczówki, bo pogoda zaczęła się psuć. Zjazd był bardzo zimny i mglisty, a asfalt mokry. Po wyjechaniu z lasu zobaczyliśmy jak nisko zawieszone są chmury. Wszystkie pagórki były nimi owiane.

Maślana z czubkiem w chmurach
Maślana z czubkiem w chmurach

W Dominikowicach
W Dominikowicach

Pod Przełęcz Małastowską
Pod Przełęcz Małastowską

Pod Małastowską

Zakrętasik na Małastowskiej
Zakrętasik na Małastowskiej

Mgliście na przełęczy
Mgliście na przełęczy

Jadąc na Regietów
Jadąc na Regietów

Nisko zawieszone chmury
Nisko zawieszone chmury


2. Kiczorka (551 m)
  • Długość podjazdu 1.5 km
  • Średnie nachylenie 7.3%
  • Przewyższenie: 109 m
  • Maksymalne nachylenie na 500 m: 10%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 14.1%
http://www.altimetr.pl/podjazd-kiczerka.html

Po skręcie na Regietów zaczął siąpić deszcz, po chwili przestał, by przed podjazdem pod Kiczorkę znowu zacząć, mocniej. Ubrałem więc ochraniacze na buty oraz wskoczyliśmy w przeciw deszczówki. Ujechaliśmy kilkaset metrów - przestało.... no nie. Zaparzeni wjechaliśmy na górę, by tam się rozebrać. Wszystkie niedogodności zrekompensował wąski, lecz gładki jak tafla asfalt.
Zjazd poprowadził nas do Hańczowej.

Pod Kiczorkę
Pod Kiczorkę

Szosa pod Kiczorką
Szosa pod Kiczorką

Szczyty Beskidu NIskiego
Szczyty Beskidu Niskiego

Chyba w Hańczowej


3. Czarna (585 m)

  • Długość podjazdu 2.4 km
  • Średnie nachylenie 6.8%
  • Przewyższenie: 162 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 9.3%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 15%

http://www.altimetr.pl/podjazd-czarna.html

Przez Hańczową przelecieliśmy szybko, a w Uściu odbiliśmy w lewo, na Czarną. Podczas podjazdu pogoda znacząco się polepszyła.
Odcinek ten, aż do Banicy przemierzaliśmy ostatnio jadąc na Magurę Stebnicką LINK.

Czarn
Dziurawy zjeździk w Czarnej

4. Banica (593 m)

  • Długość podjazdu 1.8 km
  • Średnie nachylenie 5.1%
  • Przewyższenie: 92 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 7.6%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 16.5%
http://www.altimetr.pl/podjazd-banica.html

Zanim dotarliśmy do samej Banicy, deszcz zdążył nas jeszcze z raz postraszyć. Przed samym podjazdem zdarliśmy z siebie deszczówki i zabraliśmy się za podjeżdżanie. Za nami nadal chmury wisiały nad samą ziemią. Na szczęście, gdy wyłoniliśmy się zza górki po drugiej stronie ukazała się nam piękna panorama.

Cerkiew w Banicy
Cerkiew w Banicy

Podjazd w Banicy
Podjazd w Banicy

W Banicy
W Banicy, za nami niskie chumry

Panorama z Banicy
Panorama z Banicy

Super ponczo
Super ponczo

5. Góra Piorun (743 m)
  • Długość podjazdu 2.4 km
  • Średnie nachylenie 8.3%
  • Przewyższenie: 199 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 11.4%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 15.9%
http://www.altimetr.pl/gora-piorun.html

Podczas zjazdu do Czyrnej znowu musieliśmy przywdziewać wodoodporną odzież.W owej miejscowości odbiliśmy w lewo i rozpoczęliśmy podjazd pod Górę Piorun. Już na samym początku deszcz puścił się jednym cięgiem, Po jakimś kilometrze trafiliśmy na przystanek, pod którym się schowaliśmy. Przeczekaliśmy deszcz, który jak się później okazało był punktem kulminacyjnym bo od tego momentu nie spadłą już ani kropla i przez długi czas towarzyszyło nam słońce.
Krótką chwilę wymuszonego postoju wykorzystaliśmy na suszenie ciuchów, po czym ruszyliśmy dalej. Podjazd pod Piorun, mimo, że strony, kompletnie nas nie zmęczył, piękne widoki całkowicie przyciągnęły naszą uwagę. Największe wrażenie zrobiła panorama ze szczytu na parujące po deszczu góry.

Podjeżdżając pod Piorun
Podjeżdżając pod Piorun

Świecący asfalt
Świecący asfalt

Piorun

Panorama z Pioruna
Panorama z Pioruna

Podczas zjazdu
Podczas zjazdu

Lekka hopka
Lekka hopka

Piękny Beskid Niski
Za nami nie tak zachęcająco

6. Jakubik z Mochnaczki Niżnej (759 m)
  • Długość podjazdu 2 km
  • Średnie nachylenie 6.5%
  • Przewyższenie: 129 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 8.9%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 13.8%
http://www.altimetr.pl/podjazd-jakubik2.html

Zjazd doprowadził nas do Mochnaczki Wyżnej, dalej Niżna i kolejny podjazd - Jakubik. Bez jakiegoś mega przewyższenia, ale całkiem stromy, również z ładnymi widokami, tak i podczas podjazdu, jak i ze szczytu. Zjazd był chyba najniebezpieczniejszym z dzisiejszych. Nawierzchnia kompletnie mokra, zaraz po deszczu, pełno ostrych zakrętów, plus nieznajomości trasy, co równało się bardzo wolnemu zjazdowi. Tak dotarliśmy do Krynicy. W Hitpolu zrobiliśmy zakupy, jakieś batony, oraz bułki, plus oczywiście picie.


Widok z Jakubika
Widok z Jakubika

W Krynicy
W Krynicy


7. Przełęcz Huta (766 m)
  • Długość podjazdu 7.8 km
  • Średnie nachylenie 2.9%
  • Przewyższenie: 223 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 6.7%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 9.2%
http://www.altimetr.pl/przelecz-huta.html

Wyjeżdżając z miasta rozpoczęliśmy leciutki podjazd pod Przełęcz Hutę. Był to jeden z najbardziej ruchliwych odcinków jakimi dziś jechaliśmy. Na krzyżówce odbiliśmy w lewo i pocieszyliśmy się długim zjazdem w kierunku Sącza. Po drodze minęliśmy zjazd na Kotów i przez Łabową, Maciejową i Frycową dotarliśmy do zdecydowanie najtrudniejszego dziś podjazdu. Przez cały ten czas humor poprawiało nam świecące na całego słońce.

Widoki z Przełęczy Huta
Widoki z Przełęczy Huta

Wyszło motywujące słoneczko
Wyszło motywujące słoneczko

Lecąc na Frycową
Szosa na Sącz
Przdrożna drzewa
Z Krzyżówki


8. Popradowa Wyżna (655 m)

  • Długość podjazdu 2.6 km
  • Średnie nachylenie 10.7%
  • Przewyższenie: 278 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 12.8%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 19.7%
http://www.altimetr.pl/podjazd-popardowawyzna.html

Nawigacja w telefonie zaczęła nam trochę nawalać i mieliśmy mały kłopot w znalezieniu odpowiedniego zjazdu, ale pomógł nam jakiś budowlaniec, którego spytaliśmy o drogę. Gdy zaczęliśmy podjeżdżać słońce chyliło się już ku zachodowi. Ścianka od początku trzymała duże nachylenie i z każdym kilometrem było coraz ostrzej. Przed samym końcem czekała na nas jedna serpentyna. Sam szczyt jest zalesiony, ale z pozostałych części podjazdu widoki był bardzo ładne. Na na górę zajechaliśmy już po zachodzie słońca, więc nie zobaczyliśmy nawet połowy tego co jest możliwe.
Zjazd oczywiście powoli i uważnie. Na dole byliśmy już o całkowitej ciemności.

Z Popradowej
Z Popradowej

Pod Popradówkę
Pooo dgórę
Na szczycie Popradowej
Po wspinaczce

Mglismy widok z góry
Mało co już widać
Zjazd na serpentynę
Zjazd na serpentynę

Serpentynka
Serpentynka

Zza barierki


9. Przełęcz Kotowska (692 m)
  • Długość podjazdu 3.2 km
  • Średnie nachylenie 6.1%
  • Przewyższenie: 196 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 12.1%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 15.9%
http://www.altimetr.pl/przelecz-kotowska.html

Główną zalecieliśmy do mijanego wcześniej zjazdu na Kotów. Przed podjazdem chapnęliśmy po batonie. Początek bardzo lekko, zaś końcówka podjazdu była naprawdę stroma. Droga fajna, spokojna i bez jakiegokolwiek oświetlenia. Na szczycie lampki przełączyliśmy na najmocniejsze tryby i puściliśmy się w dół. Zjazd bardzo dynamiczny, w dzień zdecydowanie można przycisnąć.

10. Tania Góra (czekam na altimetr)

Na stacji we Florynce zatrzymaliśmy się na ciepłego Hot-doga. Będąc na tak dużym głodzie smakował nam naprawdę wspaniale. Ale zmarzłem podczas tego postoju niemiłosiernie. Szczęśliwie czekała na nas kolejna górka, która chwila moment nas rozgrzała, można by powiedzieć tanio, bo to Tania Góra. Na szczycie podczas krótkiego postoju na przebieranki zatrzymał się samochód, a gość spytał czy wszystko OK. Miłe i sumie coraz rzadziej spotykane. Dość stromy zjazd doprowadził nas do Ropy.

11. Bielanka (586 m)
  • Długość podjazdu 4 km
  • Średnie nachylenie 5.6%
  • Przewyższenie: 223 m
  • Maksymalne nachylenie na 1 km: 8%
  • Maksymalne nachylenie na 100 m: 11.4%
http://www.altimetr.pl/podjazd-bielanka3.html

W Ropie skręciliśmy w prawo i przez Łosie dotarliśmy do Bielanki. Przez te ciemności to już niewiele pamiętam z tego podjazdu, ale pamiętam jedno - był to już ostatni. Zjazd pozwolił nam odpocząć a ostatni odcinek przeminął bardzo lekko. Był to chyba jedyny tak długi płaski kawałek dziś.

Odwiozłem Kubę pod dom i ostatnie trzy kilometry zrobiłem samotnie. W domu byłem po 22, w pełni zadowolony.

max. wysokość - Przełęcz Huta (766 m)
temp. 9 - 15 C




  • DST 125.32km
  • Czas 05:17
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 78.81km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 1496m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Góral nizinny

Czwartek, 8 października 2015 · dodano: 09.10.2015 | Komentarze 2


Ostatni wolny dzień przed urlopem w Polsce nie mógł być przeze mnie spędzony inaczej, niż na jeździe. Zwłaszcza, że pogoda udała się wykwintna. Jako, że Arek również miał wolne, miałem kompana.

O 11.15 zbiórka pod Lidlem. Stamtąd znanymi drogami jedziemy na północny zachód. Lasy Burnham Beeches, Cookham, Marlow. Następnie zaczynamy wspinaczkę na płaskowyż. Po wjechaniu zatrzymujemy się na krótki postój. Po pierwszych dwudziestu kilku kilometrach stwierdzam, że jest cieplej niż się spodziewałem i zrzucam z siebie termoaktywne gatki i bluzkę. Zostaje tylko koszulka i spodenki. Jak to miło poczuć się jak w lecie. Przy okazji zjadamy po batonie.

Dalszy etap to ciągłe wznoszenie się do góry z wieloma hopkami po drodze. Po minięciu Stokenchurch osiągamy najwyższy punkt wycieczki, czyli jakieś 264 m.n.p.m., czyli rezerwat Aston Rowant, w którym ostatnio dosyć często bywam. Arek jest tu pierwszy raz. Widoczność mamy dużo lepszą, w porównaniu z ostatnim razem, kiedy byłem tu z Andrzejem.

Po batonie i chwili spędzonej w rezerwacie czeka nas karkołomny zjazd z Kingston Hill. Jadę pierwszy, udaje mi się wyciągnąć prawie 79 km/h. Przy takiej prędkości wyrywa tu już kierownicę z rąk, a adrenalina skacze momentalnie do góry. Gdyby tylko wywali nowy asfalt... Na dole dołącza do mnie Arek. A to jego pierwsze słowa:
- Śmierć przed oczami na tym zjeździe wydziałem!

Po dojechaniu do głównej skręcamy w prawo i tu zaczynają się drogi których nie znam. Po krótkim odcinku znów odbijamy w prawo i z powrotem zaczynamy piąć się do góry. Nowo odkryty podjazd okazuję się być całkiem długi i ostry. Dalej trasa mniej więcej wygląda tak: góra, dół, góra, dół. Na wzniesieniach widoczki całkiem ładne, asfalty znośne. W Great Missenden robimy postój pod sklepem, gdzie kupujemy jakieś bułki. Zaczyna robić się trochę zimno, lecz jeszcze się nie ubieramy, bo wokół łazi pełno ludzi. Słońce zaraz schowa się za linię chmur na zachodzie.

Po dojechaniu do High Wycombe daje się odczuć ocieplenie, mimo, że słońce się już schowało za chmurami. Dobrze, że się nie ubraliśmy, bo trafiamy na podjazd 14%, który dobrze nas rozgrzewa. Po kilku kilometrach włączamy się na główną prowadzącą z Marlow do Stokenchurch, którą jechaliśmy. Kawałek dalej zatrzymujemy się, aby zrobić kilka fot nieba, które wygląda widowiskowo, i udaje nam się też zauważyć latający w oddali balon. Przed ruszeniem dalej decydujemy się ubrać, ponieważ znów się ochładza.

Po zjeździe do Marlow wychodzę z inicjatywą o minimalnym przedłużeniu trasy. Arek przystaje. Biorę go na fajny podjazd z maksem na oko 17-18%. Później kolejny podjazd - pod Flackwell Heath.Dalej ostry (max 20%) zjazd do Wooburn Green. Tam ponownie wychodzę z inicjatywą i przedłużamy trasę o kolejny podjazd. Wyjeżdżamy pod Loudwater, tylko po to by alternatywną drogą znów zjechać do Wooburn Green. Udaje mi się wyciągnąć 70 km/h.

W Wooburn w lewo i od razu ostro w górę - ostatni dziś raz. Jedna czwarta podjazdu, jedziemy sobie bez spiny, a tu zza pleców wypada nam gość na Cannondale'u pedałujący jak oszalały na stojaka. Łapiemy się więc od razu za nim i tak jedziemy około 500m. Z dwieście przed końcem konkurent zaczyna coś mieszać w biegach, a ja widzę, że już opada z sił. Ruszam więc do przodu i odstawiam go na jakieś 30-40 metrów. Zaraz przed końcem na centymetry wyprzedza go również Arek, dołącza do mnie na prostym i po jakiś dwóch kilometrach tracimy go z pola widzenia.

Dalej czeka nas już tylko zjazd, z kilkoma nieznacznymi hopkami. W Slough jesteśmy gdzieś po osiemnastej. Na rondzie koło Lidla rozjeżdżamy się do domów.

Ilość przewyższeń z dzisiejszej trasy cieszy oko. Dobra rozjazdówka przed planowanymi wypadami w Polsce. Pogoda, jak i inne czynniki również dziś dopisały.

Dzięki dla Arka za towarzystwo.


temp. 14-17 C
cad. 72 rpm

Znad Marlow
Zrobione podczas przerwy na rozbieranie

Podczas postoju
Szeroką szosą
Dwie mile do Stokenchurch

W stronę stokenchurch
Wciąż lekko do góry

Straszne drzewo
Drzewo jak z Silent Hill

Miło popatrzeć
Miło popatrzeć

M40 w dole
M40 w dole

Widoczek jeden
Pola uprawne

Końcówka zjazdu
Arkadiusz P. - przeżył zjazd.

Pykamy szosą
Po prawej płaskowyż

W tle płaskowyż
Fajne chmury

Lekko pod górę
Góreczki
Kolejny widoczek
Przyjemna dróżka
Z profilu
Pusta szosa
Typowa ścianka
Ścianka za High Wycombe

Ostro w dół
Ostro w dół

Widoczek trzy
Widoczek na High Wycombe

Kapitalny widok
Niebo się otwiera

Słońce się przebija




  • DST 102.11km
  • Czas 04:20
  • VAVG 23.56km/h
  • VMAX 76.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1010m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zjazdy i podjazdy, a na koniec dziurawa dętka

Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 0


Sobotnie balowanie skończyłem o piątej rano. Z wyra wygrzebałem się około dziesiątej. Wbrew oczekiwaniom czułem się dobrze. Arek wymiękł i powiedział, że nie jedzie. Mimo wszystko musiał do mnie przyjechać, bo zostawiłem i niego przed imprezą rower. Poszliśmy pod Lidla. Tam spotkaliśmy się z Andrzejem, miał być z Irkiem, ale ten też wymiękł. O dwunastej wyruszyliśmy, zamiast we czterech, we dwóch.

Cel :                 rezerwat Aston Rowant, zjazd z Kingston Hill, podjazd pod Aston Hill
Pogoda:           idealna, 18 stopni, leciutki wiatr, niewielkie zachmurzenie
Widoczność:    słaba, bardzo zamglone
Tempo:             bez spiny, z dociśnięciem na niektórych podjazdach


W pierwszą stronę trochę poeksperymentowałem z trasą w okolicach Marlow, co dało nam kilka dodatkowych kilometrów, ale dzięki temu poznaliśmy fajny odcinek oraz podjazd z ładnymi widoczkami. W samym Marlow zatrzymaliśmy się w rowerowym, żeby pocieszyć trochę oczy i zobaczyć co ciekawego mają. Następnie główną, aż do końca. Cały czas do góry, z wieloma hopkami. W Stokenchurch zrobiliśmy postój, żeby coś zjeść.

Potem już tylko kilka kilometrów i czekał nas zjazd. Z racji, że najostrzejszy odcinek jest przez las, to włączyliśmy lampki i puściliśmy się dół. Mimo, że jechałem nim trzeci raz, nadal dokładnie nie pamiętałem zakrętów (lekkich, ale jednak zakrętów), wykręciłem tylko 76 z hakiem. Puszczając się bez hamulców można wykręcić grubo ponad 80. W dalszej części zjazdu ukazuje się piękny widok na niziny w kierunku Oksfordu. 


Kingston Hill w skrócie:

  • Długość podjazdu: 2.2 km 
  • Średnie nachylenie: 6.2%
  • Przewyższenie: 136m
  • Maksymalne nachylenie na 1km: 11.2%
  • Maksymalne nachylenie na 100m: 15.4%

Podjazd dodałem już na Altimetr.pl

http://www.altimetr.pl/podjazd-kingstonhill.html

Po zjeździe dojechaliśmy do głównej i odbiliśmy w lewo i po kilku kilometrach znów w lewo i alternatywnym podjazdem (Aston Hill, nie ma go jeszcze na altimetrze, czeka na zatwierdzenie) pojechaliśmy z powrotem w górę. Był dłuższy, ale z mniejszym nachyleniem, nawierzchnia dużo lepsza i szersza. Na szczycie odbiliśmy do rezerwatu. Tam trochę zdjęć, choć z racji mgły widoki były ograniczone.

Droga powrotna była w większości zjazdem. Nie licząc niewielkich hopek do samego Marlow praktycznie cały czas było w dół. Gdzieś na przedmieściach tejże miejscowości, pod koniec zjazdu Andrzej złapał gumę. Wymienił więc sprawnie dętkę i już zabrał się za zakładanie koła, kiedy zobaczyłem, że przy samej obręczy opona jest mocno przecięta i wylazł już 'cycek z dętki'. Rozebrał więc ponownie koło, ja miałem przy sobie łatki i wpadłem na pomysł, żeby podkleić oponę od wewnątrz. Zadziałało. Na szczęście.

Ruszyliśmy dalej. Trochę się zastaliśmy i zmarzliśmy podczas zjazdu, słońce było już bardzo nisko, a to tego schowało się za chmurami. Przejazd przez Marlow obył się bez większych korków. Z upragnieniem czekaliśmy na podjazd pod Winter Hill, który nas rozgrzał, zwłaszcza, że na samym początku wyprzedził nas jakiś typek. Więc my za nim. do pierwszego zakrętu trzymaliśmy się zaraz za nim. Niestety Andrzej odpuścił, ja poszedłem dalej za typkiem. Jakieś sto metrów siedziałem mu na ogonie, po czym już nie wytrzymałem i wyszedłem na przód. Odstawiłem go na jakieś 200 metrów. Na szczycie zatrzymałem się, żeby poczekać na Andrzeja. A od gościa, który mnie po chwili minął usłyszałem tylko 'well done' ;)

Andrzej, gdy tylko wjechał na górę spytał: Gdzie on pojechał?!
Ja na to, że tam gdzie my jedziemy. 
A więc ten od razu ruszył z kopyta. A powiem szczerze, że na prostym oraz z górki naprawdę potrafi docisnąć. Niestety gościa nie dogoniliśmy, pewnie gdzieś skręcił.

Na koniec zaliczyliśmy jeszcze podjazd pod Harvest Hill, a następnie, bez żadnych sensacji zjechaliśmy do samego Slough. Rozstaliśmy się na rondzie koło Lidla. Następna wspólna jazda gdzieś po moim urlopie, na który lecę do Polski, a więc gdzieś w listopadzie.


cad. 69 rpm

Przez krzaczki
Leśną drogą
Przekaźnik na szczycie
Przekaźnik na płaskowyżu

Dolinka
Po zjeździe
Po udanym zjeździe

A teraz podjazd
A teraz podjazd

Cały czas do góry
Pod Aston Hill

Wciąż w górę
W rezerwacie
W rezerwacie

Bestyje
W drodze powrotnej
W drodze powrotnej

Zmiana dętki
Zmiana dętki



  • DST 58.99km
  • Czas 02:23
  • VAVG 24.75km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 577m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na nowych laczkach

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 0



Po porannym overku wybrałem się z Arkiem i Andrzejem na krótką jazdę. Ja na nowych gumach, dzięki którym wprowadziłem trochę koloru do roweru.

Postanowiłem pokazać chłopakom górki oraz fajne dróżki w okolicy Fingest. W obie strony pojechaliśmy przez Marlow, tyle, że alternatywnymi dróżkami. W miejscu docelowym zrobiliśmy postój na ławeczce. Już powoli zaczyna robić się jesiennie.


cad. 70 rpm



Na nowych laczkach

Zaraz zjazd
Po płaskim
Za Marlow
Hopki przed nami
Okolice Freith
Spokojna dróżka
I wreszcie ja na zdjęciu
Podjeździk
Słońce się przebija
Pagórki i pola
Widoki z ławeczki

Kolejny podjeździk
Podjeździk w drodze powrotnej



Dojazdy wrzesień

Wtorek, 29 września 2015 · dodano: 30.09.2015 | Komentarze 0



  • DST 61.35km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 46.75km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 452m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna ustawka

Niedziela, 27 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 2


Cały wyjazd wyniósł 81 km, lecz pierwsze 10 km, czyli dojazd do Maidenhead oraz ostatnie 10, czyli przejazd przez Windsor oraz odcinek do Slough wyłączyłem z kilometrażu wycieczki z racji, że było to zamulanie przez miasto, tzn. korki, światła itp., itd. Kilometry te dodam do miesięcznych dojazdów.

Z Andrzejem umówiłem się na 13 przy rondzie w Maidenhead. Z domu wyjechałem o 12:30. Ciepło, lecz trochę wietrznie. Ubrałem tylko spodenki i koszulkę. Dobrze, inaczej bym się przegrzał.

W umówionym miejscu byłem prawie na czas. Cztery minuty spóźnienia. Pojechaliśmy zrobić pętlę w okolicach Windsoru, Ascot i Bracknell.  Początek cały czas z wiatrem, później zaczął wirować i ogólnie ciężko się jechało.  W Windsorze czekał na nas Irek, który akurat skończył pracę. We trójkę pojechaliśmy do Slough i tam się rozstaliśmy.

cad. 74 rpm


Andrzej w akcji
Angielska prosta
Angielska prosta

Gdzieś za Windsorem
Bryczki




  • DST 95.41km
  • Czas 04:07
  • VAVG 23.18km/h
  • VMAX 69.73km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1030m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szybowce, hopki i widoczki

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 28.09.2015 | Komentarze 1


Niestety Arek był dziś w pracy, więc pojechałem sam. Kierunek: pagórki na północ od Marlow.

Początek trasy moją standardową drogą przez lasy, następnie Winter Hill i zjazd do Marlow. Tam przeciąłem Tamizę i zacząłem lekko piąć się do góry, by z około 30 metrów nad poziom morza dotrzeć do około 265. Okolice bardzo ładne i spokojne. Raz już tamtędy jechałem, tym razem trochę zmodyfikowałem trasę. Po drodze minąłem klub lotniczy, a na niebie mogłem podziwiać szybowce.

W najdalej oddalonym od domu punkcie zaliczyłem świetny zjazd z Kingston Hill, a później podjazd alternatywną drogą oraz rezerwat Aston Rowant. Przed podjazdem złapał mnie anglik około pięćdziesiątki i rozmawiając razem dotarliśmy na górę. Przed rezerwatem się rozstaliśmy. Na miejscu chwila relaksu na ławce oraz trochę zdjęć, widoki bardzo ładne.

Powrót do w kierunku Marlow to już praktycznie cały czas zjazd, nie licząc małych hopek. Na jednej z nich wziąłem jakiegoś kolarza, który ruszył za mną aż do końca zjazdu, potem przez Marlow, ale na podjeździe pod Winter Hill szybko wysiadł i samotnie już dojechałem na górę. Następnie na dokładkę zaliczyłem Kiln Hill i tak się uzbierało, że wyszło ponad tysiąc w pionie co mnie bardzo cieszy.

cad. 68 rpm


Angielskie pagórki

Za Marlow zaczynają się pagórki

W okolicach Marlow
Szybowce
W okolicach klubu lotniczego - start szybowca

Okolice Freith
Zielone górki
Spokojna okolica
Spokojna okolica

Spokojnie i cicho
Spokojnie i cicho w kierunku miejscowości Freith

Łagodne pagórki
Łagodne pagórki

Pooola
Podjazd
Droga prowadząca na jeden z lepszych tutejszych podjazdów

Płaskowyż
Płaskowyż

Widok z góry
Zielono tu
Na górce
Panorama w kierunku Oxfordu
Panorama w kierunku Oxfordu

Widok na motorway
Rower i ławka
Prosta w dół





  • DST 54.58km
  • Czas 02:14
  • VAVG 24.44km/h
  • VMAX 65.48km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 459m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poroboczo

Piątek, 25 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0


Start o 16:30. Wyjeżdżamy z Farnham, przez Stoke Poges jedziemy w kierunku Gerrards Cross i zaraz odbijamy w lewo, po czym kierujemy się na Burnham Beeches. Po przecięciu M40 nadal na północ. Zaskakująco dobrym asfaltem dojeżdżamy do Hazelmere i tam robimy postój. Nie siedzimy długo, bo zaczyna robić się chłodno. Wracamy równoległa drogą, na wiadukcie nad M40 zatrzymujemy się, aby podziwiać zachód słońca. Dalszy odcinek to już tylko zjazd do domu. Robi się ciemno i bardzo chłodno.



Angielska szosa

Dziesiątki Danieli
Dziesiątki danieli

Zachodzik nad autostradą
Road to Hell


cad. 70 rpm
temp. 16 - 10 C


  • DST 23.43km
  • Czas 01:10
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 53.12km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt Cannondale CAAD8
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pogadać

Czwartek, 24 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 0


Rekreacyjnie i krótko po robocie, z Arkiem. Nie jakiś trening, po prostu pogadać. Koło Black Parku, potem Fulmer i do domu przez Stoke Poges. Miejscami mokro.

cad. 62 rpm

Słoneczko
Arek na moście